Zwycięska seria „GieKSy”

Hokeiści GKS-u Katowice, obrońcy tytułu mistrzowskiego nadal są niepokonani i odnieśli jedenaste zwyciestwo w lidze. Tym razem po raz trzeci już w tym sezonie pokonali rywali zza miedzy tyski GKS na Stadionie Zimowym 5:2. Jednak końcowy rezultat na pewno jest pewny zaskoczeniem, ale goście na pewno na niego zasłużyli. 


GKS TYCHY – GKS KATOWICE

Od pierwszego gwizdka rozgorzała twarda gra i bandy trzeszczały. Gospodarze rozpoczęli z takim impetem, że już na początku mogli prowadzić dwoma golami. W 3 min Filip Komorski popisał się idealnym podaniem i Bartłomiej Jeziorski znalazl się w sytuacji sam na sam i strzelił w parkany Jona Murraya. Niewiele później Santeri Koponen podał krążek wprost na kij Pawło Padakina, ale ten z bliskiej odległości nie zdołał go umieścić w siatce. Goście grali niezwykle rozważnie i starannie konstruowali akcje. Czyhali na dogodny moment, by wyprowadzić skuteczny atak. Gdy do boksu kar powędrował Radosław Galant to był sygnał na przyjezdnych. Po 60 sek prowadzili 1:0, bo Pasiut otrzymał podanie do Bartosza Fraszki i nie miał problemu z umieszczeniem krążka w siatce. Gospodarze na krótko byli w szoku, ale potem znów szukali swoich szans. Jednak goście solidnie pracowali z krążkiem i gospodarze nie mogli zagrozić bramce. W 16 min Mateusz Gościński miał kolejną okazję, ale ją zmarnował.


Czytaj także


W kolejnej odsłonie w 24 min Komorski po podaniu Łyszczarczyka miał okazję doprowadzić do remisu. A kilka minut później w podobnej sytuacji był Ilja Korenczuk, ale bez końcowego efektu. W 34:45 Oskar Jaśkiewicz faulował Olliego Iissakkę i sędziowie podyktowali rzut karny. Wykonywał sam poszkodowany i trafił w słupek. Zespół z Katowic miał kontrolę nad wydarzeniami na lodzie i w pełni zasłużenie zdobył drugiego gola. Noah Delmas uderzał z niebieskiej, krążek trafił na kija Japończyka Shigekiego Hitosato, a ten z bliskiej odleglości posłał go siatki.

Sytuacja gospodarzy się jeszcze bardziej skomplikowała, bo trzeba było odrobić stratę już nieco większą.  A tymczasem po 28 sekundach goście podwyższyli na 3:0. Kiedy na ławie kar przebywał Joona Monto w końcu Komorski zdobył gola. Tyszanie ze wszystkich sił starali się zmienić rezultat. Goście solidnie się bronili, zaś Murray był niezawodny. Pod koniec meczu padły jeszcze trzy gole, ale dwa dla katowiczan.         


GKS Tychy – GKS Katowice 2:5 (0:1, 0:1, 2:3) 

0:1 – Pasiut – Fraszko – Delmas (10:23, w przewadze), 0:2 – Hitosato – Delmas – Fraszko (39:31), 0:3 – Michalski (40:28), 1:3 – Komorski – Padakin (41:52, w przewadze). 1:4 – Michalski – Iissakka – Koponen (54:56), 2:4 – Nilsson – Łyszczarczyk (56:16), 2:5 – Fraszko – Monto (59:48, do pustej)   
Sędziowali: Paweł Breske i Paweł Kosidło – Eryk Sztwiernia i Wojciech Czech. Widzów 2600. 

TYCHY: Fuczik; Jaśkiewicz – Kaskinen, Nilsson (2) – Pociecha, Jaromersky – Ciura, Bryk: Jeziorski – Komorski – Łyszczarczyk (2), Mroczkowski – Galant (2) – Padakin, Kornczuk – Turkin – Gościński, Marzec – Ubowski – Krzyżek, Jansson. Trener Adam BAGIŃSKI.

KATOWICE: Murray; Kruczek (2) – Delmas, Koponen – Varttinen (2), Maciaś – Lebek; Hitosato – Pasiut (2) – Fraszko, Michalski – Monto (2) – Iissakka, Olsson – Sokay – Marklund, Kaczyński – Smal – Kowalczuk. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Tychy – 6 min, Katowice – 8 min.


Fot. tomczest/PressFocus