Izrael. Unikalne miejsce pamięci

Reprezentacja Izraela, która w piątek pokonała w Rydze Łotwę, do Warszawy, na wczorajsze starcie eliminacji Euro 2020 z Polską miała… nieco bliżej, aniżeli biało-czerwoni, którzy do naszej stolicy dotarli ze Skopje w sobotę nad ranem. W niedzielę nasz wczorajszy rywal odbył trening, a selekcjoner Andreas Herzog wziął udział w konferencji prasowej, na której pojawił się również pomocnik izraelskiego zespołu i greckiego Olympiakosu Pireus, Bibras Natcho. Pierwszy z wymienionych mówił o tym, że reprezentacja Polski tworzy świetny zespół i chwalił, przede wszystkim, naszych napastników. Natcho z kolei obiecał pełne zaangażowanie i wyraził nadzieję, że jego zespół wygra z Polską.

Mecz w cieniu protestu

Reprezentacja Izraela przybyła do naszego kraju dopiero po raz czwarty w historii. Premierowa wizyta miała miejsce w 1992 roku i w towarzyskim meczu na stadionie w Mielcu padł remis 1:1. Trzy lata później, w ramach eliminacji Euro 1996, zmierzyliśmy się z Izraelczykami w Zabrzu i po zaciętym spotkaniu wygraliśmy 4:3. Po raz ostatni zagraliśmy z tym rywalem przed własną publicznością 21 lat temu. W Krakowie, po bramkach Mirosława Trzeciaka i Rafała Siadaczki, wygraliśmy 2:0. Tamto spotkanie zbiegło się w czasie z niefortunnymi wydarzeniami natury społeczno-politycznej, które wówczas rozgrywały się wokół niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Działacz społeczny pochodzący z Katowic, Kazimierz Świtoń, zaprotestował wówczas przeciwko usunięciu z terenu żwirowiska obozu krzyża, który upamiętniał wizytę Jana Pawła II. Protest trwał kilka miesięcy i wywołał szereg napięć w stosunkach polsko-izraelskich.

Na tej płaszczyźnie również, całkiem niedawno, kolejny raz zrobiło się nieciekawie, bo pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Izraela, Israel Katz, powiedział, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Kilka miesięcy później doszło do słownego i fizycznego ataku na ambasadora RP w Izraelu, Marka Magierowskiego. Przedwczoraj szef naszej dyplomacji, minister Jacek Czaputowicz, przyznał, że strona polska nadal nie doczekała się przeprosin ze strony izraelskiej za słowa Israela Katza.

Powstanie, ale inne

Trzeba przyznać, że tego typu przepychanki nikomu nie są potrzebne, a już najmniej kibicom piłkarskim. Reprezentacja Izraela w niedzielę złożyła hołd przed Pomnikiem Bohaterów Getta. – Jesteśmy tutaj po to, aby uhonorować tych, którzy zginęli. I nagłaśniać wartości, dzięki którym wygrywamy. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Krwawa przeszłość, wynik nienawiści, rasizmu, myśli o supremacji jednej rasy nad drugą, spotyka się dziś z piłkarzami izraelskimi. To unikalne miejsce pamięci. Jestem dumny, że mogę tutaj być. To jeden z najpiękniejszych symboli naszego kraju – powiedział Shino Zuaretz. Po krótkiej uroczystości przed monumentem upamiętniającym zryw żydowskiej części mieszkańców Warszawy z 1943 roku izraelski zespół przeszedł przed Muzeum Historii Żydów Polskich i tam piłkarze spotkali wielu swoich rodaków. Niemniej jednak twitterowy profil izraelskiego związku zaliczył poważną wpadkę.

Rachmany: Od zdrajcy, do bohatera

Bo oto fotografię zespołu, wykonaną pod pomnikiem, opatrzono błędnym podpisem. Napisano, że drużyna udała się pod pomnik Powstania Warszawskiego, na co zareagowało Muzeum Auschwitz-Birkenau. „Powstanie Warszawskie wybuchło w sierpniu 1944 r. Ważne, by pamiętać, że Warszawa jest miastem dwóch antyniemieckich powstań” – taka odpowiedź znalazła się pod wpisem izraelskiej federacji. Nie wiadomo, czy błędny wpis został zamieszczony celowo, czy też pojawił się w wyniku błędu i niedopatrzenia. W każdym razie pomyłka jest znaczna, ponieważ, kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, Żydów w naszej stolicy praktycznie już nie było. Z wyjątkiem tych, których Polacy ukrywali poza gettem.

Klotz był pierwszy

Przed wczorajszym spotkaniem nastąpił symboliczny, ale jakże ważny moment. Koszulka reprezentacji Polski, z autografami wszystkich zawodników, została przekazana przedstawicielowi rodziny Józefa Klotza, Yoavowi Dekelowi. Kim był pierwszy z wymienionych, na którego cześć, jak również innych polskich piłkarzy żydowskiego pochodzenia, otwarto specjalną wystawę? Józef Klotz jest autorem pierwszej bramki w historii reprezentacji Polski. 28 maja 1922 roku biało-czerwoni grali swój trzeci mecz w dziejach. W Sztokholmie mierzyli się ze Szwecją i w 27 minucie meczu, po zagraniu ręką jednego z rywali, podyktowany został rzut karny. Piłkę na 11 metrze ustawił Klotz i posłał ją w prawy górny róg szwedzkiej bramki. Co ciekawe był to drugi i ostatni mecz piłkarza krakowskiej Jutrzenki w reprezentacji Polski.

Tak trzeba grać!

Jutrzenka była klubem żydowskim, z którego Klotz odszedł w 1925 roku i przeprowadził się do Warszawy, gdzie wziął ślub. W barwach stołecznego Makabi grał do 1930 roku. W 1940 roku natomiast znalazł się w warszawskim getcie, gdzie zginął w 1941 roku. Do niedawna okoliczności śmierci pierwszego strzelca bramki dla reprezentacji Polski były niewyjaśnione, ale niedawno okazało się, że były piłkarz, najprawdopodobniej, zginął rozstrzelany w masowej egzekucji. Równie tragiczny los spotkał jednego z selekcjonerów reprezentacji, dla której Klotz strzelił pamiętnego gola. Józef Lustgarten, również Żyd z pochodzenia, w 1939 roku został aresztowany przez NKWD we Lwowie, a następnie 17 lat spędził w stalinowskim łagrze. Został zwolniony w 1956 roku i udało mu się wrócić do rodzinnego Krakowa, gdzie zmarł w 1973 roku. Ważne, aby pamiętać, że w tamtym spotkaniu nasza drużyna narodowa wygrała 2:1. Było to jej pierwsze zwycięstwo w dziejach.

 

Na zdjęciu: Reprezentanci Izraela podczas treningu na Stadionie Narodowym.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ