Nie siedzą ze spuszczonymi głowami

Zawodnicy GKS-u Tychy pracują na wysokich obrotach ze świadomością, że zawalili.


Po niedzielnej porażce w Głogowie piłkarze GKS-u Tychy nie mieli czasu na siedzenie ze spuszczonymi głowami i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Marcel Błachewicz i Maciej Kikolski musieli się błyskawicznie pakować, żeby pojechać na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski, grającej w rozgrywkach Elite League z Portugalią i Niemcami. Także dla pozostałych zawodników tyskiego zespołu Dariusz Banasik zaplanował intensywny cykl treningowy na swoich obiektach. Trójkolorowi wyjechali w piątek na zamknięty dla kibiców sparing z Wisłą Kraków w Myślenicach.

To wszystko po to, żeby już od poniedziałku wrócić do typowego w okresie ligowej rywalizacji mikrocyklu i przygotować formę na niedzielny mecz z Motorem Lublin. Nikt w Tychach nie ma bowiem wątpliwości, że po serii trzech meczów bez wygranej czas najwyższy wrócić na zwycięską ścieżką, którą tyszanie maszerowali na początku sezonu.

Nie ma słabych drużyn

– Mam nadzieję, że taka gra jak w drugiej połowie w meczu z Chrobrym w naszym wykonaniu już się więcej nie powtórzy – stwierdził Bartosz Śpiączka. – Nie może się powtórzyć. W pierwszej połowie dobrze to wyglądało, a po przerwie wychodzimy na boisko jakbyśmy zapomnieli jak się gra w piłkę. Nie robimy tego co trener chciał nakreślając plan taktyczny. Tracimy w kilka minut dwie bramki i przegrywamy… Kubeł zimnej wody. Musimy wyciągnąć wnioski, bo tak naprawdę my jeszcze niczego w tym sezonie nie ugraliśmy. Jesteśmy na początku sezonu i musimy się spiąć, żeby grać tak jak w pierwszych meczach.

– Teraz jest przerwa w rozgrywkach na potrzeby reprezentacji. Mamy więc czas żeby popracować, bo musimy mieć świadomość, że każdy kolejny mecz będzie ciężki. W tej lidze nie ma słabych drużyn o czym boleśnie przekonaliśmy się grając z ostatnim w tabeli Chrobrym. Głogowianie wyszli na drugą połowę zmobilizowani, strzelili dwa gole, wykorzystali nasze błędy i wygrali.

Iść za ciosem

Po 7 kolejkach GKS Tychy plasuje się na 6. pozycji co pewnie przed sezonem kibice wicemistrza Polski z 1976 roku przyjęliby z pocałowaniem ręki. Jednak świadomość, że przecież trójkolorowi mogliby być dzisiaj liderem, pozostawia spory niedosyt. Zwłaszcza, że po pierwszej połowie meczu w Głogowie wszystko wskazywało na to, że grający składnie w ofensywie i pewnie w obronie zespół gości pewnie sięgnie po komplet punktów.


Czytaj także:


– Przez 45 minut wszystko funkcjonowało tak jak należy – dodał Bartosz Śpiączka. – Była bramka, były sytuacje i po takiej pierwszej połowie także po przerwie powinniśmy dalej wszystko robić zgodnie z naszym planem taktycznym. Tego zabrakło. To co powiedział trener w szatni zaraz po spotkaniu. W takim meczu, prowadząc 1:0 musimy iść za ciosem, zaraz strzelić drugą, trzecią bramkę i zamknąć mecz. Nie ma się co tłumaczyć. Zawaliliśmy. Wiemy więc, że przed nami dużo pracy i przystąpiliśmy do niej ze świadomością, że te dwa tygodnie musimy wykorzystać maksymalnie.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Tabela I ligi: