Wstydliwe przegrane

Porażki, taka jak ta w meczu Cracovia – Pogoń Szczecin, zdarzały się gospodarzom z Krakowa niezwykle rzadko.


Po meczu Cracovia – Pogoń Szczecin

Powrót Kamila Glika do ekstraklasy, jego debiut w pasiastej koszulce i 500. w klubowej karierze – wiele wskazywało, że 23 września przejdzie do historii „Pasów”. Nikt nawet nie przypuszczał, że będą o krok od powtórzenia najwyższej domowej porażki w historii występów w ekstraklasie! – Wypadły nam dwa ważne ogniwa defensywy. Jugas był chory, a Hoskonen zgłosił problem z łydką. Jest mi przykro, że wpuściliśmy Kamila „na konia”. Kiedyś jednak musiał być ten debiut, nie mam do niego pretensji. Trafił na mecz, w którym nic nie szło – tłumaczył trener Jacek Zieliński po porażce 1:5 z Pogonią Szczecin. Takich meczów w ostatnich kilkunastu latach nie było wiele.

Koszmarne derby

W maju 2019 roku i grudniu 2020 roku 3:0 na stadionie przy ulicy Kałuży wygrywały Pogoń i Lechia Gdańsk. Trzy gole różnicy między Cracovią a gośćmi były także 13 grudnia 2017 roku, ale porażka 1:4 w derbach z Wisłą bolała bardzo długo. Niedawno wybrany na selekcjonera Michał Probierz i obecny trener „Białej gwiazdy” Radosław Sobolewski (wówczas prowadził zespół tymczasowo z Kazimierzem Kmiecikiem) wytaczali ciężkie działa już na poprzedzających „świętą wojnę” konferencjach. Panowie byli skonfliktowani od lat, gdy mieli relację trener-zawodnik. Uraz, jaki nosili w sobie po burzliwej współpracy w Wiśle, był ogromny. Wojenny topór zakopali cztery lata temu.

Przed derbami Probierz nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy poda „Sobolowi” rękę, czy jednak znów odwróci się na pięcie, jak zrobił to prowadząc Jagiellonię. – To dobrze o mnie świadczy, że pan Probierz nie podał mi ręki – odpowiedział [Radosław Sobolewski]. Ostatecznie nie przywitali się, za to trener Wisły spojrzał Probierzowi głęboko w oczy. Gdy szkoleniowcy zeszli z pierwszego planu, piłkarze „Białej gwiazdy” rozpoczęli „egzekucję” Cracovii. Kibice klubu z Reymonta mogli się cieszyć z derbowej wygranej na terenie rywala po siedmiu latach starań.


Czytaj także:


Najwyższa w historii

Wojciech Stawowy zrobił dla Pasów wiele dobrego i dwukrotnie wprowadził je do ekstraklasy. Jednak jego drużynom często nie szło dobrze, o czym przekonali się także pod Wawelem. 25 listopada 2013 roku do Krakowa przyjechał Lech prowadzony przez Mariusza Rumaka i wygrał aż 6:1. To do dziś najwyższa domowa porażka Cracovii przed własną publicznością. Pewnie by jej nie było, gdyby nie jakieś fatum unoszące się nad stadionem im. Józefa Piłsudskiego. Do przerwy gracze Cracovii cztery razy (!) trafili w słupek.

– Mnożyły się u nas błędy. Każda stracona bramka była gwoździem do boiskowej trumny. Nie chcę sprowadzać naszej porażki do braków kadrowych. Na boisku nie byli bowiem zawodnicy gorsi od nieobecnych, tylko inni – powiedział „Wąs” po spotkaniu, w którym zabrakło czterech podstawowych piłkarzy.

Cracovia – Pogoń Szczecin. Na wygnaniu

Wczoraj minęło 13 lat od otwarcia nowego obiektu pierwszego mistrza Polski. Gdy był budowany, piłkarze musieli szukać tymczasowego domu. Występowali na Suchych Stawach w Krakowie (Hutnik) lub jeździli aż do Sosnowca. W tym czasie przytrafiły im się porażki 1:4 z Ruchem Chorzów pod wodzą Oresta Lenczyka (27 marca 2010 roku) i przede wszystkim 2:6 z Lechią Gdańsk na Stadionie Ludowym w czasie pracy jego poprzednika, Artura Płatka (7 sierpnia 2009 roku). – Jeśli ktoś przegrywa 2:6, to może liczyć się z tym, że usłyszy: dziękujemy. Dymisja? Nie jestem człowiekiem, który wywiesza białą flagę i pierwszy schodzi ze statku – mówił Płatek. Wkrótce jednak Janusz Filipiak zatrudnił nowego „kapitana”.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus