Cel: koniecznie punktować!

Awans do finałowego turnieju Pucharu Polski to na tę chwilę nadrzędny cel hokeistów z Jastrzębia. Zadecyduje o tym druga runda, która rozpoczęła się w minioną niedzielę.


Są różne formy spędzania urodzinowego dnia. W niedzielny poranek wraz z zespołem rozlokowanie w autokarze, bo trzeba było pokonać trasę 360 km. Po kilku godzinach, po drodze z niezbędnymi przystankami, przyjazd do Sanoka. Przygotowania, jak się później okazało, do zwycięskiego meczu i znów w drogę powrotną. Nad ranem w poniedziałek w Jastrzębiu i czas na odpoczynek. Takie właśnie miał 54. urodziny Robert Kalaber, trener JKH GKS-u oraz reprezentacji kraju.

Zmiana na lepsze

– Chłopaki sprawili mi prezent i wygraliśmy ważne spotkanie na inaugurację drugiej rundy na trudnym terenie w Sanoku – uśmiecha się słowacki szkoleniowiec.

– Z poprzedniej rundy nie mogliśmy być zadowoleni, bo straciliśmy za dużo punktów. Uciekły nam w dość dziwnych okolicznościach i to nas mocno boli. Mieliśmy swoje problemy w zespole. Przede wszystkim w niektórych spotkaniach nie tak prezentowaliśmy się od strony mentalnej. Niektórym się wydawało, że można wyjść na taflę i jak najmniejszym nakładem sił zdobyć punkty. Ponadto mieliśmy problemy zdrowotne i one wymuszały zmiany w ustawieniu poszczególnych szóstek. W czasie meczu z GKS-em Katowice (3:4K – przyp. red.) kontuzji doznał Jakub Iżacky, groźny napastnik (w pięciu meczach – cztery gole – przyp.red.) i w kolejnych meczach pauzował. Później z powodu urazu kostki nie mógł grać Maciej Urbanowicz, ważna postać zespołu. Z konieczności w ostatnich dwóch potyczkach w ataku wystąpił Marcin Kolusz, zawodnik uniwersalny oraz doświadczony, Zwiększył siłę uderzeniową. W naszej drużynie nie ma jakiś indywidualności, które mogłyby rozstrzygnąć solo losy spotkania. Mamy ciekawy zespół z kilkoma młodymi zawodnikami i musimy się skupiać na każdej zmianie, by zrealizować wszystkie założenia na lodzie. Idzie ku lepszemu i jestem przekonany, że z meczu na mecz będziemy coraz lepsi i skuteczniejsi.

Prestiżowy turniej

Po drugiej rundzie sezonu zasadniczego cztery najlepsze zespoły w tabeli awansują do grudniowego turnieju finałowego Pucharu Polski w Krynicy-Zdroju. Przed hokeistami JKH GKS-u dwa kolejne mecze: u siebie z sąsiadem z tabeli Energą Toruń oraz wyjazd do Sosnowca.

– Ta liga się wyrównała i jest specyficzna – podkreśla trener Kalaber.

– Wszystkie zespoły mają wyrównane składy z odpowiednio rozłożonymi akcentami na ofensywę oraz defensywę. A ponadto warto zwrócić uwagę na wartościowych trenerów oraz sztaby szkoleniowe. One są rozbudowane, każdy mecz jest rozłożony na części pierwsze, zaś obie drużyny są odpowiednio przygotowane do kolejnych występów. Oczywiście, że chcemy awansować do tego prestiżowego turnieju, wszak trzy razy zdobywaliśmy to cenne trofeum. Ten turniej jest doskonałym przygotowaniem do finiszu sezonu zasadniczego i później do play off. By jednak zrealizować swój cel musimy solidnie pracować oraz punktować w każdym spotkaniu. I dlatego liga poczyniła postęp, a rywalizacja jest tak ciekawa. Śmiem twierdzić, że w ciągu sezonu jeszcze wiele się może wydarzyć.

Trenerskie wybory

Kalaber na przestrzeni prawie 10 lat pracy (w czerwcu 2024 r. jubileusz) wiele razy udowodnił, że dokonuje właściwych wyborów, ale też należy do trenerów o niezłomnym charakterze. Pewnie kilku zawodników mogłoby opowiedzieć swoje historie. Przed tym sezonem dokonał zaskakujących wyborów, zwłaszcza na newralgicznej pozycji bramkarza. Zdecydował się na zaangażowanie dwóch młodych zawodników Słowaka Jakuba Lackowicza (23 lata) oraz Macieja Miarkę (22) i, jak do tej pory, nie ma powodów do narzekań. Ten drugi solidnie pracuje na miano reprezentacyjnego golkipera, na razie, nr 2, ale z ciekawymi perspektywami.

– Mieliśmy dobry przegląd, bo przecież z Maćkiem miałem okazję pracować w kadrze – wyjaśnia słowacki trener.

– Widziałem jaki jest pracowity i ma talent. Nie ukrywam, że z powodów finansowych postawiliśmy na drugiego młodego bramkarza, mojego krajana. Obaj razem zarabiają tyle ile Węgier Bence Balizs w poprzednim sezonie, a efekty są podobne, a w nawet lepsze. Tworzą zgrany duet, jest między nimi zdrowa rywalizacja i z tygodnia na tydzień podnoszą swoje umiejętności. Wniosą, tak mam nadzieję, jeszcze wiele dobrego do naszej ekipy.

Filip Starzyński, dziewięć lat występował w wielu klubach zza oceanem, nim wrócił do kraju (październik 2018 r.) i reprezentował GKS Katowice. Później przeniósł się do GKS-u Tychy (2021), ale na zakończenie minionego sezonu zdecydował się na zmianę barw. Były pewne perturbacje w czasie poszukiwania nowego pracodawcy, ale ostatecznie w sierpniu podpisał kontrakt z JKH GKS-em. Kalaber, w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, ustawił Starzyńskiego w wyższych formacjach i są tego wymierne efekty.


Czytaj także:


Niezwykle zadziorny napastnik po 9. meczach ma pięć goli i jest najskuteczniejszym w zespole!

– Filip to zawodnik doskonale zdający sobie sprawę ze swoich atutów, jak i słabszych elementów.

– Swoje walory potrafi doskonale wykorzystać, bo potrafi znaleźć się tam gdzie wymaga sytuacja na lodzie. Ma intuicję i stąd też gra zarówno, przewagi, jak i osłabienia. Potrafi się ustawić pod bramką i oddać natychmiast strzał. Chyba wszystkie gole zdobył po dobitkach i pokazuje kolegom jak ważne jest ustawienie pod bramką rywala. Gdy bronimy się również gra z dużym poświęceniem i dobrze broni dostępu do bramki.

Starzyński, jak do tej pory, solidnie pracuje na miejsce w reprezentacji, ale to melodia przyszłości. Teraz on oraz jego koledzy skupiają się na przygotowaniach do najbliższego weekendu oraz gry z Energą Toruń oraz Zagłębiem Sosnowiec. Chcąc realnie myśleć o miejscu w czołowej „4” trzeba obowiązkowo punktować.


Na zdjęciu: Od Dominika Pasia, reprezentacyjnego napastnik, wszyscy ma prawo oczekiwać lepszej skuteczności, bo jak na razie ma na 3 pkt (2 gole+asysta).
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus.pl