Wrócił do gry

Pierwszy występ Mateusza Radeckiego od 31 sierpnia ubiegłego roku zakończył się bezboleśnie.


Ostatni występ w rundzie jesiennej Mateusz Radecki zanotował pod koniec sierpnia. Od tego dnia leczył kontuzję, a następnie przechodził rehabilitację i indywidualnie przygotowywał się do zajęć z zespołem, aż wreszcie wrócił do gry. W sobotnim sparingu ze Skrą Częstochowa 29-letni pomocnik rozegrał drugą połowę.

Dopasować trybiki

– To był mój pierwszy występ po kilku miesiącach – wyliczył piłkarz, mający za sobą 52 występy w ekstraklasie.

– Wróciłem już do normalnych treningów oraz do gry, ale jeszcze nie czuję się w optymalnej dyspozycji. Wiadomo, że po to właśnie są sparingi, żeby budować formę, ale myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej i do inauguracji rundy wiosennej, czyli do meczu z ŁKS-em będę na pewno w bardzo dobrej dyspozycji. Wychodząc na boisko nie miałem w głowie tego, że za mną taka długa przerwa. Skupiłem się na grze, na meczu, a ponieważ nie doskwierał mi ból, więc grałem do końca. Gdyby się pojawił jakiś sygnał, to zgłosiłbym to trenerowi, ale nic nie przeszkadzało.

To dobra wiadomość dla kibiców GKS-u Tychy, którzy zastanawiają się, jak będzie sobie radziła druga linia tyszan w rundzie wiosennej. Przypomnijmy, że w ostatnich czterech meczach, w których pozyskany z Radomiaka doświadczony piłkarz grał z trójkolorowym trójkątem na piersi, drużyna Dominika Nowaka zdobyła 10 punktów za 3 zwycięstwa i 1 remis. Wydawało się więc już, że „maszyna zatrybiła”, ale wtedy pojawiła się kontuzja. Zimą jest więc czas, żeby znowu dopasować wszystkie trybiki.

Budowanie siły

– Pierwszy sparing za nami – podsumował wychowanek Młodzika 18 Radom.

– W pierwszej połowie nie mieliśmy jakichś dobrych, stuprocentowych okazji, ale po przerwie były już naprawdę bardzo dobre sytuacje, w których zabrakło wykończenia. Osiągnęliśmy przewagę, ale nie zdobyliśmy bramki i tego brakowało. Na tym etapie przygotowań skupiamy się na wysokim pressingu. Podczas treningów mamy wychodzić z założeniem gry wysokim atakiem. Do tego dochodzi jeszcze budowanie siły, co było widać w sparingu, bo nogi był ciężkie, więc jeszcze nie niosły. To jest jednak normalne, bo mamy okres, w którym trzeba popracować, żeby w spotkaniach o punkty czuć świeżość.

Wprawdzie od pierwszego sparingu do inauguracji rozgrywek rundy wiosennej jeszcze daleka droga i z ustawienia drużyny na tym etapie przygotowań nie ma co wyciągać wniosków personalnych, ale doświadczonego zawodnika można zapytać co sądzi o inauguracyjnym występie pierwszego pozyskanego zimą przez GKS Tychy piłkarza – Kacpra Skibickiego.

– W szatni przyjęliśmy go bardzo dobrze. Na boisku też się dobrze odnajdywał i miał nawet sytuacje bramkowe, które gdyby wykorzystał na pewno jeszcze lepiej by się zaaklimatyzował w zespole, ale wszystko jest na dobrej drodze – zakończył Mateusz Radecki.


Na zdjęciu: Po kontuzji i rekonwalescencji Mateusz Radecki wrócił do grania.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl