Derby dla Górnika

GKS Katowice – Górnik Zabrze. Pucharowy mecz zakończył się zwycięstwem drużyny z ekstraklasy.


Mecz GieKSy z Górnikiem miał być górnośląskim świętem piłkarskim. Zadbano o to, żeby rzeczywiście takim było. Kibiców na stadionie przy Bukowej przywitała orkiestra, a na trybuny zostały wypełnione po brzegi, zarówno przez fanów gości, jak i gospodarzy. Na boisku również nie brakowało emocji. Już 10 minut po rozpoczęciu meczu powinno być 1:0 dla gości. Po błędzie Rafała Figla w sytuacji sam na sam pomylił się Adrian Kapralik i nie trafił nawet w bramkę.

To był jednak dopiero przedsmak, bo zabrzanie w pierwszej połowie dwukrotnie trafili do siatki. Najpierw bramkę zdobył Sebastian Musiolik, który wykorzystał podanie z rzutu rożnego i pokonał golkipera strzałem głową. Druga bramka to natomiast zasługa Kamila Lukoszka. Ofensywny zawodnik Górnika zszedł ze skrzydła do środka boiska i uderzył sprzed pola karnego. Strzał był na tyle precyzyjny, że nie pozostawił Patrykowi Szczuce żadnych złudzeń.

GKS również miał swoje okazje, jednak żadna z nich nie była klarowna. Co jakiś czas meldował się polu karnym przeciwników, ale jedyną wartą odnotowania akcją było uderzenie Kacpra Pietrzyka zza „16”, które otarło się o słupek i futbolówka wypadła na aut.


Czytaj także


Po zmianie stron sytuacja nieco się uspokoiła, ale katowiczanie nie mieli zamiaru się poddawać. Dwubramkowa strata wcale ich nie przeraziła, a na udowodnienie tego, po raz pierwszy realnie zmusili Michała Szromnika do trudnej interwencji. W 56 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niepilnowany w polu karnym pozostał Arkadiusz Jędrych. Kapitan GKS-u miał wyśmienitą okazję, stał kilka metrów przed linią bramkową, ale jego strzał został obroniony przez golkipera. To pokazało gościom, że muszą mieć się na baczności do końca spotkania.

Choć GieKSa rzeczywiście potrafiła utrzymać się przy piłce i często znajdowała się w pobliżu pola karnego Szromnika, to nie była w stanie wykorzystać tego w żaden sposób. Kolejny groźny strzał oddał Antoni Kozubal, ale znów na posterunku był bramkarz Górnika. W końcu zabrzanie wyprowadzili jedną kontrę, którą zamienili na bramkę. Rajd od połowy boiska zaliczył rezerwowy Lawrence Ennali  i to właśnie on popisał się skutecznym lobem nad Szczuką. Górnik miał trzybramkowe prowadzenie, do ostatniego gwizdka zostało kilkanaście minut, więc w praktyce już niewiele złego mogło się mu stać. Co więcej, jeszcze przed końcem meczu Górnikowi udało się jeszcze podwyższyć prowadzenie, a na listę strzelców po raz drugi wpisał się Ennali. Tym samym pogrzebał szanse katowiczan na awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.


GKS Katowice – Górnik Zabrze 0:4 (0:2)

0:1 – Musiolik, 20 min, 0:2 – Lukoszek, 37 min, 0:3 – Ennali, 77 min, 0:4 – Ennali, 89 min

GKS: Szczuka – Repka, Jędrych, Komor – Wasielewski (70. Danek), Kozubal, Figiel (57. Baranowicz), Rogala – Shibata (57. Błąd), Pietrzyk (57. Arak), Mak (76. Aleman). Trener Rafał GÓRAK.

GÓRNIK: Szromnik – Sekulić, Szcześniak, Janicki, Siplak – Czyż, Pacheco (46. Podolski) – Olkowski (46. Rasak), Kapralik (69. Ennali), Lukoszek (80. Dadok) – Musiolik (80. Chmarek). Trener Jan URBAN.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Żółte kartki: Pacheco, Sekulić, Rasak, Janicki.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus