Co to była za noc!

To, że Piast nie jest doświadczony w świętowaniu i fetowaniu wielkich sukcesów, świadczył już przejazd autokaru z drużyną spod stadionu do centrum Gliwic. Tysiące fanów zgromadzonych na Placu Krakowskim zdziwiło się, gdy autobus tylko przejechał obok placu, gubiąc właściwą drogę. Spontaniczność królowała, ale nikt nie powinien mieć im za złe, skoro częściej niż o medale czy europejskie puchary ekipa z Okrzei walczyła o utrzymanie.

Wodzirej Gerard

Wspomniany przejazd rozpoczął się ok. 21.30, ale spotkanie z fanami w centrum Gliwic było tylko jedną z części niedzielno-poniedziałkowej fety. Była też kolacja z władzami klubu oraz imprezowanie w rodzinnym gronie w specjalnie wynajętym lokalu. – Co to była za noc! Szalone chwile, których nigdy nie zapomnę – mówi nam Jorge Felix. Hiszpan jest w Piaście od roku i nic dziwnego, że po końcowym gwizdku wyglądał na… zagubionego, a w dodatku z jego oczu popłynęły łzy. – Cały sezon pracowaliśmy na to, żeby spełniły się marzenia. Ja do końca nie wierzę, że to jest prawda. Musimy teraz się cieszyć. Trzeba imprezować! – mówił w swoim stylu gliwicki wodzirej, czyli Gerard Badia.

Ligowiec. Dlaczego w Gliwicach się udało, a obok mamy do czynienia z upadkiem?

– Jak mogę nie kochać Piasta i miasta, skoro spełniły się moje dwa marzenia jako piłkarza. Zagrać na najwyższym poziomie ligowym w danym kraju i zdobyć puchar, czyli mistrzostwo? Musicie mnie uszczypnąć, jest tak zajeb…ie! Atmosfera w zespole była od początku. Ja kocham moim kolegów. Idziesz do restauracji, a tu sześciu piłkarzy Piasta je śniadanie razem. Albo pije kawę. Moja żona się mnie pyta zawsze, o czym my rozmawiamy, jak tyle czasu ze sobą spędzamy. I to się przekłada na wyniki drużyny.

W końcu wakacje!

Felix podobnie jak inni piłkarze w poniedziałek po wstaniu z łóżek mieli jeszcze jeden obowiązek do spełnienia. Drużyna wyruszyła do Warszawy na Galę Ekstraklasy. Od wtorku zawodnicy oficjalnie rozpoczynają wakacje, które potrwają do 12 czerwca. – Wracam do domu spotkać się z najbliższymi. Potem jadę w odwiedziny do mojej dziewczyny i jej znajomych. Kulminacyjnym punktem wakacje będzie wylot do Nowego Jorku, o czym marzyłem od dawna – opowiada nam hiszpański pomocnik Piasta. – Co teraz? Świętowanie i wakacje, o niczym innym nie myślę. Nie wybiegam na razie dalej. Eliminacje Ligi Mistrzów? Na to przyjdzie czas – dodał napastnik Piotr Parzyszek, który zdobył bramkę na 1:0 w meczu z Lechem. – To zdecydowanie był najważniejszy gol w życiu. Przecież dał on mistrzostwo Polski! – dodał najlepszy strzelec gliwiczan w zakończonym sezonie ekstraklasy.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ