W Białymstoku czekają na święto

Choć Jagiellonia będzie faworytem meczu z Ruchem, to „Duma Podlasia” z respektem podchodzi do 14-krotnych mistrzów Polski.


Nawet jeśli w Białymstoku nie działali tego lata z rozrzutnością, to i tak ich możliwości były większe niż u beniaminka z Górnego Śląska. Na transfery, jakie wykonała „Jaga”, Ruch nie mógłby sobie pozwolić. Do pierwszego składu podlaskiej ekipy pewnie wskoczyli urodzony w Madrycie stoper Adrian Dieguez. A także doskonale znany w ekstraklasie pomocnik Jarosław Kubicki, który – nietypowo dla siebie – jest przez trenera Adriana Siemieńca ustawiany jako ofensywny pomocnik. Na skrzydle miejsce wywalczył sobie Dominik Marczuk, młodzieżowiec wyróżniający się w poprzednim sezonie w I lidze. Z kolei postrach wchodząc z ławki sieje angolski napastnik Afimico Pululu, strzelec dwóch goli w dwóch poprzednich spotkaniach.

Wysoka temperatura

Siemieniec doskonale wie, z czym będzie się mierzy. Pochodzi przecież z zagłębiowskiej Czeladzi, sąsiadującej z Górnym Śląskiem, a sam przez moment pracował w Rozwoju Katowice.

– Abstrahując od jakości rywala, kwestii taktycznych, to cała otoczka, która nas czeka, gorąca temperatura płynąca z trybun, śląska tożsamość tego zespołu i wielka historia klubu sprawiają, że będzie to trudne spotkanie od strony mentalnej. Dlatego nasze zaangażowanie musi być na wysokim poziomie. Oczywiście, my tam jedziemy grać w piłkę, ale temperatura tego spotkania będzie wysoka – podkreślił szkoleniowiec Jagiellonii.

Grający w Gliwicach Ruch po raz kolejny wypełni stadion, który jak na możliwości jego kibiców jest dla niego zdecydowanie za mały. To jednak sprawia, że każdy, komu uda się dostać bilet na mecz, dba o to, aby rywal poczuł się jak w górnośląskim piekle.

– Nie znam zawodnika, który nie marzyłby o grze przy takiej publiczności i przy takiej atmosferze. Niedawno mogliśmy sami to odczuć, kiedy na trybunach zasiadło ponad 11 tysięcy fanów i było naprawdę fajnie. Szykuje się święto piłkarskie, a nam nie pozostaje nic innego, jak wyjść na boisko i zagrać swoje. Ruch to zasłużony klub i myślę, że kibice dodatkowo napędzą atmosferę. Co prawda stadion w Chorzowie jeszcze się buduje. Jednak już teraz w Gliwicach atmosfera jest znakomita – powiedział z kolei pochodzący z Olkusza Bartłomiej Wdowik, który jako nastolatek przewinął się przez Ruch i zagrał nawet w jego barwach 20 spotkań, głównie w II lidze w sezonie 2018/19.

Wszyscy do grania

Faworyzowana Jagiellonia będzie mogła wystawić w Gliwicach pierwszy garnitur.

– Mamy wszystkich zawodników do dyspozycji i wierzę, że komfort dotyczący spraw zdrowotnych pozostanie w obecnym stanie na dłużej. Oczywiście panuje rywalizacja i pomimo dwóch zwycięskich ostatnich meczów nie jest powiedziane, że nie dojdzie do zmian. Na pewno nie zamierzam dokonywać korekt wyłącznie w oparciu o wynik. Mimo zwycięstwa z Widzewem mieliśmy słabsze momenty, o których musieliśmy porozmawiać i nad którymi ciągle musimy pracować. Na pewno nie jest tak, że kiedy wygrywamy, wszystko działa jak powinno, a kiedy przegrywamy, wszystko wymaga poprawy – przyznał chłodno trener Siemieniec.


Czytaj także:


Jagiellonia zaczęła ten sezon od wysokiej porażki 0:3 z Rakowem Częstochowa. Potem rozbiła beniaminka z Niepołomic 4:1, a następnie, po dwóch bramkach w ostatnim kwadransie, wygrała z Widzewem Łódź 2:1. Do meczu z Ruchem drużyna podejdzie po dwutygodniowej przerwie. Mecz 4. kolejki z Lechem Poznań został przełożony na wniosek grającego w europejskich pucharach „Kolejorza”.

– Musieliśmy dokonać lekkiej korekty mikrocyklu, ale nie sądzę, aby to miało na nas jakikolwiek wpływ. Wierzę, że w sobotę będziemy dobrze przygotowani – uspokoił Wdowik.

(PTub)


Na zdjęciu: Bartłomiej Wdowik (z prawej) kilka lat temu występował w Ruchu. Obecnie jest piłkarzem Jagiellonii.
Fot. Marta Badowska/Press Focus