Nie (s)tracą wiary?

Sześć remisów Piasta na osiem meczów, z czego w pięciu przypadkach gliwiczanie mogli a nawet powinni dopisać sobie więcej punktów. Czy przy Okrzei przeżywają „Dzień świstaka”?


Mowa oczywiście o kultowej komedii z lat 90., gdy meteorolog przeżywał w kółko ten sam dzień. Piłkarze Piasta ostatnio przeżywają takie same nastroją po kolejnych meczach – niedosyt, frustracja i trochę już niedowierzanie.

Duży niedosyt

Gliwiczanie w ostatniej kolejce zagrali równie dobrze co np. z Rakowem, jednak wtedy częstochowianom strzelili gola na wagę trzech punktów. W ostatnim przypadku tego zabrakło i po raz szósty Piast musiał podzielić się punktami. – Za dużo remisujemy, ucieka nam sporo punktów. Wierzymy, że przyjdzie spotkanie, w którym rozwiąże się worek z bramkami i zaczniemy regularnie zwyciężać. Musimy dalej konsekwentnie pracować, nie ma innego wyjścia. Nie załamiemy się, będziemy się wspierać. Tworzymy wspaniałą grupę ludzi i razem z tego wyjdziemy – przyznaje Jakub Czerwiński.

Kapitan gliwiczan nie ukrywa, że najważniejsza jest i będzie postawa mentalna, bo załamanie i brak wiary to najgorsze, co może dotknąć szatnię Piasta. – Po meczu z Legią czujemy duży niedosyt, to są słowa, które w ostatnim czasie padają zbyt często z naszych ust po ligowych meczach. One oceniają to, jak się czujemy. To na pewno nie jest łatwy moment, bo czujemy, że mogliśmy zgarnąć komplet punktów i pokonać przeciwnika. Tak się nie stało i mamy kolejny remis. Trzeba to wziąć na klatę – dodaje „Czerwo”.

Okazje wciąż są

Jego koledzy wypowiadają się w taki sam sposób. Gdy zapytaliśmy Michała Chrapka, co czuje po kolejnym remisie a nie wygranej, ten przez moment zbierał myśli. – Nie możemy się przełamać, pomimo że gramy dobrze i stwarzamy sytuacje. W tym meczu nie było ich jakoś dużo, ale mieliśmy kilka naprawdę bardzo dobrych. Ciągle pracujemy i wiemy, że jest to dobrze przepracowany czas. Widzimy na boisku, że stwarzamy sytuacje. Musimy poprawić skuteczność i zacząć zdobywać punkty – przyznał „Chrapo”.

– Skuteczność w meczu z Legią znów szwankowała, bo świetne okazje zmarnowali m.in. Gabriel Kirejczyk czy Michael Ameyaw. – Mieliśmy okazję prowadząc 1:0, sytuacja Gabriela Kirejczyka była więcej niż stuprocentowa. Jeśli czegoś żałuję, to tego momentu. Trzeba docenić to, że drużyna znowu postawiła twarde warunki na tle jednego z faworytów do mistrzostwa Polski. Nawet grając po jedenastu byliśmy groźniejsi – zauważył to też trener Aleksandar Vuković.

Ważą się losy jesieni?

Czy seryjne remisy sprawią, że obecna jesień Piasta nawiąże do tych ostatnich i niemal „tradycyjnie” gliwiczanie wiosną będą musieli odrabiać straty. – Dużo dyskutowaliśmy na ten temat. Na razie trudno powiedzieć, czy udało się uniknąć falstartu. W pewnym stopniu tak, chociaż nie da się mówić o pełnej satysfakcji, ani nawet częściowej. Przed nami ważny okres, w trakcie którego tabela zacznie się kształtować. Obyśmy zaczęli piąć się coraz wyżej. Widzę jednak jedną bardzo istotną zmianę w porównaniu do poprzednich, słabych rund jesiennych: wtedy po dwóch, trzech niezłych meczach ze zgubionymi punktami, obniżaliśmy loty, jako zespół traciliśmy wiarę.


Czytaj także:


– Teraz jest odwrotnie. Cały czas towarzyszą nam duża wiara i przekonanie, że to tylko chwilowy brak skuteczności, ponieważ nie da się nie zauważyć, ile sytuacji stworzyliśmy – podkreśla Czerwiński. Przed Piastem wcale nie łatwiejszy terminarz, bo wyjazd do liderującego Śląska i domowy mecz z Widzewem, który w końcu się przełamał. Kiedy przełamią się gliwiczanie? To pytanie kibice z Okrzei zadają sobie coraz częściej…


Na zdjęciu: Za dużo tych remisów – przyznaje kapitan Piasta, Jakub Czerwiński (z prawej).

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus