Widzew domaga się większego stadionu

Odwołanie z powodu ulewy niedzielnego meczu Widzewa z Ruchem skłoniło kierownictwo klubu do wydania oświadczenia, w którym winą za zaistniałą sytuację obciąża się właściciela stadion, czyli spółkę Miejskie Areny Kultury i Sportu. Widzew domaga się większego stadionu.


Nie jesteśmy właścicielami obiektu, a tylko go wynajmujemy – stwierdzają nie bez racja członkowie rady nadzorczej. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by przygotować stadion na mecz.

Winna konstrukcja obiektu?

Po raz czwarty od lipca ubiegłego roku zdarzyło się, że ulewa mogła uniemożliwić albo wręcz uniemożliwiła zorganizowanie imprezy na stadionie Widzewa. Chodziło o mecze z Lechią 31 lipca ubiegłego roku i Jagiellonią 3 lutego 2023 oraz o organizowany przez miasto piknik piłkarski z okazji 600-lecia Łodzi 18 czerwca br., który trzeba było odwołać. Widać więc wyraźnie, że to nie tyle pogoda jest winna, co sama konstrukcja obiektu.

W tej sytuacji Widzew domaga się natychmiastowego podjęcia niezbędnych prac, które poprawią drożność stadionowego odwodnienia. Przy okazji wskazując inne wady obiektu, jak za mała w stosunku do potrzeb liczba miejsc na widowni. Do tego dochodzi brak miejsc parkingowych, niefunkcjonalność infrastruktury treningowej, czy brak wystarczającej przestrzeni biurowej. To zmusiło zarząd do przeniesienia siedziby poza stadion.

Konkluzja jest jedna: Widzewowi potrzebny jest nowy, większy stadion w bardziej dogodnym niż obecnie położeniu. Obiekt znajduje się wewnątrz osiedla mieszkaniowego. Dodatkowo przy bardzo ruchliwej ulicy łączącej dzielnicę Widzew z centrum miasta i będącej jednocześnie połączeniem z autostradą. Z drugiej strony teren ograniczony jest linią kolejową, tak więc nie ma już absolutnie żadnego luzu na jego powiększenie.

Odrzucony pomysł

Uwagi są słuszne, tyle tylko, że Widzew (dokładnie władze poprzedniej spółki, z którą obecni akcjonariusze nie mają nic wspólnego oraz organizacje kibicowskie) kilka lat temu odrzucił zdecydowanie pomysł budowy wspólnego stadionu na 30-40 tysięcy miejsc dla obu klubów. W konsekwencji nawet budowy własnego „widzewskiego” obiektu w innym miejscu. Owocem ówczesnych decyzji była budowa dwóch mniejszych stadionów dla ŁKS i Widzewa z pojemnością widowni 19 i 18 tysięcy miejsc każdy. To na zawsze wykreśliło Łódź z listy kandydatów do organizacji poważnych meczów międzypaństwowych.

Nowy termin meczu z Ruchem to 18 listopada (sobota, dzień po warszawskim meczu Polska – Czechy w eliminacjach mistrzostw Europy). Zgodzili się na tę datę szefowie i trenerzy obu klubów, chociaż może się zdarzyć, że zabraknie w nim kilku zawodników.

Trudno liczyć na powołanie kogoś z tych klubów do pierwszej reprezentacji Polski. Jednak w tym terminie grać będą też reprezentacje Slowacji ( z Islandią i Bośnią) oraz Łotwy (z Chorwacją i towarzysko z Polską), do których powoływani są regularnie Henrich Ravas i Andrejs Ciganiks z Widzewa. W kadrze młodzieżowej jest Tomasz Wójtowicz z Ruchu. Może być powołany albo do drużyny U-21 na mecz z Niemcami, albo do U-20, która zagra z Czechami.


Czytaj także:


Najpewniej już do końca sezonu nie zagra w Widzewie Bartłomiej Pawłowski, który wyleczyć musi kontuzję pleców. Nie przekonamy się też szybko, ile wart jest Sebastian Kerk (ostatnio w Hannover 96), który do tej pory tylko czterokrotnie pokazał się na kilka minut na boisku, a teraz czeka na operację stawu skokowego.


Na zdjęciu: Widzew domaga się większego stadionu, co wcale nie jest dziwnym pomysłem.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus