Wygrani i przegrani ósmej kolejki ekstraklasy

Wygrani i przegrani ósmej kolejki ekstraklasy. Są tacy, którzy są wygrani, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych.


WYGRANI… ÓSMEJ KOLEJKI

Z 0:2 na 3:2

Trzeba docenić Jagiellonię za to, jak potrafiła podnieść się z kolan. Białostoczanie nie tylko przegrywali dwoma bramkami, ale również przede wszystkim musieli pogodzić się z tym, że gola z blisko połowy boiska zdobył Pedro Henrique. Mimo wszystko jeszcze do przerwy podopieczni Adriana Siemieńca doprowadzili do wyrównania, a w pierwszej minucie drugiej części gry wyszli na prowadzenie i taki rezultat utrzymał się do ostatniego gwizdka.

Doczekał się

Dobry moment na przełamanie wybrał sobie Lukas Podolski. Zawodnik Górnika Zabrze od początku sezonu nie mógł zdobyć bramki. Nie prezentował się najlepiej, jak zresztą cały zespół. W końcu jednak wstrzelił się i zrobił to w niezwykle prestiżowym meczu, bo w Wielkich Derbach Śląska. Jego bramka przyniosła nie tylko przełamanie, ale również zwycięstwo w tej ważnej rywalizacji.

Niespodziewany lider

Śląsk Wrocław udowodnił, że ostatnie dobre wyniki zespołu nie były dziełem przypadku. Tym razem ofiarą zespołu Jacka Magiery była Puszcza Niepołomice. Mimo tego, że wrocławianie przegrywali 0:1, to udało im się odrobić stratę, strzelając 3 bramki w ostatnich 10 minutach meczu (2 z rzutów karnych). Tym samym Śląsk stał się liderem ekstraklasy, choć raczej nikt tego nie przewidywał przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek.


Czytaj także:


PRZEGRANI… ÓSMEJ KOLEJKI

Antybohater

Sędzia Damian Sylwestrzak nie popisał się w spotkaniu Piasta z Legią. Trzeba przyznać, że był antybohaterem spotkania. Jego złe decyzje, spowodowały, że rywalizacja nie była równa. Jeszcze w pierwszej połowie arbiter pokazał drugą żółtą kartkę Josue, który jego zdaniem faulował. Tymczasem powtórki pokazały, że to Portugalczyk był faulowany i na żółtą kartkę, a szczególnie taką, która odsyłała go do szatni, nie zasłużył.

Jak to się stało?

Nie wiadomo, jakim cudem ŁKS wyjechał z Częstochowy bez choćby punktu. Raków zdobył gola w pierwszej części gry i później praktycznie cały czas był w defensywie. Łodzianie oddali 16 strzałów, 5 z nich było celnych. Sam Kaj Tejan miał kilka okazji do tego, żeby pokonać Vladana Kovaczevicia. Jednak golkiper Rakowa pewnie radził sobie, nawet gdy wydawało się, że gol jest nieunikniony.

Zbyt ostrożni

W derbach Poznania lepszy okazał się Lech. Widać było jak na dłoni, że Warta jeszcze nie jest gotowa na to, żeby zwyciężyć z ekipą Johna van den Broma. Szczególnie w pierwszej połowie zespół Dawida Szulczka grał niezwykle ostrożnie, był jakby przestraszony. To spowodowało, że do przerwy przegrywał 0:1, a odrabianie strat przeciwko tak doświadczonemu przeciwnikowi wcale nie jest łatwe, o czym zresztą najlepiej przekonali się piłkarze Warty.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Tabela ekstraklasy