Z podniesioną głową

Górnik Zabrze nie był faworytem meczu w Hanowerze, ale swej postawy w drugim starciu Ligi Europejskiej absolutnie nie musi się wstydzić.


W tym spotkaniu nie będziemy mieli wiele do stracenia, ale sporo do zyskania. Przystąpimy do niego w roli „czarnego konia”, co może nam tylko pomóc – prognozował przed wyjazdem do Dolnej Saksonii Kacper Ligarzewski. Młodzian, który – wobec kontuzji doświadczonego Piotra Wyszomirskiego – został pierwszym bramkarzem Górnika, kolejny raz potwierdził, że drzemią w nim ogromne możliwości, a niektórzy twierdzą, że rośnie nam golkiper na lata. O ile w pierwszym meczu z AEK Ateny (30:21) miał solidne wsparcie w kolegach z obrony, o tyle w wielu momentach starcia z TSV był zdany tylko na siebie. Powodem była niedyspozycja Adama Wąsowskiego. Czołowy i niezwykle twardo grający defensor zabrzan został wpisany do protokołu. Jednak – podobnie jak w ligowym meczu w Płocku – na parkiet nie wybiegł. Centralny sektor obrony obsadzili więc Sebastian Kaczor i Dmytro Ilczenko.

Potężny Ukrainiec walczył dosłownie do utraty tchu, harując pod obiema bramkami. Bardzo się starał. Jednak notował też straty, co rywale bezlitośnie wykorzystywali, a jedyną nadzieją na ich powstrzymanie pozostawał Ligarzewski. Wszystkich rzutów nie był on jednak w stanie obronić, stąd gospodarze, grający w rytm dudniących przez całe spotkanie bębnów i równomiernie klaszczących kibiców, praktycznie przez pełne 60 minut utrzymywali bezpieczną przewagę.

Gdy się prowadzi 6-7 bramkami, to można sobie pozwolić na odrobinę fantazji. Jednak ekipa Christiana Prokopa nie chciała tego robić; z jej 50 rzutów tylko 3 były niecelne, a z 47 celnych 13 padło łupem Ligarzewskiego.


Czytaj także:


Zwykle bramkarz po udanej interwencji eksploduje radością. Jednak zerkający na wynik Kacper nie chciał tracić energii, tylko robił swoje, często broniąc tak zwane czyste pozycje, z 6 metra.

O ile w obronie zabrzanie często dawali się zaskakiwać, o tyle w ataku próbowali dorównywać przeciwnikom. W sumie rzucali 45 razy, ale tylko 36 w światło bramki, zdobywając 28 goli. Przy skuteczności na poziomie 62% trudno myśleć o korzystnym wyniku. Wspomniany Ilczenko, Damian Przytuła i Taras Minocki mylili się po 4 razy. Gdybyśmy do tego dodali dwa „pudła” Pawła Krawczyka i jedno Dmytra Artmenki, zebrałoby się 14 potencjalnych trafień. Gdybanie nie ma sensu, choć opinia wypowiedziana przez Tomasza Strząbałę podczas ostatniej przerwy na żądanie była znamienna. Poprosił o nią przy stanie 33:27, po tym jak będący sam przed bramkarzem Ilczenko próbował „wkrętki”, a Przytuła zgubił piłke. Obie sytuacje zostały zamienione na gole przez miejscowych.

– Mogliśmy ich dojść na 3, a tymczasem oni odskoczyli nam na 6… – wskazywał trener, a jego podopieczni byli już pogodzeni z porażką. Mimo niekorzystnego wyniku otrzymali brawa, a z liczną grupą kibiców z Zabrza oraz z fanami Górnika mieszkającymi w Niemczech przybili „piątki”.

Na rewanż z TSV trzeba będzie poczekać do 5 grudnia. Zanim do niego dojdzie, 14 listopada w Dąbrowie Górniczej brązowy medalista poprzedniego sezonu Superligi podejmie HC Kriens-Luzern i będzie miał szansę na zwycięstwo. Musi tylko poprawić skuteczność…

TSV Hannover-Burgdorf – Górnik Zabrze 34:28 (19:12)

TSV: Gade, Quenstedt – Vujović 1, Uscins 3, Steinhauser 1, Kulesz 3, Stmljan 4, Edvardsson 7, Gerbl 6/1. Hanne, Brozović 2, Feise 1, Ayar 1, Buchner 3, Rodriguez 2, Michalczik. Kary: 4 min. Trener Christian PROKOP.

GÓRNIK: Ligarzewski – Szyszko 5/2, Minocki 4, Morkowski 1, Ilczenko 5, Przytuła 6, Artmenko 3, Baczko 1. Krawczyk, Mauer, Bogacz 1, Kaczor 2. Kary: 4 min. Trener Tomasz STRZĄBAŁA.

Sędziowały: Vanja Antić i Jelena Jakovljević (Serbia). Widzów 2500.

AEK Ateny – HC Kriens-Luzern 30:29 (15:12)

TABELA GRUPY B

  1. Hannover 2 4 65:51
  2. Górnik 2 2 58:55
  3. Ateny 2 2 51:59
  4. Kriens 2 0 52:61

Tokuda bliżej Paryża

Sporym osłabieniem Górnika jest absencja Rennosuke Tokudy. Jest ona jednak w pełni usprawiedliwiona. Japończyk otrzymał powołanie do reprezentacji i bierze udział w kwalfikacjach olimpijskich w Dausze. Jego drużyna pokonała Iran (25:20), Bahrajn (27:26), Kuwejt (32:30) oraz Kazachstan (44:19) i dziś o 18.00 zmierzy się w półfinale z Arabią Saudyjską; w drugim półfinale Katar zmierzy się z Bahrajnem. Mecze o medale zaplanowano na sobotę. Na igrzyska w Paryżu awansuje tylko zwycięzca turnieju. Jednak w połowie marca zespół z 2. miejsca stanie przed szansą walki o nominację.

Ligarzewski w trójce

Interwencje Kacpra Ligarzewskiego z meczu z TSV Hannover-Burgdorf można oglądać do znudzenia. Jedna z nich została wyróżniona przez EHF i zajęła 2. miejsce. W 15 minucie (15:6) bramkarz Górnika wygrał pojedynek z Branko Vujoviciem. Zwyciężył Marton Szekely (MOL Tatabanya KC), którego w jednej akcji nie zdołali pokonać Ołeksandr Tilte oraz śpieszący z dobitką Jakub Orpik z Chrobrego Głogów.


Na zdjęciu: Maximilian Gerbl sześciokrotnie znalazł sposób na bramkarza Górnika.
Fot. Facebook/TSV Hannover-Burgdorf