Zamieszanie w składzie

W meczu 8. kolejki Fortuna 1. Ligi, GKS Tychy zagrał u siebie z Motorem Lublin. Zobacz jaki padł w meczu GKS Tychy – Motor Lublin wynik.


Dariusz Banasik wprowadził w błąd rywali w ostatniej chwili zmieniając wyjściową jedenastkę

Mecz w Tychach, gdzie GKS w niedzielę podejmował mającego 3 punkty więcej wicelidera z Lublina, rozpoczął się już… na rozgrzewce. Szkoleniowiec gospodarzy pod przykrywką problemów zdrowotnych nakazał mocne przygotowania trzynastce zawodników, a przed wyjściem drużyn na murawę zostawił na ławce rezerwowych wpisanych do wyjściowej jedenastki Daniela Rumina i Patryka Mikitę. Ich miejsce zajęli Jakub Bieroński i Krzysztof Machowski, który okazał się bohaterem meczu. To on bowiem w 14. minucie zapewnił tyszanom prowadzenie i to on w 28. minucie popisał się celnym dośrodkowaniem, po którym główkujący Wiktor Żytek ustalił wynik spotkania.

Odważne ataki

A trzeba dodać, że mimo tych zawirowań ze składem trójkolorowi od pierwszego gwizdka zaczęli odważnie atakować obronę Motoru. Już w 5. minucie debiutujący w podstawowym składzie GKS-u Tychy Marko Dijakovic główkował po wrzutce z rzutu rożnego, ale uderzył za lekko. Odpowiedniej sił zabrakło też w 9. minucie Bartoszowi Śpiączce uderzającemu głową z 10. metra i Łukasz Budziłek mógł się popisać efektowną i skuteczną paradą pod publiczkę.

Na zakończenie pierwszego kwadransa gry stało się jednak coś czego nikt się nie spodziewał. Nie mający do tej pory ani jednego trafienia w I lidze Machowski, który 6 września podpisał nowy kontrakt wiążąc się ze swoim klubem do 30 czerwca 2026 roku, popisał się akcją, o której długo będzie pamiętał. Zaczęło się od tego, że Jakub Lis źle zaadresował piłkę w środku pola. Przejął ją Mateusz Radecki i przekazał Bierońskiemu. Ten ze środka zagrał na prawą stronę boiska, skąd wychowanek Siódemki Tychy rozpoczął swój efektowny rajd. Najpierw uciekł Krystianowi Palaczowi, a przed linią pola karnego wykonał zwód i ogrywając Arkadiusza Najemskiego znalazł się oko w oko z bramkarzem, którego pokonał strzałem z 10. metra.

Bez ostrej amunicji

Stracony gol podziałał mobilizująco na przyjezdnych, ale szybko okazało się, że przyjechali do Tychów bez ostrej amunicji. Pierwszy sygnał nieskuteczności dał Bartosz Wolski finalizując dobrą zespołową akcję wysoko przestrzeloną próbą z 10. metra w 22. minucie.

Jak się powinno strzelać pokazał mu w 28. minucie Żytek. Defensywny pomocnik tyszan główką z 9. metra sfinalizował płynną akcję młodzieży. Bieroński zagrał bowiem do Dijakovica, który przerzutem na prawą stronę obsłużył Machowskiego, a ten wykonał wrzutkę po której wychowanek UKS SMS Łódź wyskoczył wyżej niż Jakub Lis i nie dał szans golkiperowi Motoru.

Dobra gra tyszan w pierwszej połowie zaowocowała jeszcze strzałem i szarżami Wiktora Niewiarowskiego, który imponował szybkością i odwagą. Jednak w 30. minucie jego strzał z dystansu padł łupem bramkarza, a solowe akcje w 37 minucie oraz doliczonym czasie gry pierwszej połowy kończone były niecelnymi uderzeniami.

Do tej kategorii zaliczony został też strzał po drugiej stronie boiska, gdzie Sebastian Rudol główkując po wrzutce Piotra Ceglarza z rzutu rożnego w 45. minucie gry ostemplował poprzeczkę. Schodzący na przerwę lublinianie mieli w rubryce celne strzały mieli w statystykach 0, a tyszanie 5. Nic więc dziwnego, że Goncalo Feo dokonał roszad w swoim zespole, który w drugiej połowie przejął inicjatywę.

Szybszy od strzelca

To jednak nie wystarczyło na dobrze dysponowaną tego dnia defensywę tyszan i coraz pewniej czującego się w tyskiej bramce Macieja Kikolskiego. Szczególnie w 78. minucie zaprezentował swoje wysokie umiejętności oraz brawurę bez cienia lęku rzucając się pod nogi próbującego dobijać Wolskiego. Był szybszy od strzelca, który wpadł na golkipera, ale na szczęście obyło się bez urazu.

O tym, że nie mogło być też mowy o urazach Rumina i Mikity, którzy po rozgrzewce zostali na ławce rezerwowych świadczy fakt, że obaj zameldowali się po godzinie gry na murawie. Ten drugi nawet wpisał się do statystyk, bo jako jedyny z tyszan w drugiej połowie oddał celny strzał. W 87. minucie uderzył jednak z 18. metra zbyt lekko żeby mógł zaskoczyć Budziłka, ale w tym fragmencie spotkania najważniejsze już było dla tyszan zachowanie czystego konta, a nie podwyższanie wyniku.


Czytaj także:


Cieszyli się więc po ostatnim gwizdku z wykonanego w pełni zadania i dopisując do swojego konta 3 punkty, zdobyte po 3 meczach z rzędu bez zwycięstwa, potwierdzili, że GKS Tychy należy traktować jako zespół ze ścisłej czołówki tabeli I ligi. Natomiast Motor na tyskim zakręcie mocno wytracił impet czego najlepszym dowodem są zaledwie 3 celne strzały oddane na bramkę Kikolskiego. Nic więc dziwnego, że lublinianie po 8 kolejce stracili pozycję wicelidera, ale na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.


GKS Tychy – Motor Lublin (2:0)

1:0 – Machowski, 14 min, 2:0 – Żytek, 28 min (głową)

GKS: Kikolski – Tecław, Nedić, Dijakovic (72. Wojtuszek) – Machowski, Żytek, Bieroński (89. Szpakowski), Błachewicz – Radecki (63. Mystkowski), Śpiączka (63. Rumin), Niewiarowski (63. Mikita). Trener Dariusz BANASIK.

MOTOR: Budziłek – Wójcik, Szarek (20. Rudol), Najemski, Palacz (46. Luberecki) – M. Król, Lis (46. Gąsior), Wolski, Ceglarz, Rybicki (6-. R. Król) – Śpiewak (60. Żebrakowski). Trener Gocalo FEO.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 5707. Żółte kartki: Śpiączka, Mikita, Nedić, Żytek – Palacz, Gąsior.

Piłkarz meczu – Krzysztof MACHOWSKI


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Tabela I ligi: