Chcę wrócić do składu

– W najbliższym czasie przede wszystkim gramy przy Reymonta, gdzie powinniśmy zwyciężać – mówi Bartosz Jaroch


Rozmowa z Bartoszem Jarochem, obrońcą Wisły, przed meczem z Chrobrym.

Podstawowe pytanie: jest pan zdrowy?

Bartosz JAROCH: – W ostatnich miesiącach coś tam się psuło, ale miejmy nadzieję, że problemy już są za mną i w dalszej części sezonu będzie tylko dobrze.

W maju strzelił pan pięknego gola Bruk-Betowi Termalice. Po meczu powiedział pan, że w tygodniu miał problemy z głową. O co chodziło?

Bartosz JAROCH: – Źle się czułem, miałem zawroty głowy i nie mało trenowałem. Chyba był to jakiś wirus. Czasem trzeba zagryźć zęby i grać. Adrenalina sprawia, że trochę się zapomina o problemach, gdy jest dobry mecz, z fajnym dopingiem.

Jest gotowy do gry

Co się działo później? Nie wyszedł pan w pierwszym składzie na baraż z Puszczą, trener wpuścił pana dopiero po przerwie, gdy sytuacja była podbramkowa.

Bartosz JAROCH: – Pod koniec sezonu przede wszystkim dokuczało mi kolano, do tego „odzywał się” mięsień przywodziciela. Nie mogłem też na sto procent zacząć letnich przygotowań. Trenowałem nieregularnie i odbiło się do na mojej dyspozycji fizycznej. Mocno popracowaliśmy w pierwszym tygodniu przerwy na kadrę, z czego bardzo się cieszę, bo mogę powiedzieć, że dużo lepiej się czuję. Mam nadzieję, że będzie to miało przełożenie na spotkania ligowe. Moim celem jest jak najszybszy powrót do pierwszego składu. Jeżeli trener ma mnie w swoich planach na Chrobrego, to jestem gotowy.

Mimo słabszej formy był pan pierwszym wyborem na początku sezonu. Na ławce usiadł po fatalnym meczu w Tychach.

Bartosz JAROCH: – Z GKS-em zagraliśmy naprawdę słabo, taki występ już nie może się powtórzyć. Trener zdecydował się na zmiany, więc musiałem zagryźć zęby i ciężko trenować. Na początku sezonu przywieźliśmy cztery punkty z dwóch wyjazdów, więc nie było tragedii. Na atmosferę wokół drużyny wpływ miał występ w Tychach, którym dolaliśmy oliwy do ognia. Musimy wrócić na tory z początku rundy wiosennej. Jestem przekonany, że mimo zmian w drużynie, m.in. odejścia Luisa Fernandeza, stać nas na taką grę i wyniki.

Dobry prognostyk

Gra z Arką i Miedzią dają wam nadzieję, że będzie lepiej?

Bartosz JAROCH: – Liczymy, że dwa ostatnie mecze są dobrym prognostykiem na przyszłość. Mimo wszystko bardzo nam szkoda, że w Legnicy straciliśmy zwycięstwo przeciwko bardzo dobremu przeciwnikowi, na jego terenie. Moim zdaniem zabrakło gola na 2:0. Mieliśmy sytuacje w kontrataku, w których powinniśmy się lepiej zachować. Teraz musimy wygrać u siebie i „złapać” fajną serię. W najbliższym czasie przede wszystkim gramy przy Reymonta, gdzie powinniśmy zwyciężać. Miejmy nadzieję, że będzie nam łatwiej przed swoimi kibicami.


Czytaj także:


Człowiek powinien się uczyć na cudzych błędach, więc dla Wisły przestrogą powinna być wygrana Chrobrego z tyszanami.

Bartosz JAROCH: – Ten wynik po raz kolejny pokazał piękno i nieobliczalność I ligi. Kto by się spodziewał, że czołowy zespół swój pierwszy mecz przegra z ostatnim, który nie ma punktów? Powiedzenie, że każdy może wygrać z każdym ma odzwierciedlenie w wynikach.


Na zdjęciu: Bartosz Jaroch (z lewej) musi się wystrzegać żółtej kartki. Ma na koncie trzy i kolejna będzie oznaczać pauzę w jednym meczu.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus