Zapraszamy na stadiony. Jałowe tłumaczenia

Łzy napłynęły mi do oczu ze wzruszenia, gdy przeczytałem wynurzenia prezesa GKS-u Katowice Krzysztofa Nowaka w rozmowie z moim redakcyjnym kolegą.


Dowiedziałem się między innymi, że nie ma powodów do paniki, bo w ostatnim meczu z niepokonanym w I lidze Górnikiem Łęczna „to my byliśmy stroną przeważającą”. Jakie to ma znaczenie, skoro katowiczanie dopiero w ostatniej chwili „wyciągnęli” remis? I drugie pytanie – czy prezes GieKSy pamięta chociaż, kiedy jego „podwładni” wygrali ostatni mecz? Podpowiem – 26 sierpnia z Resovią (3:0). To jakby nie patrzeć dwa miesiące bez zwycięstwa.

W tym czasie podopieczni trenera Rafała Góraka zdobyli raptem trzy punkty w 6. kolejkach i musieli przełknąć wyjątkowo gorzką pigułkę w Gdańsku, przegrywając z Lechią 1:5. Broń Boże proszę tego nie traktować jako próbę wymuszenia dymisji trenera Góraka, bo to nie tam pies jest pogrzebany. Szukanie alibi w absencjach piłkarzy to ewidentne nadużycie, bo innych zespołów ten problem także dotyczy.


Czytaj także:


Pokrętne tłumaczenia kojarzą mi się ze zdarzeniem, gdy facet chciał oszczędzić ciotce złej wiadomości i zamienił ją na „niepozytywną”. Zła powinna brzmieć tak: „Wujek zmarł, w czwartek o godzinie 12.00 pogrzeb”. Nie pozbawiony empatii jegomość wysłał telegram o następującej treści: „Stan aktualny wujka w porównaniu do dnia wczorajszego nie uległ poprawie. W czwartek o godzinie 12.00 sympozjum rodzinne w sprawie wujka”. Niby to samo, a jednak nie to samo. Wnioski? Wygrana w najbliższym meczu z Polonią Warszawa jest „obowiązkiem” GieKSy, bez względu na okoliczności. I nie pomogą żadne tłumaczenia.


Na zdjęciu: Jałowe tłumaczenia prezesa GieKSy. Czy pamięta chociaż, kiedy jego „podwładni” wygrali ostatni mecz?

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus