Po prostu wystarczy wygrać

Krzysztof Machowski został w GKS-ie Tychy, bo uznał, że wokół klubu dzieje się dużo dobrego.


Krzysztof Machowski wyrasta w GKS-ie Tychy na symbol klubu. Urodzony 7 sierpnia 2003 roku tyszanin swoją piłkarską przygodę rozpoczynał w miejscowej Siódemce. Z niej której na dwa sezony wyfrunął z macierzystego miasta, żeby spróbować szczęścia w Akademii Piłkarskiej 21 Kraków. Szybko jednak wrócił do domu i od początku sezonu 2018/2019 ubiera koszulkę z trójkolorowym trójkątem na piersi.

Najpierw wyróżniał się w zespole juniorów, następnie z dobrej strony pokazał się w IV-ligowych rezerwach. Nic więc dziwnego, że 28 listopada 2011 roku, jako 18-latek zadebiutował w I lidze w spotkaniu z Resovią. W następnym sezonie stał się już podstawowym młodzieżowcem zespołu. Świadczy o tym 31 występów w poprzednich rozgrywkach, w których 27 spotkań rozpoczynał w pierwszej jedenastce. Co prawda w obecnym sezonie ma za sobą „tylko” 5 wejść z ławki rezerwowych, ale o tym, że klub wiąże nadzieje na przyszłość z 20-letnim pomocnikiem świadczy fakt, że w minionym tygodniu podpisał nowy kontrakt, wiążący Machowskiego z GKS-em Tychy do czerwca 2026 roku.

Przemyślana decyzja

– Była to przemyślana decyzja – powiedział w klubowych mediach 20-letni tyszanin. – Zostaję w GKS-ie, bo Tychy to moje miasto. Dodatkowo wokół klubu dzieje się dużo dobrego więc myślę, że przedłużenie kontraktu to w tej chwili najlepsza opcja. Przez te dwa lata, bo tyle minęło od podpisania pierwszego kontraktu z GKS-em Tychy, nabrałem troszkę doświadczenia, pomimo że jestem nadal w młodym wieku.

– Gdy wtedy składałem podpis na umowie dopiero się przebijałem do pierwszego zespołu. Jednak minut spędzonych na boisku praktycznie w ogóle nie było. Natomiast miniony sezon uważam za udany i to jest ta najważniejsza różnica. Dzisiaj mogę już mówić o boiskowym obyciu i większej pewności siebie w szatni.

Ponad 2500 minut

Obecnie Krzysztof Machowski ma na swoim koncie 38 występów i ponad 2500 minut spędzonych na boiskach I ligi. – Systematyczna gra w pierwszej jedenastce, a tego w minionym sezonie było sporo, na pewno podbudowuje każdego zawodnika – dodał tyski pomocnik. – To daje pewność siebie i pozwala już bardziej analitycznie podchodzić do tego co się dzieje dlatego wbrew niektórym, mówiącym, że po dobrym początku tego sezonu mieliśmy kryzys, ja bym tego tak nie nazwał.

– Mecz w Gdyni troszkę nas wybił z rytmu, ale widzę po chłopakach, że dają z siebie wszystko i na pewno całym zespołem zrobimy wszystko, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę. Tym bardziej, że w tej tak zwanej przerwie na reprezentację nie było mowy o odpoczynku. Trenowaliśmy intensywnie i nawet w poniedziałek, choć wróciliśmy z Głogowa w nocy z niedzieli na poniedziałek, mieliśmy zajęcia. To samo było we wtorek, a w środę oraz czwartek mieliśmy dwie jednostki no i zakończyliśmy mikrocykl sparingiem z Wisłą Kraków. Było więc naprawdę intensywnie.

„Tylko” 3 punkty straty

Dodajmy, że w rozegranym w Myślenicach meczu kontrolnym z „Białą gwiazdą” Krzysztof Machowski wybiegł na boisko w podstawowym składzie i grał 63 minuty. Schodził więc z murawy przy wyniku 1:0 dla tyszan, którzy ostatecznie wrócili do domu z wygraną 2:0. To też świadczy o tym, że Dariusz Banasik ze swoim sztabem szkoleniowym dobrze wykorzystali czas na odbudowanie zespołu.


Czytaj także:


Kibice liczą więc, że w niedzielnym meczu z wiceliderem tabeli I ligi Motorem Lublin na swoim boisku tyszanie znowu pokażą się jak najlepszej strony. Nikt już nie wspomina potknięcia w Głogowie. Wszyscy z optymizmem spoglądają w górę tabeli, bo do zespołów plasujących się na jej szczycie GKS-owi Tychy brakuje tylko 3 punktów, a nikomu nie trzeba tłumaczyć co to oznacza w piłkarskich rozgrywkach. Po prostu wystarczy wygrać…


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus