Widzew Łódź. Okazja do rewanżu

Trener Widzewa Janusz Niedźwiedź nie ma powodów, by lubić Rzeszów.


Szkoleniowiec łódzkiej drużyny przez półtora sezonu pracował na Podkarpaciu jako szkoleniowiec rzeszowskiej Stali, ale nie dokończył tej roboty i w decydującej fazie walki o awans do I ligi już go w klubie nie było. W czerwcu 2020 roku doszło do sensacyjnych derbów Rzeszowa, w których Stal przegrała z lokalnym rywalem Resovią w najmniejszym z możliwych (karnymi 6:7 po bezbramkowym remisie), ale jakże bolesnym wymiarze. Wygrana Resovii dała temu zespołowi awans do I ligi po 26 latach gry w niższych klasach, a Stal musiała czekać na awans jeszcze dwa sezony.

Już jako trener Widzewa Niedźwiedź był jesienią dwukrotnie w Rzeszowie. We wrześniu jego zespół wygrał z Resovią 2:1 w meczu o Puchar Polski, ale dwa miesiące później przegrał spotkanie o ligowe punkty 0:1 po golu Aleksandra Komora. Kto lepszy w I lidze – Arka czy Widzew? Pośrednią odpowiedź na to pytanie uzyskamy w sobotę, bo tak wypadło z terminarza, że to właśnie Resovia sprawdza obu tych kandydatów do ekstraklasy tydzień po tygodniu. Przypomnijmy, że gdynianie przegrali 1:4, a gole strzelali im Bartosz Jaroch, Marek Mróz, Bartłomiej Eizenchart i 34-letni Dawid Kubowicz, weteran I-ligowych boisk. Eizencharta znają na Widzewie bardzo dobrze. To chłopak z podłódzkiej Łęczycy, uczeń i absolwent łódzkiej SMS, po stażu między innymi w Górniku Zabrze, w którym grywał jednak tyko w sparringach. W Łodzi trenował latem ubiegłego roku, ale opinia o jego przydatności do mierzącej wysoko drużyny Widzewa była już po pierwszym sparringu negatywna.

Resovia sezon ma już rozliczony. W I-ligowym debiucie uratowała się przed spadkiem tylko na skutek powiększenia ligi, ale teraz jest na bezpiecznym 11 miejscu, nawet jeszcze z matematycznymi szansami na barażową szóstkę, o ułamek procenta większymi niż katowicki GKS. Oczekiwania były w Rzeszowie jednak większe i za słaby start zapłacił posadą trener Radosław Mroczkowski. Został w klubie jego asystent Dawid Kroczek, też łodzianin. To uczeń Mroczkowskiego w SMS, który zamiast piłkarskiej kariery w niższych klasach wybrał zawód trenera i już w wieku 19 lat prowadził drużyny. Ma obecnie 33 lata i kariera trenerska przed nim. W Rzeszowie są z niego zadowoleni.

Po wygranej z sąsiadami z ŁKS Widzew jest panem swojego losu. Trzy zwycięstwa w ostatnich kolejkach sezonu (Resovia, Miedź w Legnicy i Podbeskidzie) sprawić mogą, że nie będzie trzeba oglądać się na Arkę, która ma w planie mecze też z Miedzią, ale u siebie, z Podbeskidziem w Bielsku i z Sandecją u siebie.

Zwycięskiego składu się nie zmienia. Całkiem możliwe, że na boisko wyjdzie ta sama jedenastka Widzewa, która rozpoczęła wtorkowe derby. Wszyscy i wszystko zagrało: sprawdziły się taktyczne pomysły trenera, nie ma kartek i kontuzji. Bartłomiej Pawłowski na środku ataku stwarzał większe zagrożenie niż Bartosz Guzdek czy Przemysław Kita, Marek Hanousek jest urodzonym stoperem, a Patryk Stępiński potrafi zagrać wszędzie tam, gdzie trener go ustawi. Najnowszym bohaterem widzewskiej widowni jest 24-letni bramkarz Henrich (dla kibiców Heniek) Ravas ze słowackiej Senicy, ale z aż sześcioletnim stażem w angielskich klubowych akademiach. Trenował i grał między innymi w młodzieżowych drużynach Derby. To wszystko wyjaśnia – teraz wiemy, skąd się wzięło jego derbowe doświadczenie.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus