Zagłębie może już dziś zapewnić sobie awans

Poprzedni awans Zagłębia do najwyższej klasy rozgrywkowej miał miejsce w sezonie 2006/07. Sosnowiczanie weszli wówczas na salony z czwartego miejsca, bo tyle drużyn mogło liczyć na promocję. Gdyby podobny regulamin rozgrywek obowiązywał obecnie, dziś ekipie z Kresowej brakowałoby do spełnienia marzeń tylko punktu.

Cel sosnowiczanie osiągnęli wówczas w przedostatniej kolejce. Dodajmy – w mało spektakularnych okolicznościach. Na własnym obiekcie, w obecności 10 tysięcy widzów ulegli 0:1 Jagiellonii Białystok. Mimo to po końcowym gwizdku mogli otwierać szampany. Wszystko dzięki piłkarzom… Ruchu Chorzów.

Równolegle „Niebiescy” mierzyli się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Zremisowali tam 1:1, co dla zespołu z Wybrzeża oznaczało utratę szans na dogonienie sosnowiczan. W gdańskiej drużynie grał wtedy jeszcze Krzysztof Brede, obecnie opiekun Chojniczanki Chojnice. Warto podkreślić, że chorzowianie nie musieli wzbijać się na wyżyny swoich możliwości. Byli bowiem liderem tabeli i awans mieli już w kieszeni. Ich sportowa postawa okazała się dla Zagłębia nieoceniona.

Ruch wszedł wówczas do ekstraklasy z pierwszego miejsca, „Jaga” z drugiego (kropkę nad „i” postawiła przy Kresowej jeszcze z Tomaszem Wałdochem w składzie), a z trzeciego – Polonia Bytom dowodzona przez… Dariusza Fornalaka. Co ciekawe, na trzeci front spadła w tamtym sezonie Miedź Legnica. Dziś na zapleczu elity bezkonkurencyjna.

Pewnie niewielu bywalców Stadionu Ludowego pamięta, że przed 11 laty Zagłębie wywalczyło awans… tracąc punkty w czterech ostatnich seriach gier. Dwie porażki i dwa remisy – tak wyglądał bilans finiszu. Jeśli dziś przy Cichej sosnowiczanie odniosą szóste z kolei zwycięstwo, stworzą modelowy przykład tego, jak bramy ekstraklasy powinni szturmować styliści…