Wisła Kraków. Ekstraklasa po 16 latach

Paweł Kieszek swoim doświadczeniem chce pomóc „Białej gwieździe” w odzyskaniu blasku.


10 grudnia 2005 roku Paweł Kieszek rozegrał w barwach Polonii Warszawa mecz z Wisłą Płock i na 15 lat opuścił polską ekstraklasę. Grecja, Portugalia, Holandia i Hiszpania, to kraje, w których kontynuował swoją bramkarską karierę, aż wreszcie 13 sierpnia 2021 roku wrócił na murawę najwyższej w naszym kraju klasy rozgrywkowej.

– Przez te 15 lat polską ligę miałem okazję oglądać tylko w telewizji, bo włączałem sobie niekiedy na Canal+ jakieś ciekawsze mecze – mówi bramkarz pozyskany przez Wisłę Kraków.

– Po przyjściu do Wisły miałem najpierw okazję usiąść na ławce rezerwowych w jednym spotkaniu, a w następnym zagrać. Po jednym występie trudno więc powiedzieć coś konkretnego o tym, co się przez ten czas zmieniło, ale powiem co mi się najbardziej rzuciło w oczy, a raczej w uszy. To było coś bardzo przyjemnego, bo poprzednio przed publicznością miałem okazję grać w marcu 2020 roku. A teraz stadiony żyją. Kibice są na trybunach. W Krakowie było ich ponad 15 tysięcy i było czuć, że tu jest wielka piłka.

Daleko od punktów

Powrót nie wypadł jednak tak jak 37-letni bramkarz mógłby sobie wymarzyć. W Mielcu „Biała gwiazda” przegrała ze Stalą 1:2. Wprawdzie w 22 minucie efektownie obronił mocny strzał z rzutu wolnego autorstwa Mateusza Maka, ale przy bombie Aleksandra Koleva w 42 minucie był bezradny. Skapitulował też przy strzale Mateusza Maka i krakowianie zeszli z boiska pokonani.

– Wiadomo, że wszyscy liczyli na pełną pulę, ale nie ma co ukrywać, że w tym spotkaniu byliśmy daleko od trzech punktów – stwierdził golkiper mający w swojej kolekcji mistrzostwo Portugalii zdobyte z FC Porto.

– Nie jesteśmy jeszcze zespołem, którym chcemy być. Popełniliśmy wiele błędów w komunikacji, a w niektórych momentach zabrakło agresji przy odbiorze piłki. Przed nami jeszcze wiele meczów, ale przede wszystkim dużo pracy, by wejść na optymalny poziom.

Paweł Kieszek dostrzegł jednak także pozytywy.

– Myślę, że I połowa nie wyglądała źle – ocenił wychowanek Polonii Warszawa.

– Mieliśmy swoje sytuacje, lepiej operowaliśmy piłką, jednak to Stal strzeliła bramkę, która była naprawdę wyjątkowej urody, co wprowadziło w nasze szeregi nerwowość i strach przed porażką, a to nigdy nie jest dobre. Na drugą część wyszliśmy bardzo zmotywowani, szybko wyrównaliśmy, ale kilka minut później straciliśmy gola i nie udało nam się już odrobić strat. Mamy jednak fajny zespół, do którego przyszedłem z bagażem doświadczeń, ale one są głównie na papierze. W szatni jestem jednym z wielu zawodników, którzy mają tworzyć drużynę i pomóc jej w osiągnięciu celów, które sobie postawiliśmy. Na tej drodze na pewno będę się swoim doświadczeniem dzielił zarówno z młodszymi bramkarzami, trenującymi razem ze mną, jak i z zawodnikami, szczególnie z linii defensywnej, bo umiem pomóc słowem czy gestem, więc myślę, że w ten sposób także pomogę zespołowi.

Wziąć się do pracy

Kibice „Białej gwiazdy” liczą na to, że w sobotnim meczu wyjazdowym z Górnikiem Łęczna słowa Pawła Kieszka zaowocują punktami.



– Szybko przekonałem się, że w tej lidze nie ma łatwych meczów i każdy może wygrać z każdym – zaznaczył Paweł Kieszek.

– Teoretycznie łatwiejsze spotkania często okazują się bardzo wymagające, dlatego trzeba się zaangażować, wybiegać swoje, utrzymać odpowiednią koncentrację i agresję na boisku. Nie ma co lamentować po dwóch porażkach, tylko trzeba wziąć się do pracy, przeanalizować i skorygować popełniane błędy, żeby wygrać następny mecz. Każdy piłkarz ma swoje cele indywidualne i ja też chcę występować w pierwszym składzie, ale pamiętajmy, że to jest Wisła Kraków, zespół, w którym najważniejsze są cele klubu. Wspólnie walczymy o to, żeby to był spokojny sezon i żeby Wisła znowu była wielką „Białą gwiazdą”.


Na zdjęciu: Bramkarz Paweł Kieszek chce swoim doświadczeniem i wiedzą pomóc młodszym kolego, którzy grają z nim w Wiśle.

Fot. wisla.krakow.pl