Top 6 poza zasięgiem

Kapitan „górali” rozumie rozgoryczenie kibiców. Podkreślił jednak, że takich meczów, jak ten z Wisłą, pod Klimczokiem brakuje.


W połowie kwietnia Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało ostatni mecz na zapleczu ekstraklasy. Po efektownym zwycięstwie, 4:1 nad Chojniczanką, wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, by włączyć się do walki o prawo gry w barażach o ekstraklasę. Po wspomnianym meczu zespół Dariusza Żurawia wskoczył na 6. miejsce w tabeli właśnie. Następnie jednak „góralom” nie udało się wygrać żadnego z 5 kolejnych spotkań, a porażka z Wisłą Kraków 0:3 w minioną sobotę była 2 z kolei. Tak słabo za kadencji szkoleniowca, który zostało zatrudniony we wrześniu zeszłego roku jeszcze nie było.

Do rozegrania pozostały bielszczanom dwa spotkania. Wyjazdowe z Sandecją Nowy Sącz i domowy mecz z Resovią. Szansa na baraże jeszcze jest, ale trzeba przyznać, że jedynie iluzoryczno-matematyczna. Podbeskidzie zajmie 6. miejsce w rozgrywkach tylko w przypadku dwóch zwycięstw, ale to jeszcze nie wszystko. Wyprzedzające Podbeskidzie bezpośrednio zespoły Arki Gdynia i Stali Rzeszów mogą zdobyć bowiem co najwyżej po jednym punkcie.

– Obiecujemy, że w ostatnich dwóch meczach damy z siebie wszystko i damy radość kibicom, bo na to zasługują. Wiemy, że ten sezon nie jest perfekcyjny, liczyliśmy na dużo więcej. Wiele się jednak złożyło na to czynników. Niestety Top 6 nie było i nie jest w naszym zasięgu – nie pozostawia wątpliwości Kamil Biliński, napastnik bielskiego zespołu. Który w rundzie wiosennej wyraźnie obniżył loty. Jesienią strzelił 12 goli w I lidze, a w tym roku udało mu się trafić do siatki zaledwie 3 razy.

„Bila” strzelił bramkę w ostatnim meczu z Wisłą, ale przyjmując piłkę pomagał sobie ręką i gol nie mógł zostać uznany.


Czytaj także o I lidze:


– Co można czuć po takim meczu? Złość. Niestety dość długo tak to wygląda. Bramki, jakie tracimy bolą. To się przekłada na nasze wyniki. Gra defensywna nie wygląda dobrze i nie jest to wina obrońców, ale całego zespołu. Z Wisła przegraliśmy zasłużenie. Kibice mogą nam zarzucać, że nie mamy ambicji, ale zapewniam, że daliśmy z siebie wszystko. Rywal był lepszy, ma jasny cel, jakim jest bezpośredni awans do ekstraklasy. Może nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę, ale to jest futbol i takie mecze się zdarzają. Nie będę tego rozkładał na czynniki pierwsze. Wynik był, jaki był. Brak słów – kręcił głową po ostatnim występie król strzelców I ligi poprzedniego sezonu.

Istotnie w trakcie spotkania z „Białą gwiazdą” trybuny, po tym, jak zespół stracił trzeciego gola, nie były mu przychylne. Gracze Dariusza Żurawia, który również oglądał mecz z trybun, usłyszeli nieco na swój temat.

– Rozumiem złość i rozczarowanie kibiców. To się bierze z wyniku – powiedział Kamil Biliński, który wiele razy osobiście zwracał się – w mediach społecznościowych – do kibiców, prosząc o wsparcie.


Czytaj więcej o: Kamil Biliński


– Fani przyszli na stadion, by nas wspierać i zobaczyć fajne widowisko. Wygrał jednak przeciwnik i to na dodatek w takich rozmiarach. Rozumiem duże niezadowolenie sympatyków, ale i tak wielkie brawa dla nich, bo odkąd jestem, to takiej atmosfery na naszym stadionie nie było – zaznaczył kapitan „górali”. Przypomnijmy, że mecz z Wisłą obejrzało 13800 fanów i jest to ligowy rekord frekwencji stadionu przy ul Rychlińskiego.

– Czuło się w Bielsku-Białej ekstraklasę i na pewno takich meczów nam brakuje. Żeby to miasto i ten klub grał na najwyższym poziomie i mógł mierzyć się z takimi firmami, jak np. Wisła Kraków. Tworzyć widowiska, oczywiście z lepszy efektem, jeżeli chodzi o wynik – zakończył napastnik zespołu spod Klimczoka.



Na zdjęciu: Kamil Biliński, jak całe Podbeskidzia, wiosną obniżył loty. Strzelił 3 gole, podczas gdy jesienią trafił 12 razy.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.