Ten pierwszy raz z Albanią

Albania to dla polskiej reprezentacji 21. rywal w historii. Zagraliśmy z nią po raz pierwszy 6 listopada 1949 roku z okazji… 32. rocznicy wybuchu wielkiej październikowej rewolucji socjalistycznej.


Po II wojnie światowej, z której oba kraje wyszły mocno pokiereszowane, i Albania, i Polska znalazły się niestety w strefie wpływów ZSRS. Choć Federata Shqiptare e Futbollit, czyli Albańska Federacja Piłkarska powstała w 1930, to pierwszy międzynarodowy mecz jej drużyna narodowa rozegrała dopiero w październiku 1946, przegrywając u siebie z Jugosławią 2:3. Trzy lata później doszło do pierwszej konfrontacji polsko- albańskiej.

Drużyna 17 listopada

Zanim to jednak nastąpiło, doszło do niecodziennego meczu. Albański zespół zagrał z piłkarską drużyną Łodzi, a wystąpił pod szyldem jedenastki… 17 listopada. Dlaczego pod taką datą? W wykazie świąt Republiki Albanii nie ma tam żadnej okazji. Owszem, 28 listopada jest obchodzony dzień flagi i niepodległości, z kolei 29 listopada jest dniem wyzwolenia i wolnego od pracy… ale 17 listopada? Nawet w albańskiej ambasadzie nie bardzo wiedzą, skąd taki szyld i dlaczego taka data.

Najprawdopodobniej chodzi o datę wyzwolenia Tirany, która miała miejsce właśnie 17 listopada 1944 roku. I to pod takim szyldem zagrali Albańczycy w Łodzi na kilka dni przed zaplanowanym meczem z Polską na stadionie Wojska Polskiego. Jak im poszło z łodzianami? Zwyciężyli 1:0 po trafieniu swojego kapitana i najlepszego zawodnika Loro Borici. Albańczycy zagrali pod szyldem drużyny „17 listopada”, a była to najzwyklejsza reprezentacja kraju. Ci sami zawodnicy wybiegli potem na mecz z biało-czerwonymi.

Ten pierwszy raz Polska - Albania
Relacja z meczu ukazała się w „Sporcie”, a obok sylwetki… Lenina i Stalina. Takie to były złe czasy.

„Wśród pięciu napastników najbardziej podobała nam się gra środkowego. Borici to opanowany technik i przy tym bardzo roztropny w sytuacjach podbramkowych. Jego dzielnym sekundantem, który tworzył największą liczbę niebezpiecznych sytuacji, był lewoskrzydłowy Teliti. Szybki Włodarczyk niejednokrotnie bezradnie żegnał piłkę, gdy lewoskrzydłowy przystępował do akcji” – pisał „Sport” z relacji z tamtego meczu.

Urodzony w 1922 roku Loro Borici to jedna z legend albańskiego futbolu. Od jego imienia nosi nazwę wybudowany w 2001 roku stadion w jego rodzinnej Szkodrze, gdzie latem przyjeżdża przecież wielu polskich turystów. W latach 1941-42 występował w samym SS Lazio. Dał się nam potem we znaki także w meczu w Warszawie.

Problemy z przodu

Biało-czerwoni do starcia z Albanią przystępowali kilka dni po przegranej w Vitkowicach z Czechosłowacją 0:2. Mieliśmy wtedy kłopot z atakiem. „Najtrudniejszy problem – atak. Przeciwko Albanii powinna wystąpić piątka poznańska” – pisał na łamach naszego „Sportu” Stefan Kisieliński. To bramkarz kilku klubów, w tym Soły Oświęcim, PKS-u Katowice i ekstraklasowej Polonii Warszawa, który w latach 1926-28 zaliczył sześć spotkań w reprezentacji Polski. Pisał w „Sporcie”, a w latach 1949–1950 był członkiem kapitanatu selekcjonerskiego w kilkunastu spotkaniach polskiej reprezentacji.

W ataku Lecha – czy wtedy Kolejarza, bo to był czas, kiedy Wisła była Gwardią, Cracovia Ogniwem, Ruch Unią, a ŁKS Włókniarzem – grało wtedy słynne ABC, czyli Teodor Anioła, zresztą wtedy król strzelców ekstraklasy, Edmund Białas i Henryk Czapczyk. Ostatecznie jednak żaden z nich nie wybiegł na murawę. Odpowiadający wtedy za wszystko trener-selekcjoner Wacław Kuchar wolał postawić na choćby 22-letniego wtedy Gerarda Cieślika, który też w 16 minucie po strzale głową zaskoczył Qemala Vogliego.

„Wiśniewski jest znów przy piłce. Ciągnie lewą stroną i Borici zatrzymuje go w nieprzepisowy sposób. Mały bytomianin egzekwuje rzut wolny. Cieślik niespodziewanym wyskokiem zmienia kierunek lotu piłki i prowadzimy 1:0” – relacjonowała nasza gazeta. Potem wyrównał niezmordowany Loro Borici, a na sekundy przed zakończeniem spotkania do siatki trafił rezerwowy Józef Kohut i ostatecznie biało-czerwoni wygrali. Było to szczęśliwe zwycięstwo, o czym pisał „Sport”.


Czytaj także:


„Wielokrotnie w tym roku obserwowaliśmy reakcję warszawskiej publiczności na wydarzenia w meczach międzypaństwowych. Bodaj nigdy jednak radość ze zwycięskiej bramki nie była tak wielka, jak w tym właśnie spotkaniu. I to nie dlatego, że padła ona na dwie minuty przed końcem zawodów. Po prostu cieszono się, że polska drużyna odniosła zwycięstwo”. Z Albanią zagraliśmy potem jeszcze w 1950 i 1953 roku (porażka), po czym na wiele lat kontakt się urwał, także dlatego, że Albania zaczęła wspierać komunistyczne Chiny, a nie ZSRS. To już jednak inna historia.


6 listopada 1949, Warszawa

Polska – Albania 2:1 (1:0)

1:0– Cieślik, 16 min, 1:1 – L. Borici, 55 min (karny), 2:1 – Kohut, 88 min

POLSKA: Borucz – Gędłek, Parpan, Barwiński – Suszczyk, Wieczorek – Hogendorf, Baran (63. Kohut), Świcarz, Cieślik, Wiśniewski. Trener Wacław KUCHAR.

ALBANIA: Vogli – B. Borici, Llambi, Spahiu – Shaqiri (46. Jareci), Kavaja – Parapani, Gjinali, L. Borici, Bicaku, Teliti. Trener Mbozja.

Sędziował Jozef Nemcovsky (Czechosłowacja). Widzów: 35000.


Na zdjęciu: Ten pierwszy raz Polska – Albania. Zdjęcie z pierwszego historycznego meczu Polska – Albania rozegranego 6 listopada 1949 roku w Warszawie.

Fot. ARC