Ligowiec. Zdeptany beniaminek

Tym razem zaczniemy od „listu pochwalnego” skierowanego do drużyny, która nie wygrała swojego meczu. Warta Poznań, traktowana przez tuzów PKO BP Ekstraklasy jak ubogi krewny, potrafi od czasu do czasu napsuć krwi ligowym potentatom.


Komentarz po 3. kolejce ekstraklasy 2023/2024

Teraz wywiozła (bez)cenny punkt z jaskini lwa, bo tak należy traktować stadion w Częstochowie. I to nieprawda, że mistrz Polski zlekceważył ekipę trenera Dawida Szulczka.

Pomysł na mecz

Trener Rakowa Dawid Szwarga przyznał, że jego drużyna cały czas dążyła do zwycięstwa, a on nigdy nie jest zadowolony, gdy jego zespół nie wygrywa na własnym boisku. Gościom do sukcesu – tak należy traktować remis – wystarczyły pomysł na mecz, wola walki i pewna doza szczęścia, bo trzeba przyznać szczerze, że przy obu trafieniach poznaniaków nie popisał się bramkarz Rakowa, Kacper Bieszczad.

Jedynym zespołem, który do tej pory nie stracił punktów jest warszawska Legia. Wprawdzie jej dotychczasowi przeciwnicy, czyli ŁKS Łódź i Ruch Chorzów, byli średniego kalibru, ale z faktami się nie dyskutuje – komplet punktów, sześć strzelonych goli, czyste konto strat. Po prostu drużyna z Łazienkowskiej zdeptała beniaminków niczym rozjuszony buhaj. W niedzielę na drodze podopiecznych Kosty Runjaicia stanie ostatni beniaminek, Puszcza Niepołomice.

Trybuny niosły piłkarzy

Nadspodziewanie dobrze radzi sobie Jagiellonia Białystok. Wprawdzie w I kolejce dostała baty od Rakowa, ale potem rozgromiła Puszczę. W miniony piątek miała piorunujący finisz w potyczce z Widzewem Łódź. Trener Adrian Siemieniec, że to trybuny niosły piłkarzy, którzy „dawali z wątroby”. Poziom ich zaangażowania i determinacji był naprawdę imponujący.

Do przerwy łodzianie panowali niepodzielnie na boisku, ale nadmierna ostrożność i zachowawcza gra w II połowie przyniosły opłakane skutki. Widzew podał tlen rywalom i ci nie omieszkali tego wykorzystać. Kiedy trzymasz głowę w paszczy lwa, trzeba liczyć się z tym, że ją kiedyś odgryzie.

Wyjątkowości nie potwierdzili

Derby z założenia są meczem wyjątkowym, ale piłkarze Górnika Zabrze i Piasta Gliwice na boisku tego, niestety, nie potwierdzili. No bo czy można zachwycać się spektaklem piłkarskim, w którym goście (Piast) przez cały mecz nie oddają ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika?! W przypadku zabrzan szału też nie było. Do przerwy trzy strzały celne i dwa niecelne, zaś w drugiej połowie ani jednego uderzenia (celnego bądź niecelnego) na bramkę rywali! No, nie róbmy sobie żartów z pogrzebu i nie szukajmy na siłę rozgrzeszenia dla głównych aktorów tego widowiska. Po takich popisach obu zespołów nabrałbym wstrętu do futbolu, a w najlepszym wypadku unikałbym transmisji telewizyjnych ze spotkań z udziałem rzeczonych drużyn.


Czytaj także:


Wiem jedno, że gdybym był zmuszony relacjonować sobotni mecz ze Stadionu im. Ernesta Pohla (na początku swojej pracy dziennikarskiej miałem okazję przeprowadzić wywiad z legendarnym napastnikiem Górnika), poprosiłbym swojego szefa o dodatek za pracę w szkodliwych warunkach. Serce się kraje, gdy uzmysławiam sobie, że 14-krotny mistrz Polski w bieżących rozgrywkach jest jedynym zespołem w ekstraklasie, który nie „splamił się” strzeleniem bramki. Wstyd!


Na zdjęciu: Komentarz po 3. kolejce ekstraklasy 2023/2024. Trener Ruchu Chorzów Jarosław Skrobacz (w środku) i jego piłkarze po meczu z Legią mieli marsowe miny.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus