Na falochronie

W meczu II ligi, GKS Jastrzębie zagrał przed własną publicznością z ŁKS II Łódź. Zobacz jaki padł w meczu GKS Jastrzębie – ŁKS II wynik.


Kibice GKS-u Jastrzębie na meczach swojej drużyny nie mogą narzekać na brak emocji, ale ci o słabych nerwach z pewnością woleliby ich unikać.

W niedzielnym meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź drużyną gospodarzy z ławki rezerwowych kierował Dawid Pędziałek, na co dzień asystent trenera Piotra Dziewickiego. Pierwszy szkoleniowiec w ostatnim meczu wyjazdowym z Wisłą Puławy po raz czwarty w tym sezonie został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w jednej kolejce.

Przetrzebiony skład

W składzie GKS-u Jastrzębie zabrakło Krystiana Muchy i Jakuba Sigi, którzy zmagają się z kontuzjami, natomiast trener gości Marcin Pogorzała nie mógł skorzystać z usług 24-letniego obrońcy Oskara Koprowskiego oraz o cztery lata młodszego pomocnika, Artura Kościuka, którzy pauzowali z powodu nadmiaru żółtych kartek.

Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy, którzy w krótkich odstępach czasu zdobyli dwa gole. Najpierw kapitan ŁKS-u Aleksander Ślęzak sfaulował w polu karnym szarżującego Ricardo Vaza, a podyktowany rzut karny bezbłędnie wyegzekwował Michał Bednarski. Pięć minut później po niezbyt udanym strzale Jewhenija Zacharczenki piłka powędrowała do Sebastiana Rogali, który efektowną przewrotką zmusił do kapitulacji bramkarza gości, Tomasza Kucharskiego.

Mecz wydawał się ułożony, ale tylko pozornie, bo w 21 minucie łodzianie zdobyli kontaktowego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego „zaspał” Przemysław Lech, a Ślęzak głową posłał futbolówkę do bramki GKS-u. Gospodarze odpowiedzieli (23 min) groźnym, ale minimalnie niecelnym strzałem Kamila Jadacha z dystansu.

Nie pomylił się

Od początku II połowy do szturmu ruszyli podopieczni trenera Marcina Pogorzały. W 53 minucie Oliwier Sławiński dwukrotnie „nawinął” Zacharczenkę, Ukrainiec ratował się faulem i sędzia Patryk Świerczek po raz drugi tego dnia podyktował „jedenastkę”. Na wyrównującego gola zamienił ją Ślęzak. Goście „poczuli krew” i dążyli za wszelką cenę do zdobycia trzeciego gola. Nie da się ukryć, że w tym fragmencie spotkania byli oni stroną dominującą, często gościli w „16” jastrzębian, ale efektu w postaci bramki nie było. Ich golkiper był w tym czasie praktycznie bezrobotny i z powodzeniem mógł zamówić sobie kawę.

Sytuacja zmieniła się, gdy trener GKS-u Dawid Pędziałek dokonał podwójnej zmiany, desygnując do gry Szymona Gołucha i Kacpra Zycha.

W 81 minucie jastrzębianie mieli 200-procentową okazję do zdobycia rozstrzygającego gola. Przeprowadzili błyskawiczny kontratak i znaleźli się we trzech (!) przed osamotnionym bramkarzem gości, Joao Guilherme podał piłkę do Bednarskiego, lecz napastnik GKS-u mając przed sobą pustą bramkę chybił celu! W takich sytuacjach nawet Stevie Wonder nie powinien mieć problem z umieszczeniem futbolówki w bramce.

Na szczęście dla gospodarzy minutę później nie pomylił się Zych, idealnie obsłużony przez Bartosza Borunia, który otrzymał prostopadłe podanie, zagrał piłkę wzdłuż bramki, a napastnik zrobił z tego zagrania właściwy użytek.


GKS Jastrzębie – ŁKS II Łódź 3:2 (2:1)

1:0 – Bednarski, 13 min (karny), 2:0 – Rogala, 18 min, 2:1 – Ślęzak, 21 min (głową), 2:2 – Ślęzak, 54 min (karny), 3:2 – Zych, 82 min.

JASTRZĘBIE: Trojanowski – Boruń, Lech, Zacharczenko, Fietz – Guilherme, Rogala, Maszkowski, Jadach (75. Gołuch), Vaz (75. Zych) – Bednarski (85. Matuszek). Trener DAWID PĘDZIAŁEK.

ŁKS: Kucharski – Bąkowicz, Ślęzak, Lorenc, Radziński – Glapka (63. Dynel), Kuźma, Małachowski (46. Balongo), Śliwa (90+2. Kamon), Młynarczyk (46. Zając) – Sławiński (70. Goncalves). Trener Marcin POGORZAŁA.

Sędziował Patryk Świerczek (Brzesko). Widzów 740. Żółte kartki: Fietz, Vaz, Maszkowski, Bednarski, Guilherme – Kuźma.
Piłkarz meczu Joao GUILHERME.


GŁOS TRENERÓW

Marcin POGORZAŁA: – Na pewno jest w nas duża złość przez pryzmat wyniku, bo układał się on w taki, a nie inny sposób. Sądzę, że mogliśmy zrobić więcej, żeby ten mecz przynajmniej zremisować, a uważam, że również mieliśmy okazje, żeby go wygrać. Mamy świadomość, jak przebiegał ten mikrocykl, był on naprawdę specyficzny dla wielu zawodników, którzy dzisiaj wystąpili. Była grupa, która wczoraj była na ławce w meczu ekstraklasy, była grupa, która w tygodniu funkcjonowała hybrydowo, zarówno w pierwszej i drugiej drużynie. Z tego powodu przygotowania do tego meczu były niestandardowe. To się przełożyło na naszą grę, zwłaszcza w pierwszych minutach. Nie mieliśmy dobrej energii, nie byliśmy gotowi na wydarzenia na boisku.


Czytaj także:


DAWID PĘDZIAŁEK: – Na początku meczy wyszliśmy mocno, bardzo wysoko. Zawodnicy w bardzo dużym stopniu realizowali to, co sobie założyliśmy na odprawie. Byliśmy bardzo intensywni, mocni w odbiorze, konkretni z piłką. Za to duże słowa uznania dla zespołu. Efektem tego były dwie zdobyte bramki. Niestety, drugi mecz z rzędu prowadząc 2:0 daliśmy przeciwnikowi złapać tlen. Przeciwnikowi, który tak naprawdę nie stworzył z gry klarownej sytuacji do zdobycia gola. Ja przynajmniej sobie tego nie przypominam. Zagroził nam dobrze rozegranym rzutem wolnym, rywale zagrali na trzy tempa i daliśmy się zaskoczyć i złapali kontakt.

W 2. połowie mecz się nieco wyrównał, ale my byliśmy bardziej konkretni z piłką, tworzyliśmy lepsze sytuacje.


Na zdjeciu: Napastnik GKS-u Jastrzębie Kacper Zych (z prawej) strzelił gola na wagę zwycięstwa swojej drużyny.

Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com