Zagłębie chce się odegrać

W trzech ostatnich meczach z Odrą zespół z Sosnowca zdobył tylko punkt.


Był remis na inaugurację i porażka w drugim wiosennym występie. Teraz czas na zwycięstwo z Odrą. Ekipa z Opola nie leży Zagłębiu. W trzech ostatnich pojedynkach między tymi zespołami dwukrotnie górą byli opolanie, a raz był remis.

Zespół ze Stadionu Ludowego wygrał z Odrą prawie trzy lata temu. 8 kwietnia 2018 roku na własnym terenie sosnowiczanie triumfowali po golu Vamary Sanogo. Potem był sezon spędzony przez ekipę z Sosnowca w ekstraklasie. W pierwszym meczu Zagłębia z Odrą, po spadku sosnowiczan do I ligi, padł remis 1:1. Dwa kolejne spotkania to wygrane opolan. W czerwcu Odra wygrała w Sosnowcu 3:1, a katem okazał się strzelec dwóch goli dla gości, Arkadiusz Piech. W trzeciej kolejce bieżących rozgrywek także triumfowali gracze z Opola. Tym razem 1:0, choć to zespół z Sosnowca był niemal przez cały mecz stroną dominującą i stworzył więcej okazji bramkowych. Bliscy strzelenia gola byli m.in.: Mateusz Szwed, Olaf Nowak, którego w składzie już nie ma, oraz Szymon Pawłowski.

Ten ostatni w minioną niedzielę po raz pierwszy w tym sezonie trafił do siatki rywali. Była to pierwsza bramka zdobyta przez doświadczonego pomocnika od 20 czerwca ubiegłego roku. Wówczas Pawłowski strzelił ją w wygranym przez Zagłębie 3:1 meczu z GKS-em Jastrzębie. Na inaugurację rundy wiosennej Pawłowski zaliczył asystę przy golu Nikolasa Korzenieckiego, a w Tychach, po długiej przerwie, wpisał się na listę strzelców. Wszystko wskazuje na to, ze były reprezentant Polski wraca do formy. Tym samym były kapitan Zagłębia odnalazł się na boku pomocy, a więc pozycji na której grał przez lata. W Sosnowcu ustawiany był bardziej w środku pola, grał tuż za napastnikami. O jedno ze skrzydeł trener Kazimierz Moskal może być więc w miarę spokojny.

Obsada drugiej flanki przed meczem z Odrą to niewiadoma. Quentin Seedorf, który wychodził w podstawowym składzie zarówno na mecz z Bruk-Bet Termalika jak również z GKS Tychy, w obu starciach nie zachwycił. W Tychach, po niespełna godzinie, zmienił go rutynowany Patryk Małecki. Na swoją szansę czeka także Mateusz Szwed, który najlepiej czuje się na prawym skrzydle. Szwed to młodzieżowiec. Wiosną w obu meczach trener Moskal wystawiał od pierwszych minut dwóch graczy o tym statusie, Kacpra Radkowskiego oraz Nikolasa Korzenieckiego. W Tychach ten pierwszy nie zachwycił, Korzeniecki mimo zdobycia gola przeciwko drużynie z Niecieczy, nie ustrzegł się błędów i pewnie obaj w sobotę zasiądą na ławce rezerwowych. Radkowskiego może zastąpić Piotr Polczak, z kolei Korzenieckiego Joao Oliveira, który uporał się już z niegroźnym urazem. Wówczas od pierwszej minut musiałby zagrać Szwed lub Szymon Frankowski. Bramkarz, który także jest młodzieżowcem również czeka na swoją szansę…


Czytaj jeszcze: Założenia były inne

W tej sytuacji jeśli ktoś z trójki Korzeniecki-Radkowski-Frankowski znajdzie się w składzie, a trener nie będzie pewny kogo wybrać z duetu Szwed-Małecki wówczas na pierwszą jedenastkę może liczyć także Patryk Małecki.

Pole manewru, przynajmniej na papierze, trener Moskal ma. Czy przełoży się to na punkty? Sosnowiczanie muszą zacząć punktować jeśli nie chcą drżeć o ligowy byt do końca sezonu tak jak miało to miejsce rok temu…


Fot. Rafal Rusek / PressFocus