Szombierki Bytom świętują stulecie istnienia. Prezent? Remis w sparingu z Ruchem

Oczywiście czternaście gwiazdek za tytuły mistrzowskie świeciło na niebiesko, ale w sobotę przy Frycza-Modrzewskiego ważniejsza była ta jedna jedyna – zielona. To stuletnie już Szombierki zaprosiły troszeczkę młodszy Ruch Chorzów dla większego splendoru swego wielkiego święta. A że obaj wiekowi rywale grają dziś na niskich szczeblach – cóż, znak czasu…

 

Legendy na trybunach

A zaczęło się w sobotę od spotkania prezesów – Marcina Waszczuka i Tomasza Buczyka – kiedy ten pierwszy, szef „Niebieskich”, wręczył szefowi „Zielonych” okolicznościową paterę upamiętniającą ten wyjątkowy moment. Przybyli w kilkudziesięcioosobowej grupie kibice Ruchu trochę mruczeli na prezesa Waszczuka, wszak wysoka temperatura wydarzeń w klubie z Cichej jest znana.

Wśród kibiców Szombierek znalazł się Henryk Peszke wraz z małżonką, Krystyną. Peszke to prawdziwa legenda Szombierek – wicemistrz Polski z roku 1965, a właśnie w tamtym sezonie na starym przykopalnianym stadionie odbył się słynny mecz z Legią, w którym warszawianie na 5 minut przed końcem prowadzili 4:2 i przegrali 4:5.

Trochę młodsze pokolenie reprezentował znakomity snajper Grzegorz Kapica, który „Szombierkarzem” został rok po zdobyciu przez bytomian mistrzostwa Polski. Sezon po tytule Szombierki ukończyły na najniższym stopniu podium, a Grzegorz Kapica został królem strzelców ekstraklasy. Pokolenie pomedalowe zobaczyliśmy w sobotę w osobie Zenona Lisska, niezwykle skutecznego pomocnika (115 – a może jeszcze więcej – bramek dla Szombierek na różnych ligowych szczeblach) oraz bramkarza Edwarda Ambrosiewicza. Nie zauważyliśmy nikogo z zespołu, który pod wodzą tercetu szkoleniowców, Huberta Kostki, Alojzego Łyski i Stanisława Cygana, zdominował ligę w roku 1980; ale oni rozjechali się po świecie, a niektórzy nawet po zaświatach.

To był sportowy element jubileuszu, z odpowiednią oprawą miejscowych kibiców; kolejne uroczystości planowane są na koniec sierpnia.

 

Kluge: Sprawiedliwy remis

Sobotni mecz był debiutem Janusza Klugego jako trenera Szombierek. 51-letni nowy szkoleniowiec też jest już długo i mocno związany z „Zielonymi”. Był ich defensorem w latach 1988-97; w tym czasie zagrał 45 meczów w ekstraklasie i zdobył jednego gola. Ostatnio prowadził Slavię Ruda Śląska, a wcześniej Śląsk Świętochłowice.

– Na jubileusz chodziło nam o widowisko i trochę ładnej piłki było. Remis w meczu dwóch bardzo zasłużonych drużyn jest sprawiedliwy. Cieszę się, że udało mi się wrócić do Szombierek. Cele? W każdym meczu będziemy grać o zwycięstwo, a marzeniem jest awans. O to będziemy walczyć – stwierdził Kluge.

Grający w dość eksperymentalnych (zwłaszcza w II połowie) składach oba zespoły pokazały wyrównaną grę. W I połowie w słupek trafił chorzowski Gruzin, Giorgi Tsuleiskiri, a tuż przed przerwą strzał Oliviera Lazara dobił do siatki Adrian Dąbrowski. Tuż po przerwie z bliska wyrównał Mateusz Kaiser, a wkrótce w „okienko” przymierzył kapitan Szombierek, Bartłomiej Gwiaździński, ale Dawid Smug ładnie to wyciągnął. I choć były jeszcze inne okazje, to więcej bramek nie padło.

 

Zobacz jeszcze: Rozmowa z Marcinem Waszczukiem o sytuacji w Ruchu Chorzów

Wiceprezes Ruchu apeluje: Bracia Kibice, nie róbcie tego!

 

SZOMBIERKI BYTOM – RUCH CHORZÓW 1:1 (0:1)

0:1 – Dąbrowski, 45 min, [1:1] – Kaiser, 47 min

SZOMBIERKI: Latka (46. Zapiór) – Cichecki, Balul, Wilk, Cieszyński, Moritz, Gwiaździński, Terbalyan, Rybak, Kaiser, Malicki oraz grupa zawodników testowanych. Trener Janusz KLUGE.

RUCH: T. Nowak (30. Smug, 60. K. Lech) – Lechowicz, Iwan, Machała, Winciersz, Dąbrowski, Bąk, Podgórski, Lazar, Paszek, Tsuleiskiri oraz Bartolewski, Idzik, Iwanek, Kasolik, J. Nowak, Rudek i Zieliński. [Trener] Łukasz BERETA.

Sędziował Dawid Cieślok (Katowice). [Widzów] 600.

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ