Wisła Płock targana wstrząsami

Dyspozycja „Nafciarzy” jest w tym sezonie daleka od oczekiwanej. W klubie doszło do zmian w jego strukturze, a zwolnienie dyrektora sportowego obiło się szerokim echem.


– Uznałem, że drużynie potrzebny jest wstrząs, bo nie jesteśmy w tym miejscu tabeli, w którym byśmy chcieli. Pewna formuła wyczerpała się – mówił o zwolnieniu Marka Jóźwiaka prezes Wisły Płock, Tomasz Marzec.

Niespokojny sen

Jak to ujął sam prezes, on do klubu przybył na krótko przed startem sezonu i to nie on zatrudnił na stanowisku dyrektora sportowego Jóźwiaka. Chciał dać mu jednak szansę, bo ten pracował w Płocku od maja ubiegłego roku. – Decyzja była trudna, nie została podjęta z dnia na dzień. Długo analizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że rozstanie będzie najlepszą opcją – tłumaczył Marzec powołując się na długoterminową wizję rozwoju klubu.

W miejsce Jóźwiaka prawie natychmiastowo przyszedł Paweł Magdoń, który w przeszłości reprezentował barwy „Nafciarzy”, zdobywając z nimi Puchar oraz Superpuchar Polski w 2006 roku. – To właśnie na takich osobach chcemy budować ten klub – mówił prezes Marzec, dodając również, że zna Magdonia od lat i w pełni mu ufa. W Płocku zatrudniono także nowego dyrektora ds. skautingu, którym został Emil Kot.

Jako że Wisła zajmuje dopiero 13. miejsce w ekstraklasie (mając tyle samo punktów, co wszystkie zespoły pod nią), pod znakiem zapytania stoi przyszłość trenera Radosława Sobolewskiego, którego zatrudnił w zeszłym roku Jóźwiak. Przynajmniej na razie szkoleniowiec ma pozostać na stanowisku, choć nie może spać zbyt spokojnie. Jak to się mówi – nikt nie zna dnia ani godziny.

Rzucony na pożarcie

Praktycznie od razu po zwolnieniu Marek Jóźwiak pojawił się w internetowym programie „Weszłopolscy”, gdzie na bieżąco skomentował swoje odejście z Płocka. – Zobaczycie, które miejsce na koniec zajmie Wisła, na pewno wyższe od obecnego. To zespół, który będzie wygrywał, wierzę w to. Sztab ludzi, który pracuje w Płocku, zna się na robocie, tylko nie wolno im przeszkadzać i mieszać polityki do sportu – bronił Sobolewskiego były dyrektor „Nafciarzy”, dodając również, że:

– Nie godzę się, żeby w środku sezonu dokonywać ruchów w sztabie szkoleniowym. Jeśli miałem za to zapłacić, to zapłaciłem, ale wiem, że dobrze zrobiłem a ludzie, którzy zostali, dadzą jeszcze wiele radości temu klubowi – twierdził pewnie Jóźwiak.

Co ciekawe, były dyrektor przyznał, że nie było żadnej przyczyny jego zwolnienia i że nie usłyszał żadnych powodów. – Zostałem rzucony na pożarcie, kogoś trzeba było poświęcić – uważa Jóźwiak, który wyraźnie zasugerował, że według niego… odszedł, żeby Sobolewski mógł zostać na stanowisku.


Czytaj jeszcze: W Płocku wieje nudą

Furman zastąpiony?

Jóźwiak był też pytany o sporą część jego transferów, z których wiele nie spełnia pokładanych w nich nadziei. Najważniejszym jego zadaniem było zastąpienie kluczowego w Płocku Dominika Furmana, który grał w ekstraklasie tak dobrze, że nawet został powołany do reprezentacji, ale postanowił odejść do ligi tureckiej.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Pozycja Wisły w tabeli pokazuje jednak, że odpowiedniego następcy znaleźć się nie udało, choć były dyrektor „Nafciarzy” ma dość optymistyczny punkt widzenia. – Myślę, że Filip Lesniak robi kapitalną robotę. Takiego pomocnika w tej lidze trudno byłoby znaleźć – mówił Jóźwiak, a zapytany o to, czy Lesniak jest godnym następcą Furmana, stwierdził:

– Zdecydowanie, to inna pozycja, ale na tę chwilę to wyraźnie lepszy zawodnik – zszokował opinię publiczną 14-krotny reprezentant Polski, dodając, że transfery obronią się na koniec sezonu.


Fot. Adam Starszyński/Press Focus