Do Krakowa pojadą bez stresu

Poniedziałkowa porażka Skry Częstochowa sprawiła, że Zagłębie Sosnowiec jest już pewne utrzymania.


Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek piłkarze Zagłębia mogą już spać spokojnie. Niedzielny remis 0:0 z Górnikiem Łęczna w obliczu porażki Skry Częstochowa w Głogowie sprawił, że zespół Marcina Malinowskiego zapewnił sobie prawo do gry na zapleczu ekstraklasy w kolejnym sezonie. W niedzielę sosnowiczanie już na spokojnie udadzą się do Krakowa na mecz z Wisłą. Rywal wciąż walczy o powrót do ekstraklasy. Biała Gwiazda powalczy o swój cel. Z kolei Zagłębie Sosnowiec będzie szukać pierwszej wygranej i pierwszej bramki na wyjeździe w tym roku. Być może bez zbędnych obciążeń zespół z Sosnowca przerwie niechlubne serie.

Przypomnijmy, że sosnowiczanie po raz ostatni, a zarazem jedyny w tym sezonie wygrali na wyjeździe 29 lipca ubiegłego roku. Z kolei na bramkę na boisku czekają już od 550 minut! Warto jednak wspomnieć też o dobrych dla Zagłębia statystykach z ostatnich tygodni. Odkąd zespół przejął Marcin Malinowski, sosnowiczanie w sześciu meczach stracili tylko dwa gole. Oba padły w przegranym 0:2 meczu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, przy czym jedno z trafień było „samobójem” autorstwa Dominika Jończego. W pięciu meczach sosnowiczanie zachowali czyste konto!

– Kolejny mecz bez straconej bramki na pewno mnie cieszy, biorąc pod uwagę m.in.: fakt, że sam byłem obrońcą, człowiekiem odpowiedzialnym za to, aby przeciwnik nie przedostał się pod pole karne mojego zespołu. Szczelna defensywa to jest fundament, który trzeba pielęgnować. Prawda jest taka, że jeśli zagrasz na „zero z tyłu”, to na pewno jeden punkt będzie dopisany do twojego konta – podkreśla szkoleniowiec Zagłębia, który w sześciu meczach poprowadził Zagłębie Sosnowiec do trzech wygranych, dwa razy remisował oraz poniósł jedną porażkę.


Czytaj także o I lidze:


11 punktów w tych meczach to dorobek, który trzeba docenić. W sumie w 32 meczach Zagłębie Sosnowiec zgromadziło 38 punktów. Dla porównania Artur Skowronek, który prowadził Zagłębie w 18 meczach, zgromadził wraz z drużyną 22 punkty, z kolei Dariusz Dudek w 8 meczach „ugrał” raptem 5 „oczek”. Na tę chwilę najlepszą średnią może się więc pochwalić obecny trener Zagłębia, którego dalsze losy w klubie z Sosnowca są na razie nieznane z prostego powodu. Malinowski na tę chwilę nie posiada licencji UEFA Pro.

Związkowa centrala pozwoliła mu poprowadzić warunkowo zespół z Sosnowca do końca rozgrywek. Ale zapewne na nowy sezon „zielone światło” zostanie zgaszone. A to oznacza, że albo Zagłębie postawi na „trenerskiego słupa”, który da papiery. Jednak za wyniki nadal będzie odpowiadał Malinowski, albo sięgnie po pełnoprawnego i decyzyjnego szkoleniowca, którego drugim trenerem tudzież asystentem zostanie właśnie Marcin Malinowski. Trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, że klub z Sosnowca pozbędzie się trenera, który nie tylko zrobił odpowiedni wynik. Poza tym znalazł wspólny język z zespołem. A to takie proste nie jest, o czym mógł przekonać się choćby w ostatnim czasie Dariusz Dudek…

Działacze w Sosnowcu mają więc o czym myśleć,. Przed nimi decyzje do podjęcia z serii żadna nie jest idealnym wyjściem. Przypomnijmy, że jeszcze do końca czerwca na liście płac znajduje się zwolniony przed rundą wiosenną Artur Skowronek. Zatrudnienie kolejnego trenera, nieważne czy będzie to tylko „słup” czy też nie to kolejne koszty. Chyba że do gry włączy się PZPN i w całej sprawie znajdzie się salomonowe rozwiązanie. Oczywiście z korzyścią dla Zagłębia, które po raz trzeci z rzędu ligowy byt zapewniło sobie dopiero w końcowej fazie rozgrywek…


Fot. Norbert Barczyk / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.