Zaproszenie na kolejkę. Jurij Szatałow: Lechowi będzie najtrudniej

ŁUKASZ ŻUREK: Zespoły z trzech czołowych miejsc znów wystąpią przed własną publiką. Dwie kolejki wstecz ugrały w sumie… zero punktów. Pokłosie toksycznej presji ze strony kibiców?

JURIJ SZATAŁOW: – W jakimś stopniu na pewno tak. Ale presję generują również sami piłkarze. Jak walczysz o tytuł mistrza kraju, to nieuniknione. Tym razem nie spodziewam się jednak powtórki z rozrywki, czyli domowych porażek wszystkich trzech pretendentów do mistrzostwa. To niemożliwe.

Jurij Szatałow
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus

Spróbujmy chociaż zgadnąć, kto może się potknąć. Gdyby powtórzyć komplet wyników z rundy zasadniczej, punkty straciłaby tylko Legia, która z Koroną przy Łazienkowskiej zremisowała…

JURIJ SZATAŁOW: – W piątek punkty zostaną w Warszawie. Twierdzę tak na podstawie tego, co widziałem w dwóch ostatnich meczach Legii. To był zespół agresywny i zdeterminowany, potrafiący pokonać rywala nawet w dziesięciu. Dlatego z Koroną sobie poradzi. Jagiellonia z Wisłą Kraków też. Może kogoś zaskoczę, ale uważam, że najtrudniej będzie Lechowi w starciu z Górnikiem.

 

Zabrzanie są w stanie w jednym miesiącu ograć na wyjeździe dwóch pretendentów do tytułu mistrzowskiego? Raptem w połowie kwietnia triumfowali w Białymstoku…

JURIJ SZATAŁOW: – Byłaby to niespodzianka, lecz na pewno nie mega-sensacja. Górnik traci punkty, ale gra tego zespołu świadczy o tym, że obwiać się go powinien każdy. Jeśli się mylę i „Kolejorz” zwycięży, to uważam, że prowadzenia w tabeli nie odda już do mety rozgrywek.

 

Przy Roosevelta zastanawiają się, czy jest jakiś sposób na zatrzymanie Christiana Gytkjaera. Ten człowiek nie przestaje strzelać…

JURIJ SZATAŁOW: – Nie będę opowiadał o klasie tego zawodnika, bo każdy widzi, co on potrafi. Każdy też wie, że najgroźniejszy jest w polu karnym przeciwnika. Na odprawie trener Górnika na pewno poświeci tej kwestii sporo czasu. Bardzo ścisłe krycie Gytkjaera w „szesnastce” to konieczność, jeśli ktokolwiek chciałby meczu z Lechem nie przegrać.

 

A jak nie przegrać z Legią? Dwa ostatnie jej zwycięstwa, bez straty gola, trudno określić „efektem nowej miotły”. Dean Klafurić przy Łazienkowskiej pracuje od dłuższego czasu…

JURIJ SZATAŁOW: – Sądzę, że to zasługa przede wszystkim samych zawodników. A dokładniej ich zdolności do mobilizacji w obliczu zbliżającego się finiszu sezonu. Każdy słabszy dzień może teraz okazać się nie do odkupienia.

 

Jeśli naprędce przebudowana zimą Legia obroni tytuł, będziemy mówić o jej świetnych transferach czy może po raz kolejny o słabości ligi?

JURIJ SZATAŁOW: – To drugie. Chociaż też nie do końca, bo w mojej opinii to bardziej wyrównanie poziomu – w odniesieniu do 4-5 pierwszych zespołów tabeli. Transfery, jakich Legia dokonała zimą, nie były jakościowe. Mówiąc wprost – były słabe. Na korzyść warszawian przemawia tylko fakt, że w ostatnich latach to oni po tytuł sięgali najczęściej. Mają więc potencjał doświadczenia, który może się okazać decydujący. Gdyby nie to, szanse na końcowy triumf prowadzącej trójki rozdzieliłbym równo – po 33,3 procent.

 

Z każdą kolejką coraz bardziej fascynująca staje się też rywalizacja o uniknięcie degradacji. Komu z zagrożonych spadkiem wróżymy największe problemy w nadchodzący weekend?

JURIJ SZATAŁOW: – Termalice. Na Cracovii będzie miała o wiele trudniej niż Piast w Gdyni i Sandecja w Szczecinie.

 

A nie zapominamy, że piłkarze Cracovii utrzymanie w elicie już sobie zapewnili?

JURIJ SZATAŁOW: – Myśli pan, że nie będą chcieli grać na poważnie? Nie sądzę. Być może regulamin premii mają zbudowany w taki sposób, że opłaca im się wygrywać do samego końca. Na miejscu zawodników z Niecieczy nie liczyłbym na taryfę ulgową…