Za wpis w internecie…

Czy PZPN ma zamiar walczyć w sądzie przeciwko dziennikarzowi? Piotr Żelazny może mieć problem?


W miniony weekend portal „X” (dawniej „Twitter”) żył głównie postem Piotra Żelaznego, dziennikarza „Magazynu Kopalnia”. Ten podzielił się ze swoimi obserwatorami zdjęciem pisma otrzymanego przez prawnika Polskiego Związku Piłki Nożnej. Było to „wezwanie do natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych”. Pełnomocnik zaznaczył w piśmie, że wspomniane dobra zostały naruszone poprzez wpis dziennikarza na portalu „X”. Jego treść: „Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?”. Był to komentarz po wrześniowych meczach reprezentacji. Odnosił się do tegorocznej afery z meczu eliminacji ME w Kiszyniowie. Na wyjazd z kadrą udał się również skazany za korupcję Mirosław Stasiak.


Czytaj także:


W piśmie wystosowanym do Żelaznego mecenas Związku wezwał dziennikarza do usunięcia wyżej wymienionego wpisu oraz do opublikowania oficjalnych przeprosin. – Nawet przez sekundę nie pomyślałem o usunięciu tweeta albo o umieszczeniu przeprosin. Uważam, że to jest dopuszczalna krytyka działań związku. Przyglądam się PZPN jako dziennikarz od 20 lat. Recenzowałem pracę Michała Listkiewicza, Grzegorza Laty i Zbigniewa Bońka. PZPN Cezarego Kuleszy jest pierwszym, który grozi mi sądem za hiperbolę, za kpinę ze związku. Nie mam zamiaru za nic przepraszać – powiedział serwisowi „WP SportoweFakty” sam zainteresowany.

Skutek wysłania pisma do dziennikarza z pewnością jest odwrotny do zamierzonego przez PZPN. Po czasie mało kto pamiętał o poście udostępnionym 2 miesiące temu, a teraz znów stał się niezwykle popularny. Wpis wraz ze zdjęciem „wezwania”, który opublikował Piotr Żelazny w swoich mediach społecznościowych, zobaczyło już ponad milion użytkowników. Reakcje w komentarzach są jednoznaczne i raczej nie wpływają dobrze na wizerunek PZPN-u. O tym, że Związek nie spodziewał się takiego odzewu. Być może nie spodziewał się także publikacji Żelaznego w social mediach. Świadczy o tym oświadczenie, które zostało udostępnione w niedzielę, dzień po reakcji dziennikarza.

Piotr Żelazny trafi przed sąd?

„Jak każda organizacja w naszym kraju mamy prawo do ochrony wizerunku. Szanujemy dziennikarzy i ich prawo do krytyki i oceny naszych działań. Nie możemy jednak przejść obojętnie od wpisów i wypowiedzi, które nie noszą znamion krytyki dziennikarskiej, a są po prostu hejtem skierowanym w największy związek sportowy w naszym kraju. Pan Piotr Żelazny w swoim wpisie, nagraniu oraz audycji opublikowanej w portalu Onet naruszył dobro organizacji obrażając PZPN, dziesiątki tysięcy działaczy piłkarskich pracujących w tysiącach klubów, ludzi pracujących na co dzień w związku oraz wszystkich naszych partnerów. Nie ma i nie będzie naszej zgody na szkalowanie środowiska piłkarskiego”.

Tak brzmi oświadczenie organizacji, które ma wytłumaczyć wysłanie pisma do dziennikarza. Jak się okazało, PZPN-u nie zabolały jedynie słowa wypisane na portalu „X” przez Piotra Żelaznego. Tyczy się to również wypowiedzianych słów przez niego w innych okolicznościach, o czym w piśmie od mecenasa nie było mowy.

Dziennikarz nie ma zamiaru przepraszać, ani usuwać swojego wpisu sprzed 2 miesięcy. PZPN potencjalnie może wkroczyć na drogę sądową. Musi sobie jednak odpowiedzieć na niezwykle ważne pytanie, które może mieć wpływ na PR organizacji. Czy warto po raz kolejny rozgrzebywać aferę z Mirosławem Stasiakiem w tle?


Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus