Czekali na potknięcie

Grzegorz Mokry dzięki wygranej Podbeskidzia z Wisłą Kraków przez kilka dni może spać spokojnie.


Początkowo na zwycięstwo się nie zanosiło, bo to gospodarze jako pierwsi stracili gola. Do remisu doprowadził Maksymilian Banaszewski dla którego był to pierwszy gol w barwach Podbeskidzia. – Dużym plusem jest to, że się podnieśliśmy, bo zaczęliśmy bardzo źle. Przegrywaliśmy, plus do tego niewykorzystany rzut karny. Mimo wszystko nie cofnęliśmy się i nie daliśmy się stłamsić. Wiadomo, że są fazy meczu, w których trzeba wyczekać przeciwnika, ale zespół utrzymał koncentrację. Tydzień temu był z tym spory problem. W tej trudnej sytuacji cieszę się, że wygraliśmy. Pewnie ktoś powie, że czerwona kartka nam pomogła, natomiast i tak należą się duże brawa dla zespołu, bo kontrolowaliśmy to spotkanie i powinniśmy zakończyć mecz z wyższą zdobyczą bramkową. To się nie udało, ale mam nadzieję, że to jest dobry prognostyk.

Dzięki wygranej „Górale” opuścili strefę spadkową. – Potrzebujemy zwycięstw jak tlenu. Najgorsze, co może być, to wpaść w dołek i marazm. Bez pasji i energii tych zwycięstw nie będzie, tak powiedzieliśmy sobie przed meczem w szatni. To był taki mecz, w którym można pokazać i udowodnić, że są w nas umiejętności i jakość – mówił po spotkaniu Banaszewski. Bez wątpienia rozegrał swój najlepszy mecz w tej rundzie.


Czytaj także:


– Pewność była, tylko czasem te mecze się układają w taki sposób, że jest się mało pod grą i trudno nam zdominować przeciwnika – mówił. Zadowolony z postawy swoich zawodników był także trener Grzegorz Mokry. – Żałuje tylko, że ten mecz nie był spokojniejszy i pod większą kontrolą. Mam tu na myśli wynik, bo był rzut karny, ale i stuprocentowe sytuacje Abate, Banaszewskiego i po stałym fragmencie gry. Było tego sporo, ale nie chcę narzekać, bo wiem, jak potrzebowaliśmy tych trzech punktów – mówił szkoleniowiec.

Mokry ma się o co bać?

W jego przypadku odniesione zwycięstwo oznacza także, że – przynajmniej do kolejnego spotkania z Arką Gdynia – obronił posadę trenera. Jeszcze przed piątkowym spotkaniem na rozmowach w Bielsku-Białej było kilku kandydatów gotowych do objęcia stanowiska trenera Podbeskidzia. Z naszych źródeł wynika, że był to m.in. Leszek Ojrzyński oraz Artur Skowronek.

W przypadku pierwszego z nich poważnym problemem w ewentualnej finalizacji rozmów byłby kontrakt. Ten wciąż obowiązuje go z Koroną Kielce. Na mocy niego inkasuje miesięcznie kwotę dwukrotnie większą, niż mogłoby zaoferować mu Podbeskidzie. Z kolei Skowronek to dobry znajomy Mokrego. W przeszłości współpracował m.in. w Pogoni Szczecin, Polonii Bytom czy Widzewie Łódź. Na trybunach pojawił się również Dariusz Marzec. W przeszłości przymierzany był już do roli szkoleniowca Podbeskidzia, a także Pavol Stano. I to właśnie 46-latek mieszkający nieopodal, w słowackiej miejscowości Czerne, pozostaje głównym kandydatem do zastąpienia Mokrego.

gru


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus