Superpuchar dla ZAKSY

Kędzierzynianie po dwóch setach przegrywali, a w trzecim aż 13:19. Mimo to odmienili losy meczu z Jastrzębskim Węglem i sięgnęli po pierwsze trofeum w sezonie.


Katowicki „Spodek” był tym razem gospodarzem meczu o Superpuchar Polski. Tak jak w poprzednich dwóch latach zagrały w nim  Jastrzębski Węgiel (mistrz kraju) i Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (zdobywca Pucharu Polski). Poprzednie dwa starcia wygrali jastrzębianie i mieli szansę jako pierwsi w historii sięgnięcia po to trofeum po raz trzeci z rzędu. Było to też pierwsze spotkanie w sezonie dwóch najlepszych ekip w kraju, które od kilku lat między sobą dzielą najważniejsze trofea.
Spodziewano się wielkich emocji i twardej walki od pierwszej do ostatniej akcji. Tymczasem początek meczu to popis Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni trenera Marcelo Mendeza zaczęli w wielkim stylu. Grali jak w transie. Świetnie zagrywali, mocno atakowali i prezentowali wyborną formę w defensywie. Już w drugiej akcji swoje nieprzeciętne umiejętności w bloku zaprezentował Norbert Huber, blokując Bartosza Bednorza.

Pewne prowadzenie

Jastrzębski Węgiel zaczął od prowadzenia 6:0 i kontrolował wydarzenia na parkiecie. Z czasem gra kędzierzynian zaczęła się zazębiać. Zwiastunem ich lepszej gry była już końcówka pierwszej odsłony, gdy zaliczyli serię punktową. Straty były jednak zbyt duże, by odmienić jej losy.

W kolejnym kibice wreszcie zobaczyli to, po co przyszli do „Spodka”. Były już emocje, długie wymiany, efektowne bloki i obrony, asy serwisowe, a także kontrowersje. Najwięcej było ich po zagraniu Aleksandra Śliwki. Kapitany kędzierzynian w jednej z akcji „zgasił” przechodzącą piłkę. Sędziowie odgwizdali mu jednak piłkę rzuconą. Śliwka długo nie mógł pogodzić się z ich decyzją. Sfrustrowany próbował dyskutować z arbitrem głównym, lecz nic nie wskórał.

Wynik cały czas był na styku. Gdy przy stanie 20:20 ZAKSA wywalczyła dwa punkty, wydawało się, że zdoła doprowadzić w meczu do remisu. Jastrzębianie zdołali odpowiedzieć, a w nerwowej końcówce najpierw blok Hubera dał im piłkę setową, a potem asowa zagrywka Ryana Sclatera zwycięski punkt.


Czytaj także


Dwa przegrane sety mocno wpłynęło na morale zawodników z Kędzierzyna-Koźla. Walczyli, ale już bez takiego zacięcia jak w poprzedniej partii. Wydawali się być bezradni. Do tego nie mieli chwili wytchnienia. Jastrzębianie trzymali poziom i cały czas naciskali. Wywierali presją zagrywką – zwłaszcza Tomasz Fornal – i utrzymywali skuteczność w ataku. W odróżnieniu od kędzierzynian, kończyli ataki z trudnych pozycji, gdy mierzyli się z potrójnym blokiem rywali. Pewnie zmierzają po trofeum, bo prowadzili już 19:13. ZAKSA po raz kolejny pokazała jednak, że potrafi wyjść nawet z najtrudniejszej sytuacji. Jej grę odmienił Daniel Chitigoi, który zastąpił męczącego się na parkiecie Łukasza Kaczmarka. Seria zagrywek młodego Rumuna spowodowała, że wróciła kędzierzynianom wola walki. Odrobili straty, a po nerwowej walce na przewagi i pomyłce Jeana Patry’ego w ataku nieoczekiwanie wygrali seta.

Comeback

Sytuacja Jastrzębskiego Węgla jeszcze bardziej się skomplikowała w kolejnym, bo z powodu urazu boisko opuścił Huber. Zastąpił go Moustapha M’Baye, który ostatnio leczył kontuzję i długo nie grał.

ZAKSA poszła za ciosem. Doprowadziła do tie-breaka. W nim zespoły poszły na całość. Nikt nie zwalniał reki. Zdobycie każdego punkty punkty wymagało od zawodników włożenia mnóstwa sił i energii. Pierwsi na „dwa „oczka” odskoczyli kędzierzynianie (11:9). Mendez od razu zareagował i poprosił o przerwę. Nie chciał, by rywale się rozpędzili. Plan nie wypalił. Kędzierzynianie się nie zatrzymali. Po ostatnim punkcie wywalczonym przez Śliwkę w „Spodku” słychać było  „Dziękujemy, dziękujemy” od fanów ZAKSY.


Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:20, 26:24, 29:31, 19:25, 12:15)

JASTRZĘBIE: Toniutti (2), Fornal (24), Gładyr (10), Patry (16), Sedlacek (9), Huber (12), Popiwczak (libero) oraz Skruders (1), Sclater (4), Szymura (1), M’Baye (4). Trener Marcelo MENDEZ.
KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Śliwka (20), Smith (4), Kaczmarek (9), Bednorz (25), Paszycki (1), Shoji (libero) oraz Stępień, Chitigoi (9), Takvam (7). Trener Tuomas SAMMELVUO,
Sędziowali: Paweł Burkiewicz (Kraków) i Marek Lagierski (Czeladź). Widzów 9000.

Przebieg meczu

I: 10:4, 15:6,  20:12, 25:20.
II: 8:10, 13:15, 19:20, 26:24.
III: 10:7, 15:11, 20:18, 24:25, 29:31.
IV: 7:10, 11:15, 16:20, 19:25.
V: 5:4, 9:10, 12:15.
Bohater – Bartosz BEDNORZ.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus