Bułgarska przeszkoda

Przed Aluron CMC Warta Zawiercie – Hebar Pazardżik. Zawiercian czeka starcie ze „starym znajomym”, bułgarskim Hebarem Pazardżik. Już dwukrotnie eliminowali go z rywalizacji w europejskich pucharach.


„Jurajscy rycerze” dotychczas w europejskich pucharach występowali dwa razy i za każdym razem los zetknął ich z Hebarem. W 2019 roku wyeliminowali go w 1/16 finału Pucharu Challenge, dwukrotnie wygrywając (3:0 u siebie i 3:2 na wyjeździe). Przed rokiem z kolei pokonali Bułgarów dwukrotnie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Zwyciężyli 3:0 u siebie i 3:1 w hali rywala.

Tym razem obie ekipy walczą w Pucharze Konfederacji CEV. Stawką jest awans do 1/8 finału. Zagra w nim ta drużyna, która okaże się lepsza w dwumeczu. Pierwsze starcie dzisiaj w Sosnowcu (godz. 19.00). Rewanż za tydzień w Pazardżiku.

Jeszcze nie tak dawno trudno było wskazać faworyta. Aluron CMC Warta zmagała się z kontuzjami czołowych zawodników, a Hebar mógł się pochwalić bardzo mocnym składem. Ostatnio jednak nastąpiła zmiana ról. Do składu zawiercian wrócili mający problemy ze zdrowiem, Trevor Clevenot i Mateusz Bieniek. Drużyna od tego momentu może pochwalić się rewelacyjnym bilansem czterech zwycięstw z rzędu bez straty seta. Nie oznacza to, że trenerowi Michałowi Winiarskiemu nie brakuje problemów. Zespół gra bowiem bardzo nierówno.


Czytaj także:


Przed Aluron CMC Warta Zawiercie – Hebar Pazardżik. Czarne chmury?

W ostatnim spotkaniu ligowym z Cuprum Lubin np. jego podopieczni w drugim secie wygrywali już 10:1, ale stracili przewagę i wygrali dopiero po nerwowej końcówce. – Było trochę zawahań w naszej grze. Szczególnie w drugim secie, gdzie była seria błędów na zagrywce, a później gospodarze ustrzelili 3, 4 asy i odrzucili nas od siatki. To spowodowało taką nerwówkę w drugiej partii. Dobrze jednak wyszliśmy z tych problemów i do domu wracamy z trzema punktami – tłumaczył Miłosz Zniszczoł, środkowy „Jurajskich rycerzy”.

Nad Hebarem z kolei zebrały się czarne chmury. Okazało się, że klub żył na kredyt i ma ogromne długi. A to oznacza, że najlepsi zawodnicy chcą odejść. Zrobił to już 28-letni środkowy Nikołaj Karatew, który trafił do Arkasu Izmir. Według informacji we włoskich i bułgarskich portalach internetowych zespół mają opuścić Michele Baranowicz, który w najbliższych dniach ma podpisać umowę z Gioellą Prisma Taranto, Giulio Sabbi – ma propozycję z innego włoskiego klubu Vero Volley Monza – oraz Jacopo Massari. Klub ma stracić też trenera Alberto Giulianiego.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus