Przerwane serie

Hokeiści Zagłębia Sosnowiec od meczu derbowego województwa z GKS-em Tychy szczycili się mianem niepokonanych. Jednak każda seria ma swój kres i tak też było tym razem. Sosnowiczanie przegrali z wicemistrzami kraju z poprzedniego sezonu 0:2, ale dzielnie walczyli do samego końca o korzystny wynik.


W ostatnich dniach sporo się działo w tyskim zespole, bo „car”, jak nazywają Andrieja Sidorenkę, został odsunięty od prowadzenia zespołu (czytaj: zwolniony). Jego miejsce tymczasowo zajął Adam Bagiński i pod jego kuratelą tyszanie po dwóch porażkach z rzędu odnieśli zwycięstwo. Może gra nie była olśniewająca, ale zawodnicy grali z niesłychanie ambicją i to przyniosło wymierne efekty.

Po obserwacji ostatnich meczów Zagłębia (z Podhalem i Katowicami) odnieśliśmy wrażenie, że hokeiści z chwilą pierwszego gwizdka mają problemy z koncentracją i z uzyskaniem właściwego rytmu gry. I to potwierdziło się co do joty w meczu z GKS-em Tychy. Goście w pierwszej akcji, w 20 sek. meczu za sprawą Filipa Komorskiego zdobywają prowadzenie. Cóż z tego, że potem Patrik Speszny broni niemal w beznadziejnych sytuacjach i utrzymywał swoją drużynę w grze. Jego vis-a-vis, Tomas Fuczik, również ratował zespół przed stratą bramki. W końcu Bartłomiej Pociecha niezwykle precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola.


Czytaj także:


A przed nim i po nim jeszcze wiele się działo w tym ciekawym spotkaniu.

W 9 min Jan Jaromresky, po raz wtóry grający niezwykle nerwowo, sfaulował Dominika Nahunkę i sędziowie podyktowali rzut karny. Patryk Krężołek jednak nie potrafił oszukać czeskiego golkipera tyszan i nie zdołał wyrównać. To był niesłychanie ważny moment tej potyczki, ale było jeszcze kilka innych. W 36 min Oskar Krawczyk faulował Komorskiego i tym razem tyszanie wykonywali rzut karny. Paweł Padakin nie zdołał „oszukać” tyskiego bramkarza. Na 2:59 min przed końcem trener Sarnik wziął czas i wycofal bramkarza, zaś 9 sek. później Jaromersky znów znalazł się na ławie kar. Gospodarze do końca grali w „6” przeciwko „4”, ale nie zdołali zmienić wyniku. Gdyby byli odpowiednio skoncentrowani i zmotywowani, może ustrzegliby się błędu i straty gola na początku meczu, który miał kolosalne znaczenie dla końcowego wyniku meczu. Niemniej oba zespoły zasłużyły na słowa uznania za stworzenie ciekawego widowiska, trzymającego do samego końca w napięciu!

Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)

0:1 – Komorski – Łyszczarczyk – Kaskinen (0:20), 0:2 – Pociecha – Łyszczarczyk – Jeziorski (48:10).

Sędziowali: Michał Baca i Paweł Pomorzewski – Sławomir Szachniewicz i Michał Gerne. Widzów 1400.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Szaur – Charvat, Stadel – Kotlorz, Naróg – Krawczyk, Andrejkiw; Krężołek (2) – Tyczyński – Szturc, Lindgren (2) – O. Valtola (2) – Nahunko, Bernacki – Bucenko – Kozłowski, Sikora, Karasiński. Trener Piotr SARNIK.

GKS: Fuczik; Jaśkiewicz – Kaskinen, Nilsson – Pociecha (2), Jaromersky (4) – Ciura, Bryk; Jeziorski – Komorski – Łyszczraczyk, Mroczkowski – Galant (2) – Padakin, Korenczuk – Turkin – Gościński (2), Marzec – Ubowski – Krzyżek. Trener Adam BAGIŃSKI.

Kary: Zagłębie – 6 min, GKS – 10 min.


Dziesiąte zwycięstwo „GieKSy”

Obrońcy tytułu mistrzowskiego, hokeiści GKS-u Katowice, utrzymują miano zespołu niepokonanego i tym razem pokonali PZU Podhale 6:3, ale zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo.

Może nie gramy efektownie, ale wszystko idzie we właściwym kierunku – powiedział napastnik GKS-u, Bartosz Fraszko, po wtorkowym meczu z GKS-em Tychy. A po chwili dodał: z Podhalem znów musimy się sprężyć i stanąć na wysokości zadania. Jego słowa sprawdziły się co do joty, bo Hokeistom GKS-u z „Szarotkami” wcale nie było łatwo. Goście przyjechali mocno skoncentrowani, bo z wysokości trybun obserwował ich nowy fiński 49-letni trener Sami Hirvonen i pewnie od nowego tygodnia będzie już prowadził zajęcia.

Podhale w Satelicie twardo walczyło, choć grało bez jednego z liderów Damiana Kapicy oraz obrońcy Roberta Mrugały. Niemniej drużyna pokazała się z dobrej strony i prowadziła 1:0, a potem w drugiej tercji już 3:1. To jednak zupełnie nic nie znaczy, bo ekipa trenera Jacka Płachty potrafi wykorzystywać najmniejszą słabość rywali. Pod koniec drugiej tercji Alex Szczechura powędrował do boksu kar, a 22 sek. później Olli Iissakka zmniejszył rozmiary porażki, zaś na ławie kar usiadł Adrian Słowakiewicz niezawodny Snteri Koponen po 53 sek. doprowadził do remisu. Ostatnia tercja była popisem gospodarzy i zdobyli trzy gole. Ten pierwszy Shigekiego Hitosato miał kolosalne znaczeni. Dwa kolejne rosłego Szweda Hampusa Olssona były przewadze oraz do pustej.
Teraz przed hokeistami GKS-u pauza i możliwości złapania oddechu po niezwykle intensywnym czasie.

GKS Katowice – PZU Podhale Nowy Targ 6:3 (1:1, 2:2, 3:0)

0:1 – Kiss – Cichy – Szczechura (6:19, w przewadze), 1:1 – Olsson – Varttinen – Sokay (18:35).1:2 – Kamiński – Worwa – Lorraine (30:26), 1:3 – Szczechura – Cichy – Załamaj (35:53), 2:3 – Issakka – Koponen – Varttinen (38:28, w przewadze), 3:3 – Koponen – Olsson – Varttinen (39:59, w przewadze), 4:3 – Hitosato – Pasiut – Fraszko (40:35), 5:3 – Olsson – Marklund – Monto (52:42, w przewadze), 6:3 – Olsson – (59:54, do pustej).

Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Wojciech Wrycza – Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 852.

GKS: Murray; Delmas- Kruczek, Koponen (2) – Varttinen (4), Wanacki (2) – Cook, Chodor – Maciaś; Hitosato – Pasiut – Fraszko, M. Michalski – Monto – Iisakka, Olsson – Sokay – Marklund (2), Kaczyński – Smal – Kowalczuk. Trener Jacek PŁACHTA.

PODHALE: Lindskoug;Pangielow-Jułdaszew – Kiss (2), Kudzin – Załamaj, Słowakiewicz (2) – Tomasik (2), Szlembarski – Horzelski (2); Wronka (2) – Neupauer – Wielkiewicz (2), Themar – Cichy – Szczechura (2), Kamiński (2) – Lorraine – Worwa, J. Michalski – Soroka – Bochnak. Trener Rafał SROKA.

Kary: GKS – 10 min, Podhale – 16 min.


Na zdjęciu: Filip Komorski, kapitan GKS-u Tychy, stworzył niezwykle komfortową sytuację dla swojego zespolu, zdobywając gola w 20 sek. meczu!
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl