Potencjał, który trzeba uwolnić

W I lidze wynik to jedna wielka niewiadoma – mówi obrońca GKS-u Tychy Jakub Tecław.


Po zremisowanym 2:2 spotkaniu z Chrobrym Głogów kibice GKS-u Tychy mają mieszane uczucia. Z jednej strony żałują, że ich zespół po dwóch zwycięstwach nie przedłużył zwycięskiej passy. Z drugiej strony cieszą się, bo w ostatnich 30. minutach niedzielnego spotkania przekonali się, że ofensywna i ładna gra może przynieść efekt.

Co prawda skończyło się „tylko” zdobyciem jednej bramki. W ostatecznym rozrachunku dała jeden punkt, ale widać było, że zespół Dariusza Banasika ma duży potencjał, który trzeba „jedynie” uwolnić.


Czytaj także:


Być może, gdyby po wypatrzonym przez sędziego na ekranie rzucie karnym, wykorzystanym przez Krzysztofa Wołkowicza, rywale nie odpowiedzieli dwoma golami. Wówczas zaproponowany przez sztab szkoleniowy tyszan pragmatyzm, obliczony na zdobywanie punktów potrzebnych do utrzymania, byłby dalej uznawany za najlepszy. A tak, to skutek przejścia w trakcie meczu z ustawienia defensywnego na ofensywne pozwala mieć nadzieję, że trójkolorowi pokażą jeszcze na finiszu sezonu „piłkę na tak”.

Zmienić styl

– Idealnie weszliśmy w to spotkanie – stwierdził po meczu Jakub Tecław. – Wygrywaliśmy 1:0, natomiast dostaliśmy dwie bramki, choć zakładaliśmy sobie, że musimy blokować dośrodkowania przeciwnika, ale się nie udało. Musieliśmy więc odrabiać straty. Musieliśmy zmienić styl z defensywnego na ofensywny i przyniosło to skutek. Efektem była bramka. Jak w następnych meczach wyjdziemy to tego nie wiem. Na pewno sztab szkoleniowy jakiś plan będzie miał, a my w tygodniu go poznamy.

Dwie możliwości

Możliwości są dwie. Mający 7 punktów przewagi nad strefą spadkową GKS Tychy znowu zagra pięcioma obrońcami. Wtedy myśląc głównie o zabezpieczeniu swojej bramki w niedzielę będzie chciał urwać punkty Puszczy Niepołomice, plasującej się w strefie barażowej. Albo po oddaleniu się od przepaści i nie czujący już na plecach oddechu rywali walczących o utrzymanie tyszanie zostaną ustawieni w systemie ofensywnym. Taki styl jest preferowany przez Dariusza Banasika.

– Nie robi większej różnicy to czy gramy w obronie trójką stoperów czy czwórką zawodników – uważa Jakub Tecław, 23-letni stoper GKS-u Tychy. – Aczkolwiek, gdy w trakcie drugiej połowy meczu z Chrobrym przeszliśmy na czwórkę obrońców to mieliśmy więcej zawodników w ofensywie. Trener dokonał zmian i postawił tak naprawdę wszystko na jedną kartę. Przyniosło to efekt. Nie ma jednak większego znaczenia w jakim ustawieniu gramy. Zarówno w jednym jak i w drugim dobrze się czujemy i tyle.

Stałe fragmenty gry

Kibice woleliby zobaczyć ładną grę przynoszącą korzystne wyniki. O tym, że jedno z drugim nie zawsze idzie w parze wszyscy. Jednak doskonale wiedzą dlatego potrzebne jest również… dopracowanie stałych fragmentów gry, które na specyficznym boisku w Niepołomicach mogą odegrać bardzo ważną rolę.

– Ta liga jest specyficzna i każdy wie, że stałymi fragmentami można nawet wygrać mecz – dodaje wychowanek GKS-u Wikielec. – Dlatego na treningach przykładamy się do tego elementu gry. Dlatego w spotkaniu z Chrobrym dużo było sposobów rozegrania rzutów rożnych, ale nie było tego efektu, który chcieliśmy osiągnąć. Mało razy dochodziliśmy do sytuacji. Mam nadzieję, że w przyszłych meczach tych stałych fragmentów będzie równie dużo. Wtedy te bramki będą padały, tak jak padały we wcześniejszych spotkaniach – dodaje Jakub Tecław .

Języczek u wagi

Przypomnijmy, że wyrównujący gol Czyżyckiego w meczu z Chrobrym padł w sumie po rozegraniu dziesiątego w tym spotkaniu rzutu rożnego przez tyszan. Patryk Mikita podał do Tomasza Wołkowicza, który zagrał wzdłuż linii pola karnego, a strzał z 19. metra okazał się idealny. Piłka po odbiciu od wewnętrznej części poprzeczki spadła na murawę już za linią bramkową.

Jeżeli tyszanie tak właśnie będą mieli ustawione celowniki na finiszu sezonu to mogą namieszać w czołówce. Do strefy barażowej mają wprawdzie 8 punktów straty więc na walkę o ekstraklasę w tym sezonie nie mają już co liczyć. Grają jeszcze: z piątą w tabeli Puszczą Niepołomice, szóstą w klasyfikacji Stalą Rzeszów oraz wiceliderującym Ruchem Chorzów. Tak więc mogą się stać języczkiem u wagi.

– Tak naprawdę wyniki w I lidze to jedna wielka niewiadoma – twierdzi Jakub Tecław. – W tej lidze z każdym można wygrać i z każdym przegrać. Musimy się więc solidnie przyłożyć do najbliższego meczu z Puszczą Niepołomice. Przeanalizować rywala, wyciągnąć jego słabe punkty i w jak najlepszy sposób wykorzystać to w trakcie spotkania. Na pewno nasz sztab szkoleniowy będzie miał plan na ten mecz i pojedziemy do Niepołomic po 3 punkty – kończy Jakub Tecław.


Na zdjęciu: Jakub Tecław liczy na dobrą końcówkę sezonu.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.