Trener patrzy z nadzieją

Bartosz Talar, walcząc o powrót do pierwszego zespołu Wisły, musiał grać na piątym poziomie rozgrywkowym, w rezerwach „Białej gwiazdy”.


Pochodzący z Nowego Sącz 21-letni środkowy pomocnik, ewentualnie skrzydłowy, nie odgrywał dotąd kluczowej roli w zespole prowadzonym przez Jerzego Brzęczka, a od ponad roku przez Radosława Sobolewskiego. Walczy nie tylko o to, by bardziej zaistnieć w tym sezonie, ale także o swoją przyszłość. Jego umowa kończy się 30 czerwca. Musi dać trenerom i działaczom trochę pozytywnych argumentów, by klub się zastanowił, czy chce ją przedłużyć.

Niezłe spotkanie w pucharze

Latem ubiegłego roku Bartosz Talar musiał udowodnić swoją wartość w czasie miesięcznych testów. Po raz pierwszy pokazał się 6 lipca w sparingu z Hapoelem Beer Szewa, a podpisanie umowy klub ogłosił 12 sierpnia. Wrócił do Polski po trzech latach spędzonych w akademii Olympique Lyon, gdzie grał w zespołach młodzieżowych i czwartoligowych rezerwach znanego francuskiego klubu. W 2022 roku można go było też oglądać w pięciu meczach reprezentacji Polski do lat 20. Brzęczek uważał, że zawodnik, który z rodzinnych stron wyjechał także do akademii Lecha Poznań (sezon 2015/16) jest warty tego, by na spokojnie mu się przyjrzeć. Dodawał, że ryzyko jest małe i nie będzie wiele kosztował.

Bilans ponadrocznego pobytu Talara w Wiśle to 17 występów – 14 w I lidze i trzy w Pucharze Polski, w których zanotował trzy asysty. W tych drugich rozgrywkach Sobolewski „odkurzył” niedawno pomocnika, który w oficjalnym meczu nie grał od czerwca. Przez 120 minut gry przeciwko Lechii Gdańsk nie zawiódł oczekiwań.


Czytaj także:


– Czułem od niego taką siłę. Było widać, że chce się pokazać z jak najlepszej strony. Udowodnić sobie, trenerom i wszystkim naokoło, że na pewne rzeczy zasługuje – tłumaczył „Sobol”.

– Nie było go w „20” w ostatnich meczach, natomiast my go naprawdę dość skrupulatnie przygotowywaliśmy do tego spotkania. Zostawał w Krakowie, grał w rezerwach, więc może dlatego wytrzymał fizycznie te 120 minut. Naprawdę bardzo mocno pracuje na treningach, walczy o swoje i taka walka oraz taką postawą można dużo wygrać – dodał trener.

Praca popłaca

Dla zawodnika występy w „dwójce”, która gra w IV lidze, nie były ujmą i „zesłaniem”. Nie grymasił, nie odbierał tego w kategoriach kary.

– To nie jest tak, że spotkania w niższej klasie niewiele dają – podkreśla w rozmowie z klubowym serwisem.

– Wprost przeciwnie, mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem, że gra w rezerwie bardzo mi pomogła dojść do wyższej formy. Przede wszystkim fizycznej, ale również technicznej, bo w tych meczach dużo gramy piłką, a to pomaga w takim boiskowym obyciu. To jest niezwykle ważne.

Przed przerwą na kadrę Talar dostał ponad 20 minut w meczu ligowym ze Zniczem Pruszków, gdy krakowanie prowadzili już 4:1. W piątek zaprezentował się ze Stalą Mielec. I znów dostał pochwały od szkoleniowca, a jego rywale sygnał, że muszą uważać, bo mogą się nie obejrzeć, a on wyjedzie z cienia i zajmie ich miejsce.

– Nawet ten sparing pokazał, że ma duży potencjał. Fizycznie wygląda coraz lepiej i wysyła sygnały, że mogę na niego patrzeć z coraz większą nadzieją, że da tej drużynie coś pozytywnego. To jest chłopak, który był do niedawna poza kadrą meczową, a teraz ktoś inny będzie musiał się o nią bić – zapowiada Sobolewski.

– Nie tyle cierpliwość, co przede wszystkim praca popłaca. Jej było bardzo dużo w okresie, w którym nie grałem, i zaczyna to przynosić efekty – odpowiada wychowanek Dunajca Nowy Sącz.


Liczba

3 lata Bartosz Talar szkolił się w akademii Olympique Lyon.


Na zdjęciu: Bartosz Talar (z lewej) nie powiedział w Wiśle ostatniego słowa.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus