Żak: Etykietka dżokera mi nie odpowiada

W Nowym Sączu czuje się pan jak u siebie w domu? W dwóch kolejnych spotkaniach GKS-u Jastrzębie na boisku Sandecji zdobył pan dwa gole, a jeden był piękniejszy od drugiego…
Adam ŻAK: – Nie powiem, że na boisku w Nowym Sączu czuję się jak u siebie. Grałem tam trzy razy i jeszcze ani razu nie wygrałem. Goszcząc tam z Rozwojem Katowice, przegrałem 0:1, był to ostatni mecz w sezonie 2015/16, na pożegnanie Rozwoju z I ligą. Dla GKS-u Jastrzębie rzeczywiście strzeliłem dwa gole na boisku Sandecji, lecz nie ośmielę się powiedzieć, że gra mi się tam łatwiej niż na innych stadionach. Po prostu miałem trochę szczęścia.

Czyli nie jest tak, że Sandecja panu „leży”?
Adam ŻAK: – Można wysnuć taki wniosek, ale to mimo wszystko dopiero dwie bramki w trzech meczach. Farid Ali też strzelił ostatnio dwa gole Odrze Opole, rok wcześniej zdobył bramkę w Opolu, więc on może powiedzieć, że ta drużyna mu „leży”.

Gol strzelony w sobotnim meczu był ładniejszy od tego poprzedniego?
Adam ŻAK: – Uroda nie ma chyba znaczenia, bramka to bramka. Chociaż być może dla kibiców lub kogoś z mojej rodziny ma to znaczenie. Odpowiadając jednak na pańskie pytanie, na pewno ostatni gol był ładniejszy od poprzedniego. Wtedy strzelałem z rzutu wolnego, piłka przeszła przez mur, dwa razy skozłowała, odbiła się od słupka i dopiero wpadła do siatki. Ostatnia bramka dała mi dużo satysfakcji, bo strzeliłem ją lewą nogą, czyli swoją słabszą. Wszyscy wiedzą, że moją przewodnią nogą jest prawa.

Która z tych bramek, z pańskiego punktu widzenia, była ważniejsza?
Adam ŻAK: – Obie miały ten sam ciężar gatunkowy, bo dały nam remis.

Pańską specjalnością są gole strzelane w końcówkach spotkań? Tak było w poprzednim sezonie z Bytovią, Podbeskidziem i Sandecją.
Adam ŻAK: – Te bramki rzeczywiście strzeliłem w końcówkach meczów, bo tak zadecydował trener Jarosław Skrobacz, wpuszczając mnie na boisko w końcówkach spotkań. Robię to, co do mnie należy i wykorzystuję każdą chwilę spędzoną na boisku, obojętnie czy gram 5, 10 czy 45 minut. Oczywiście jak każdy piłkarz chciałbym wychodzić w podstawowym składzie, ale decyzja nie należy do mnie. Dlatego staram się optymalnie wykorzystać czas dany mi przez trenera. Czasem można zdobyć bramkę, a czasami nawet nie dotknąć piłki. Takie bramki można traktować jako radosne, zwłaszcza gdy dają drużynie punkty.

Małkowski: Wciąż urozmaicamy swoją grę

Barw GKS-u Jastrzębie broni pan drugi sezon, w I lidze rozegrał 25 meczów, ale w podstawowej jedenastce wyszedł tylko 4 razy. Przywykł pan już do roli dżokera?
Adam ŻAK: – Wiem, że przylgnęła do mnie taka etykietka, ale nie pasuje mi ona. W ubiegłym sezonie Kamil Adamek i Kuba Wróbel strzelali gole, więc byłem niejako na straconej pozycji. Wiadomo, że jak napastnik zdobywa bramki, to cieszy się zaufaniem sztabu trenerskiego. Teraz rywalizacja też jest zacięta, ale Kamil strzelił „tylko” dwa gole, a Kuba Wróbel żadnego. W poprzednim sezonie wszedłem w rolę dżokera, lecz się z nią nie pogodziłem. Na treningach i w trakcie meczów robię swoje, ale czekam na swoją szansę, to znaczy moment, gdy wybiegnę na boisko w podstawowej jedenastce.

Liczy pan, że w najbliższym meczu z Chrobrym Głogów trener Jarosław Skrobacz da panu szansę od początku?
Adam ŻAK: – Przed każdym meczem mam taką nadzieję. Powtarzam – na każdych zajęciach daję z siebie wszystko i jestem gotowy, by grać od początku. To kwestia pozytywnego nastawienia, a reszta należy do trenerów.

W ośmiu kolejkach aż pięciokrotnie dzieliliście się punktami z przeciwnikiem. To trochę irytuje pana?
Adam ŻAK: – Na razie mieliśmy dużo wyjazdowych spotkań, zdecydowanie lepiej – co pokazują wyniki – gra się nam u siebie. Poza tym jest takie powiedzenie, że jeżeli nie możesz wygrać meczu, to go przynajmniej zremisuj. Zdajemy sobie sprawę, że każdy punkt w ostatecznym rozrachunku może być bardzo ważny. Na razie w tabeli nie jesteśmy na złej pozycji. Nie możemy się załamywać, choć duża liczba remisów może trochę denerwować. Nie zapominajmy jednak, że mieliśmy trudnych przeciwników.

Które z tych remisowych spotkań powinniście byli rozstrzygnąć na swoją korzyść?
Adam ŻAK: – Mecz meczowi nierówny, ale najbliżej wygranej byliśmy w Radomiu. Przepuściliśmy okazję, bo przegrywając 0:1 do przerwy, objęliśmy potem prowadzenie 2:1. Mogliśmy się zachować lepiej, ale rywale „ustrzelili” Dominika Kulawiaka i wyrównali z rzutu karnego.

Chrobry to niewygodny przeciwnik? W zeszłym sezonie nie zdołaliście go pokonać…
Adam ŻAK: – Na pewno jest to zespół, którego nie można lekceważyć, chociaż teraz ma problemy. Każda seria musi się jednak skończyć. Pytanie tylko, na jakiej drużynie? W Głogowie światełko świeci się na czerwono, lecz na pewno żaden z piłkarzy Chrobrego w Jastrzębiu nie przejdzie obok meczu. Dlatego nie będzie to dla nas łatwy pojedynek.

 

Na zdjęciu: Adam Żak zastanawia się, kiedy dostanie szansę gry w podstawowym składzie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem