Wszystkie zakręty Griszy

Historia Rosjanina z polskim żużlem zaczyna się – paradoksalnie – na Łotwie. Jako zawodnik Lokomotivu Daugavpils rozpoczął swoje starty na polskich torach. W tym klubie spędził 5 lat, od 2006 roku. W międzyczasie regularnie dostawał „dziką kartę” na starty w GP Łotwy.
Ekstraligowa przygoda

Łaguta musiał odejść

Od 2011 roku reprezentował barwy Włókniarza Częstochowa. Tam Grisza prezentował naprawdę stabilny, wysoki poziom. Został nawet, jeszcze w 2011 roku, indywidualnym mistrzem Europy, choć wtedy ten tytuł był o wiele mniej prestiżowy niż obecnie. Ale pojawił się problem: częstochowski klub nie był w stanie spełnić wymagań finansowych Rosjanina. W 2014 roku nawet nie próbowano go zatrzymywać w klubie. Konflikty łagodzono upominkiem w postaci… opłacania leasingu Chevroleta Camaro. Tak czy owak Łaguta musiał odejść.

W 2015 roku doszło do współpracy żużlowca z KS Toruń. Rok wcześniej klub ten znalazł się tuż poza fazą play-off, dlatego ściągnięcie Łaguty było związane z planami powrotu na salony. Choć do fazy play-off toruńska drużyna się zakwalifikowała, to nie można powiedzieć, by to Rosjanin był jej głównym motorem napędowym. Zresztą w całej drużynie brakowało bardzo silnego punktu. Łaguta skończył sezon ze średnią biegową równą 1,867 – niewiele jak na jego potencjał. Dlatego też po roku współpraca z toruńskim klubem się zakończyła.

Doping i 2 lata banicji

W 2016 roku Łaguta przeprowadził się do Rybnika i powrócił do dobrej formy. Ofert było multum, prowadził rozmowy z każdym klubem ekstraligi, ale postawił w końcu na ROW. Otrzymał „dziką kartę” na cały cykl SEC i bardzo dobrze się w nim prezentował, dwukrotnie stając na najwyższym stopniu podium – w Daugavpils i Togliatti. W lidze szło mu równie fantastycznie. W klasyfikacji najlepszych przez dwa lata znajdował się w czołowej „10” pod względem średniej biegowej. Jednak w 2017 roku pojawiło się wielkie „ale”. Bo czy na pewno wszystko to było wyłącznie zasługą świetnej dyspozycji Łaguty?

11 czerwca wykryto w organizmie Rosjanina niedozwolony środek – meldonium. Było to po meczu z Włókniarzem Częstochowa. Choć Łaguta upierał się, że brał substancję nieświadomie, to został zdyskwalifikowany na 2 lata. Co więcej, kara nie dotyczyła tylko jego, ale także dotknęła ROW-u, któremu odjęto 3 punkty zdobyte w meczu właśnie z Włókniarzem. Właśnie przez to „Rekiny” musiały się pożegnać z ekstraligą, a uratowały przed spadkiem Get Well Toruń.

ROW chce od Łaguty 2,5 miliona!

Pomimo tego, że Grisza ewidentnie zawinił, prezes rybnickiego klubu Krzysztof Mrozek bronił Rosjanina i nawet przyczynił się skrócenia o kilka miesięcy kary. Liczył na to, że pozostanie w drużynie i szybko awansuje z nią do ekstraligi w 2019 roku. Sam zainteresowany mówił dla serwisu SportoweFakty: – Jedno jest pewne – będę startował w Rybniku.

Do zobaczenia, Rybnik!

Jakież było zdziwienie kibiców, gdy na początku lutego bieżącego roku Speed Car Motor Lublin poinformował, że w ich barwach będzie jeździć Grigorij Łaguta. 35-latek jeszcze na początku grudnia zapewniał, że prezesa Mrozka na lodzie nie zostawi. A jednak wypiął się na wszystkich fanów żużla w Rybniku. Pod wpływem emocji, na spotkaniu z kibicami, szef ROW-u, delikatnie mówiąc, nie wyrażał się pochlebnie o Łagucie, przez co ma problemy do tej pory.

Echa sprawy nadal są słyszalne, ROW oczekuje od żużlowca sporej sumy odszkodowania, a fani wciąż o niego pytają. Blisko dwa tygodnie temu znowu doszło do zebrania kibiców i prezesa. Pytań dotyczących Rosjanina było wiele. – Wybaczyłem Grigorijowi jego grzechy, jednak o nich nie zapomniałem. Zachowanie Łaguty było nie w porządku zarówno w stosunku do mnie, jak i do kibiców, miasta i sponsorów. Popełnił ogromny błąd. […] Dopóki ja będę prezesem, dopóty on w Rybniku nie będzie jeździł.

Łaguta wraz z rozpoczęciem maja mógł wrócić na tor w barwach lubelskiego zespołu. I wrócił z przytupem, ale wokół jego osoby wciąż jest pełno spekulacji. W czerwcu mówiono o „dopalaczach” dodawanych do metanolu w motocyklu żużlowca. Skończyło się na plotkach i domysłach. Ostatnio wygrał 1. finał SEC i jest głównym kandydatem do wygrania całego cyklu. Bardzo prawdopodobne, że do Rybnika wróci szybciej niż się tego spodziewał, gdyż możliwa jest walka Motoru z ROW-em w barażach o PGE Ekstraligę. Ale wątpliwe, by Łaguta cieszył się z tak szybkiego powrotu na Śląsk. Bo też bardzo często wraca się do osoby Rosjanina na Gliwickiej 72 w Rybniku.

 

Na zdjęciu: Grigorij Łaguta nie daje o sobie zapomnieć…

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ