Pobożne życzenia

Zagłębie Sosnowiec – Polonia Warszawa. Druga porażka Zagłębia Sosnowiec na własnym stadionie sprawiła, że zespół Artura Derbina wpadł do strefy spadkowej.


Po ostatnim meczu w Łęcznej, w którym sosnowiczanie byli stroną dominującą, wydawało się, że w starciu z beniaminkiem to Zagłębie będzie faworytem i po dwóch meczach bez wygranej sięgnie po trzy punkty. Niestety, skończyło się na pobożnych życzeniach, bo sosnowiczanie po kiepskim meczu po raz kolejny w tym sezonie zeszli z boiska pokonani. To już trzecia porażka w tym sezonie Zagłębia z beniaminkiem I ligi… Początek meczu należał do drużyny z Warszawy. Goście odważnie zaatakowali i już w 8 minucie Mateusz Kos został zatrudniony przez Marcina Kluskę, który strzałem głową próbował zaskoczyć golkipera sosnowiczan, ale ten wyłapał bez problemów strzał po koźle.

Potem bramkarza Zagłębia próbował zaskoczyć strzałem z dystansu Władysław Ochronczuk, ale znów górą był bramkarz sosnowiczan. Piłkarze z Sosnowca nie potrafili zaskoczyć rywali z Warszawy, sprawy w swoje ręce wzięli więc kibice Zagłębia i po ich popisach pirotechnicznych mecz na kilka minut został przerwany. Przerwa w żaden sposób nie wpłynęła na gospodarzy, którzy do przerwy nie byli w stanie oddać celnego uderzenia na bramkę Mateusza Kuchty.

Od początku II połowy sosnowiczanie przejęli inicjatywę i to miejscowi prowadzili grę. W 53 minucie Zagłębie w końcu oddało pierwszy celny strzał na bramkę gości. Z około 20 metrów przymierzył Nikodem Zielonka, ale bramkarz Polonii poradził sobie z tym uderzeniem. Chwilę potem próbował zaskoczyć rywali Sebastian Bonecki, ale trafił w plecy Joela Valencii. Pod bramką gości szarżował także Marcel Ziemann, ale nic z tych ataków nie wyszło. Sosnowiczanie próbowali, a tymczasem to goście z Warszawy wyszli na prowadzenie. W 60 minucie Maciej Kowalski-Haberek zagrał długą piłkę z własnej połowy w kierunku Nikodema Zawistowskiego, a ten dograł piłkę w pole karne do Mateusza Michalskiego, który zgubił krycie Konrada Wrzesińskiego i pokonał golkipera Zagłębia.


Czytaj także:


Sosnowiczanie mogli wyrównać już pięć minut później, ale Kamil Biliński z bliska trafił piłkę głową wprost w bramkarza Polonii. Zagłębie ruszyło do odrabiania strat, a goście z Warszawy szukali drugiej bramki. Próbował Biliński, niezwykle aktywny był Ziemann, ale miejscowi nie potrafili znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy Polonii. W 79 minucie goście mogli postawić kropkę nad „i”. Bartosz Biedrzycki po rajdzie dograł piłkę do Pawła Tomczyka, a ten trafił piłką w słupek. W odpowiedzi Ziemann uderzył z dystansu, ale golkiper gości odbił piłkę przed siebie.

W 86 minucie zespół z Warszawy dopiął swego i podwyższył prowadzenie. Fatalnie zachował się Vedran Dalić, który dał sobie w niegroźne sytuacji odebrać piłkę i Michał Bajdur, były gracz sosnowiczan, w sytuacji sam na sam pokonał Kosa i praktycznie zamknął mecz. Zagłębie jeszcze próbowało odwrócić losy tego meczu, ale argumentów sosnowiczanie nie mieli zbyt wiele i ostatecznie spotkanie zakończyło się zasłużoną wygraną Polonii.

Niedzielny mecz był dopiero siódmym w historii pojedynków obu drużyn i co ciekawe, zespół z Warszawy po raz pierwszy wygrał na boisku w Sosnowcu. Teraz czas na przerwę reprezentacyjną w trakcie której trener Derbin będzie miał nad czym myśleć, bo sytuacja Zagłębia robi się nieciekawa…


Zagłębie Sosnowiec – Polonia Warszawa 0:2 (0:0)

0:1 – Michalski, 60 min, 0:2 – Bajdur 86 min.

ZAGŁĘBIE: Kos – Wrzesiński, Jończy, Dalić, Bykow (75. Guezen), Ziemann (87. Matynia) – Zielonka, Rozwandowicz, Bonecki, Valencia (87. Troć) – Biliński (87. Klupś). Trener Artur DERBIN

POLONIA: Kuchta – Zawistowski (74. Pawłowski), Kowalski-Haberek, Grudniewski, Kołodziejski, Biedrzycki – Kluska (66. Bajdur), Ochronczuk, Koton, Michalski (66. Tomczyk) – Kobusiński (84. Marciniec). Trener Rafał SMALEC

Sędziował Piotr Idzik (Poznań). Widzów 7675. Żółte kartki: Grudniewski, Michalski, Kobusiński


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus