Widzew Łódź. Zwalniają, to będą zatrudniać

Rewolucje w Widzewie to nic nowego – zdarzają się co kilka miesięcy. Nowy sezon 2021/22 klub wkracza w odnowionym składzie, przy czym nie chodzi tylko o zawodników.


Spółka ma więc przede wszystkim nowego właściciela. Został nim dobrze znany w Łodzi i w klubie Tomasz Stamirowski, jeden ze współzałożycieli odnowionego RTS (tym razem w wersji Reaktywacja Tradycji Sportowych) w 2015 roku. Ma on obecnie 79 procent akcji spółki, pozostałe należą nadal do RTS, co sprawia, że stowarzyszenie utrzymuje kontrolę nad strategicznym działaniami. Na szczęście przegrała koncepcja szukania inwestora z zewnątrz, nawet z zagranicy. Faktycznie, kandydaci, którzy się pojawiali, sprawiali wrażenie kombinatorów i hochsztaplerów…

Prezesem zarządu spółki został Mateusz Dróżdż, dyrektorem sportowym jest Łukasz Stupka, a trenerem pierwszej drużyny został Janusz Niedźwiedź. Właściciel widzewiak zatrudnił więc do pracy ludzi spoza Łodzi: Mateusz Dróżdż kierował ostatnio Górnikiem Polkowice, gdzie trenerem był Janusz Niedźwiedź, Łukasz Stupka z kolei ma doświadczenie w skautingu w Wiśle Kraków, Górniku Łęczna i ostatnio w Niecieczy, gdzie zajmował taką samą funkcję, jak obecnie w Widzewie. Kluby z Polkowic i Niecieczy awansowały ostatnio do wyższych klas, widać więc wyraźnie, że Widzew sięgnął po fachowców.



Zwalniali, to będą zatrudniać – mówiło się zwykle, gdy chciwy fabrykant wyrzucał robotników na bruk. W porównaniu z rundą wiosenną zwolniło się miejsce dla 11 piłkarzy, bo nie będą już grać w tym klubie Marcin Robak, Miłosz Mleczko, Łukasz Kosakiewicz, Mateusz Możdżeń, Bartłomiej Poczobut, Merveille Fundambu, Kacper Gach, Wiaczesław Kudriawcew, Sebastian Rudol, Piotr Samiec-Talar oraz Michael Ameyaw, który jako jedyny z widzewiaków awansował do ekstraklasy, bo jest już na obozie z gliwickim Piastem. Ciekawy jest przypadek Fundambu. Piłkarz z Konga wprowadził się znakomicie do drużyny, ale wypadł z zespołu nie z powodu braku talentu – okazało się, że nie jest przygotowany mentalnie na takie wyzwanie. Nie bardzo chciało mu się trenować, a nauczycielki języka polskiego rezygnowały po kilku lekcjach, bo nawet nie próbował udawać, że się uczy.

Na pierwszym treningu po przerwie zebrało się 19 zawodników, w tym trzech nowych, ale tylko jeden o znanym nazwisku: grający do tej pory w rezerwach bramkarz Mateusz Ludwikowski, to syn Marcina, który bronił widzewskiej bramki w latach 1993-2004 i zaliczył jeden mecz w mistrzowskim sezonie 1996/97. Drugi – 18-letni Bartosz Guzdek – może być znany najwyżej w Chorzowie (grał ostatnio w Ruchu), w rodzinnych Wadowicach i w Bielsku (jest wychowankiem Rekordu). Poważniejszych transferów można się spodziewać w najbliższych dniach – podobno ma grać w Widzewie wracający z zagranicy (Dinamo Bukareszt) Janusz Gol.

Wczoraj ogłoszono pozyskanie Radosława Gołębiowskiego ze Skry Częstochowa.


Fot. widzew.com/Martyna Kowalska