„Wilki” gryzą wszystkich

Dwa mecze, dwa zwycięstwa, bilans goli 11:0. Takie rezultaty osiąga w 2023 roku Wolfsburg z Jakubem Kamińskim w składzie.


Zaczęło się źle. Wolfsburg co prawda wymęczył pucharowe zwycięstwo z czwartoligową Jeną, ale był to sygnał ostrzegawczy, bo nie tak to powinno wyglądać. I faktycznie, kolejne spotkania to 4 porażki, 2 remisy i tylko 1 wymęczone zwycięstwo w Bundeslidze. W Dolnej Saksonii zrobiło się nerwowo, drużyna oscylowała niedaleko strefy spadkowej, a posada trenera Niko Kovaca była niepewna. W tym wszystkim funkcjonować próbował Jakub Kamiński, który dostawał swoje szanse, był chwalony, ale musiał martwić się rezultatami zespołu. Wtedy coś się przełamało.

Kovac szukał optymalnego zestawienia i w końcu takie wybrał. Na swoje szczęście częścią wyjściowej jedenastki został „Kamyk”, który od 1 października nie opuścił pierwszego składu. Od tego momentu Wolfsburg nie przegrał także ani jednego meczu! Bilans za ten okres to 8 wygranych oraz 3 remisy, z czego 6 poprzednich kolejek ligowych to dla „Wilków” komplety punktów. Poukładała się gra w obronie, więc drużyna zaczęła skupiać się na ataku. W trakcie zwycięskiej serii Koen Casteels piłkę z siatki musiał wyciągać tylko raz.

Szczególnie imponujący jest początek roku Wolfsburga. W weekend rozbił wicelidera z Freiburga 6:0, a we wtorek dołożył do tego rozgromienie w Berlinie Herthy 5:0. Zespół jest bardzo pewny siebie, dobrze dopracowane są stałe fragmenty gry, a w szatni panuje świetna atmosfera i odpowiedni miks umiejętności. Szkoda jedynie tego, że mimo 11 trafień w tym roku Kamiński nie dołożył bezpośredniego udziału do żadnego z nich – ani gola, ani asysty. Skrzydłowy reprezentacji Polski nie grał źle, zbierał niezłe recenzje, ale w przypadku takich pogromów należy oczekiwać czegoś więcej i dotrzymywania kroku ofensywnym kolegom.

– Pierwsza połowa meczu z Herthą to był najlepszy futbol, jaki zagraliśmy w tym sezonie – cieszył się Niko Kovac.

– Sposób, w jaki zdobyliśmy gole, był niesamowity i jestem z tego bardzo zadowolony. Jednakże nie straciłem z horyzontu tego, co przed nami. Musimy odpowiednio podchodzić do każdego kolejnego meczu – uspokajał chorwacki szkoleniowiec. Warto tutaj wymienić nazwisko jednej z najważniejszych twarzy „odrodzenia” Wolfsburga. To 21-letni Patrick Wimmer, który w czerwcu zadebiutował w reprezentacji Austrii (i na razie na tym poprzestał, choć nie na długo). W Europie tylko Kevin De Bruyne i Lionel Messi – a więc absolutne gwiazdy światowego formatu – kreują więcej tzw. dużych okazji niż Wimmer! A pomyśleć, że w zeszłym sezonie dopiero wchodził do Bundesligi w barwach późniejszego spadkowicza, Arminii Bielefeld…


Sędzia wygrał w sądzie

Znany niemiecki arbiter Manuel Graefe wygrał proces sądowy z Niemieckim ZPN-em (DFB), w efekcie czego władze muszą zapłacić mu 48,5 tys. euro odszkodowania. Sędzia oskarżył DFB o dyskryminację ze względu na… wiek. Graefe musiał zakończyć boiskową karierę w 2021 roku, ponieważ osiągnął ustaloną odgórnie granicę 47 lat.

– Zabrali mi to, co daje mi szczęście – mówił, dodając, że jest w świetnej formie fizycznej, choć nie tylko ona liczy się w pracy arbitra. Dodatkowo Graefe, który w Bundeslidze poprowadził 289 spotkań, podkreślił, że w związku z „emeryturą” poniósł straty finansowe, a sztywna granica wiekowa jest bez sensu. W Holandii takowa w ogóle nie funkcjonuje. Sąd, który przyznał mu odszkodowanie, odrzucił jednak jego roszczenie o utratę zarobków. Skrytykował także proces selekcji sędziów, który… w praktyce nie istnieje, bo o tym decyduje samodzielnie DFB.


Na zdjęciu: Maszyna Niko Kovaca w końcu gra tak, jak Chorwat by sobie życzył.
Fot. Press Focus