A mieli dołować

Niewielu spodziewało się, że po 6 kolejkach liderem ekstraklasy będzie Jagiellonia Białystok. Tym bardziej, że na inaugurację przegrała 0:3 z Rakowem.


Przed rozpoczęciem rozgrywek 23/24 nie brakowało głosów, że sezon ten będzie dla białostockiej Jagiellonii trudny. Zespół z Podlasia, szczególnie w końcówce ubiegłych zmagań, ledwo człapał i zajął najgorsze od 15 lat miejsce w klasyfikacji końcowej ekstraklasy, czyli 14. Dodając do tego odejście najskuteczniejszego piłkarza, Marca Guala, nie brakowało głosów, że „Jaga” może być jednym z kandydatów do gry o utrzymanie. A trener Adrian Siemieniec będzie jednym z pierwszych trenerów, który straci pracę. Jakby tego było mało drużyna otworzyła sezon od wysokiej porażki 0:3 z Rakowem Częstochowa.

Zaskoczenie

Wtedy mało kto pomyślał sobie pewnie, że po 5 seriach gier to właśnie podlaska ekipa będzie liderem rozgrywek. Białostoczanie wygrali 4 spotkania z rzędu, a po raz ostatni taką serię w ekstraklasie mieli wiosną… 2018 roku. Ostatni raz liderem, z kolei, Jagiellonia była po 1 kolejce sezonu 2019/20. Wówczas jednak taki stan rzeczy utrzymał się tylko po inauguracyjnej serii gier. Czy teraz jest szansa, by trwało to dłużej?

Liderowanie „Jagi”, to – przede wszystkim – efekt znakomitej postawy u siebie. 3 mecze, 3 zwycięstwa z imponującym bilansem bramek 10:3. Górnika Zabrze drużyna trenera Siemieńca rozbiła 4:1, czyli w takim samym rozmiarze, jak wcześniej Puszczę Niepołomice. To, czym w obu tych spotkaniach białostoczanie zaimponowali, to zarówno łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich, jak i samo zdobywanie bramek. 11 strzelonych bramek we wszystkich meczach, to najlepszy – jak na razie – wynik w ekstraklasie.

Duże zaangażowanie

– Cieszę się, że złapaliśmy taką passę – mówił po pokonaniu Górnika, [Adrian Siemieniec], opiekun „Jagi”. – Byliśmy odpowiedzialni za te trzy zwycięstwa, które było za nami. Poziom zaangażowania i pasji był bardzo wysoki. To było coś, czego od siebie oczekujemy – podkreślił szkoleniowiec białostockiego zespołu, najmłodszy obecnie trener pracujący w ekstraklasie. Który, co warto podkreślić, bardzo elegancko zachował się względem Jana Urbana. – Jako młody trener się wychowałem, byłem na stażu u trenera Urbana w Legii Warszawa wtedy, kiedy trener zdobywał mistrzostwo Polski. Ja dopiero zbierałem pierwsze szlify.

– Więc duża duma mnie dzisiaj rozpiera, że mogłem po drugiej stronie być i dzisiaj zagrać na tym samym poziomie. Bardzo dziękuję trenerowi – podkreślił Siemieniec, który Jana Urbana – znakomitego piłkarza, pamiętać nie ma prawa. Gdy obecny trener Górnika strzelał hat tricka na Estadio Santiago Bernabeu drużynie Realu Madryt, Siemieńca nie było jeszcze na świecie.

Do weteranów nie należą

Niektórzy zaś z jego obecnych podopiecznych przychodzili na świat, gdy Urban był już trenerem! Chodzi o takich zawodników, jak m.in. Miłosz Matysik (rocznik 2004), Dominik Marczuk (2003), Jakub Lewicki (2005) czy Alan Rybak (2006), który dopiero w grudniu tego roku skończy 17 lat. Szkoleniowiec „Jagi” na młodzież stawiać się nie boi, bo dwaj pierwsi wymienieni grają już regularnie, a dwaj kolejni są ostrożnie wprowadzani do zespołu. A przecież kolejni zawodnicy, jak np. Wojciech Łaski czy Bartłomiej Wdowik (obaj rocznik 2000), do weteranów nie należą.


Czytaj także:


W najbliższą niedzielę Jagiellonia zagra ze Śląskiem we Wrocławiu o to, by zachować fotel lidera rozgrywek przed przerwą na potrzeby reprezentacji. Do niedawna najbliższy rywal „Jagi” robił za dostarczyciela punktów, ale 2 ostatnie występy drużyny Jacka Magiery zwiastują ciekawe widowisko.

Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok liderem. wygrała 4 mecze z rzędu w ekstraklasie. Ostatni raz taką passę miała 5 lat temu.

Fot. Michał Kość/PressoFocus