„Portowcy” na pożegnanie z Gliwicami

Zapowiedź meczu Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin. Wyjątkowo trudny rywal trafił się chorzowianom na pożegnanie ze stadionem w Gliwicach.


Zmagający się z wieloma problemami i czekający na wygraną w lidze od drugiej kolejki Ruch czeka dzisiaj najtrudniejsze wyzwanie. Biorąc pod uwagę rywali ze ścisłej ligowej czołówki, „Niebiescy” w tym sezonie mierzyli się już z Legią Warszawa oraz z Rakowem Częstochowa.

Budzą respekt

Łącznie w tych dwóch spotkaniach stracili osiem bramek. Dla kontrastu natomiast, Pogoń Szczecin w dwóch ostatnich meczach, również z drużynami ze ścisłej czołówki, czyli Legią oraz Lechem, strzeliła osiem goli. Z pewnością więc trudne zadanie czeka nie tylko defensywę Ruchu. – Liczymy, że cały zespół zagra dobrze i skutecznie w obronie. Mamy swoje założenia, musimy się skupić mocno na defensywie, tak by rywale nie stwarzali sytuacji jeden na jeden, bo w tym aspekcie bardzo dobrze się czują. Jest to przeciwnik, który nie ma problemów z wykorzystywaniem swoich okazji – mówi [Tomasz Swędrowski], jeden z liderów Ruchu Chorzów w tym sezonie. – To chyba mój najlepszy okres w grze w piłkę. Występuję regularnie w ekstraklasie, ale liczę, że przede mną jeszcze lepszy czas – dodaje pomocnik.

– Ja mam z kolei ogromny dylemat przed tym meczem – dodaje trener Ruchu, [Jarosław Skrobacz]. – Możemy wyjść na to spotkanie defensywnym ustawieniem i się bronić, próbując przeszkadzać Pogoni, ale wtedy będzie bardzo ciężko o stworzenie sytuacji. Z drugiej strony, możemy próbować grać, utrzymywać się przy piłce. To jest jeszcze wszystko do przemyślenia… – analizuje szkoleniowiec Ruchu, doceniając klasę rywala. – Forma Pogoni imponuje, musi budzić respekt. Widać, że „Portowcy” są w optymalnej dyspozycji, zwłaszcza gdy porównamy to do okresu sprzed trzech-czterech tygodni. Na pewno dużo czynników na to wpływa. Między innymi to, że zmienili bramkarza – uważa Skrobacz.

Gorzej niż było

Sytuacja kadrowa „Niebieskich” przed dzisiejszym meczem nie jest optymalna. Cały czas poza grą są Dawid Barnowski, Filip Starzyński oraz Konrad Kasolik. – Konrad pierwszy tydzień w treningu był teraz, więc mamy nadzieję, że ten problem mamy z głowy – mówi trener Jarosław Skrobacz, który jednak ma zdecydowanie więcej smutków aniżeli radości w kwestii sytuacji zdrowotnej swoich podopiecznych. – Nie mogę być do końca szczery, bo wiadomo, że jesteśmy też śledzeni przez rywali. Mamy jednak swoje problemy. Jest jeszcze gorzej, niż było – przyznaje opiekun „Niebieskich”.

Z drużyną do meczu z Pogonią przygotowuje się natomiast Łukasz Moneta, który do tej pory grał jedynie w lidze okręgowej, w rezerwach Ruchu. – Latem była decyzja o przesunięciu Łukasza do rezerw. Teraz były bardzo pozytywne opinie od ich trenera. My, z racji naszych problemów, korzystamy teraz z Łukasza. To jest również dla niego duża szansa. To bardzo pozytywna postać i tutaj nie mamy najmniejszego problemu z jego powrotem – mówi szkoleniowiec Ruchu, który przyznaje, że drugi z zawodników, który latem dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, Artur Pląskowski, jest „w drugim zespole, ale nie trenuje”.

Tam napisali historię

Mecz z Pogonią będzie ostatnim „domowym”, który Ruch rozegra na stadionie przy ulicy Okrzei. Gdy na początku roku chorzowianie przeprowadzali się do Gliwic, przenosinom tym towarzyszyły niemal wyłącznie obawy. Nowy obiekt, niepewność z tym związana, miejsce, w którym piłkarze w ogóle nie trenowali. Rzeczywistość okazała się jednak wyjątkowo przyjemna. Kibice Ruchu niemal na każdym meczu wypełniali stadion, niosąc przy okazji głośnym dopingiem piłkarzy do awansu. To właśnie w Gliwicach napisała się historia.

– Obawy na początku rundy wiosennej na pewno były. Chociażby z tego powodu, że musieliśmy się przenosić w ostatniej chwili. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać – wspomina trener Skrobacz.


Czytaj także:


– Runda rozgrywana poza domem, obojętnie jak na to popatrzymy, to jest jednak gwarancja, że kilka procent punktów mniej zdobędziemy. Na szczęście wystarczyło to do awansu. Niemniej cały czas jest to dla nas obce boisko. Możliwość treningów na płycie głównej, na której rozgrywa się mecze, to olbrzymi atut, którego my jako gospodarz jednak nie mieliśmy. Spotykaliśmy się w Gliwicach raz na dwa tygodnie. Byliśmy jednak wspaniale przyjmowani przez ludzi, którzy się nami opiekowali i za to wielkie dzięki – mówi opiekun Ruchu, który kolejny mecz domowy rozegra już na Stadionie Śląskim.

Tomasz Dankowski


Na zdjęciu: Tomasz Swędrowski cieszy się z możliwości występów w ekstraklasie.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus