„Sroki” dziobną mistrza?

Newcastle United po znakomitym starcie sezonu udaje się na teren możliwie… najtrudniejszy.


Znakomicie sezon Premier League rozpoczął Newcastle United. „Sroki” na inaugurację rozbiły u siebie Aston Villę, rewelację poprzedniego sezonu, aż 5:1 i wskoczyły na fotel lidera rozgrywek. Już w drugiej kolejce zespół, który w ubiegłej kampanii zajął 4. miejsce, zmierzy się z mistrzem Anglii, a zatem mamy do czynienia z niekwestionowanym hitem kolejki. Eddie Howe, szkoleniowiec, dzięki któremu Newcastle United powróciło do Ligi Mistrzów, nie ukrywa, że w rozpoczętym właśnie sezonie jego drużyna znów celuje wysoko, jeżeli nie najwyżej.

– Poprzedni sezon był dla nas nauką. Uczyliśmy się tego, jak to jest grać w czołówce. Teraz jesteśmy o to doświadczenie bogatsi – powiedział angielski szkoleniowiec przed rozpoczęciem rozgrywek. Przypomnijmy, że kampania 22/23 była dla „Srok” najlepsza od lat, bo poza miejscem w top 4 zespół awansował do finału Pucharu Ligi Angielskiej.

Przed tym sezonem „Sroki”, które od kilkunastu miesięcy należą do konsorcjum kierowanego przez saudyjską rodzinę królewską, wydały na transfery ponad 150 mln euro. To 5. wynik w Premier League. Znaczną część tej sumy pochłonęło pozyskanie Sandro Tonaliego, bo defensywny pomocnik z Milanu kosztował 64 mln. 23-latek podpisał 5-letnią umowę i już dał znać o sobie. To on otworzył wynik starcia z Aston Villą. Co ciekawe, zawodnik ten grał już w seniorskiej reprezentacji Włoch, ale pod koniec czerwca tego roku był jeszcze na Euro do lat 21, choć tam akurat jego drużyna narodowa furory nie zrobiła.


Czytaj także:


Dwie bramki w starciu z „The Villans” z kolei strzelił Alexander Isak. W ubiegłym sezonie kibice z St James’s Park trochę na niego narzekali. Zwracano uwagę, że przyszedł za zawrotną sumę 70 mln euro, niemal od razu doznał kontuzji uda, a w 22 spotkaniach strzelił „tylko” 10 goli. Teraz jednak rozpoczął rozgrywki w sposób spektakularny i po pierwszej kolejce jest współliderem klasyfikacji strzelców wraz z… Erlingiem Haalandem, z którym przyjdzie mu się mierzyć już dziś. Warto zauważyć, że w bukmacherskich typowaniach na króla strzelców angielskiej ekstraklasy Haaland – rzecz jasna – prowadzi zdecydowanie. Isak zajmuje 5. miejsce. Pomiędzy nimi są jeszcze: Darwin Nunez i Mohamed Salah z Liverpoolu, a także Marcus Rashford z Manchesteru United.

W klasyfikacji tej próżno szukać Moisesa Caicedo. To defensywny pomocnik z Ekwadoru, który w mijającym tygodniu został zaprezentowany jako nowy gracz Chelsea. Wokół jego transferu z Brighton&Hove pojawiło się sporo nieścisłości. Otóż błędnie poinformowano, że został sprzedany za kwotę rekordową w dziejach Premier League. To nieprawda, bo zapłacono za niego 116,2 mln euro, a rekord może paść dopiero po wypełnieniu warunków bonusowych. Drożsi od Caicedo byli: Enzo Fernandez (121 mln), Jack Grealish (117) i Declan Rice (116,6).


Na zdjęciu: Czy Alexander Isak może powalczyć z Erlingiem Haalandem o tytuł króla strzelców Premier League. Z kolei jego Newcastle z Manchesterem City o mistrzostwo Anglii?
Fot. Mark Cosgrove/Pressfocus