Punkt na pożegnanie z prezesem

Podczas meczu GKS Tychy – Stal Rzeszów padł jeden, ale za to piękny gol i nie został uznany.


Mecz GKS-u Tychy, mającego już za zadanie tylko dokończyć sezon, z ciągle walczącą o awans do ekstraklasy Stalą Rzeszów rozpoczął się od symbolicznego pożegnania prezesa gospodarzy. Leszek Bartnicki, który w minionym tygodniu złożył rezygnację, za swoją prawie czteroletnią pracę w tyskim klubie, przed pierwszym gwizdkiem otrzymał pamiątkową koszulkę z podpisami zawodników, a później rozpoczęła się potyczka toczona w żwawym tempie.

Trójkolorowi w porównaniu z poprzednim spotkaniem – przegranym w Niepołomicach 1:2 – zaprezentowali się niemal w tym samym składzie. W wyjściowej jedenastce nie wybiegł jedynie kontuzjowany stoper Kamil Szymura, ale ta absencja spowodowała, że Dariusz Banasik przemeblował system gry swojej drużyny. Ustawił bowiem zespół czwórką obrońców, piątką pomocników i Danielem Ruminem, który wrócił na szpicę.

Bardziej konkretni w akcjach ofensywnych byli jednak goście, którzy już w 6. minucie stanęli przed doskonałą szansą zdobycia bramki. Damian Michalik znalazł się bowiem oko w oko z Adrianem Odyjewskim, ale gdy wychowanek Górnika Czerwionka minął już ostatnią instancję trójkolorowych to oddał zbyt lekki strzał z 10. metra. Krzysztof Wołkowicz dogonił więc piłkę przed linią bramkową i spokojnie zażegnał niebezpieczeństwo.

W pozostałych przypadkach, po celnych strzałach Patryka Małeckiego – w 9. minucie z 12 metrów, czy Andrei Prokicia w 32. minucie z dystansu bramkarz tyszan wykazywał się czujnością. Natomiast po drugiej stronie boiska tylko raz w pierwszej połowie Krzysztof Bąkowski zmuszony został do interwencji, ale uderzenie Patryka Mikity z 16. metra w 36. minucie okazało się zbyt słabe, żeby mogło zaskoczyć golkipera rzeszowian.


Czytaj także w kategorii I liga:


Także po przerwie w wymianie ciosów lepiej prezentowali się przyjezdni, ale zespołowi Daniela Myśliwca zabrakło skuteczności. Większość strzałów, finalizujących ataki, była niecelna, a z tymi uderzeniami, które zmierzały do celu radził sobie Odyjewski. Szczególnie dwie interwencje warto wymienić.

W 60. minucie rzutem na przedpolu przeciął akcję rywali i uniemożliwił Małeckiemu zamknięcie akcji. Kilkanaście minut później w sytuacji oko w oko obronił strzał Dawida Olejarki z 3 metrów. Jeszcze w 86. minucie po błędzie Petra Buchty Olejarka miał swoją okazję. Przymierzył z 15. metra zbyt lekko i golkiper tyszan nie miał żadnych problemów ze złapaniem toczącej się po murawie piłki.

Natomiast zawodnicy GKS-u Tychy, z wyjątkiem Krzysztofa Machowskiego, który w 62. minucie uderzeniem z dystansu zmusił Bąkowskiego do interwencji, nie potrafili oddać celnego strzału. Dokładniej rzecz ujmując – jeden oddali i to przepiękny. Po zagraniu Kacpra Skibickiego Mateusz Czyżycki trafił z 18. metra w okienko, ale radość kibiców trwała krótko, bo sędzia zasygnalizował spalonego i efektowne trafienie nie zostało zapisane w protokole.

To oznacza, że rzeszowianie nadal mają szanse na awans do ekstraklasy. Tyszanie w ostatniej kolejce będą już „tylko” rozdawać karty.


GKS Tychy – Stal Rzeszów 0:0

GKS: Odyjewski – Machowski, Buchta, Tecław, Wołkowicz – Dziegielewski (71. Dominguez), Radecki, Żytek, Czyżycki, Mikita (90+2. Kozina) – Rumin (64. Skibicki). Trener Dariusz BANASIK.

STAL: Bąkowski – Mustafajew, Góra, Pajnowski, Głowacki – Poczobut, Wolski (71. Olejarka), Danielewicz – Michalik, Małecki (80. Sadłocha), Prokić. Trener Daniel MYŚLIWIEC.

Sędziował Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów 4226.

Piłkarz meczu – Adrian ODYJEWSKI


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.