„Kolejorz” trzyma ligę przy życiu

Choć wydaje się, że mistrzostwo Polski jest przesądzone od wielu tygodni, Legia wciąż nie przypieczętowała tytułu. W miniony weekend warszawskie świętowanie powstrzymał rozpędzony Lech.


Wystarczyło, żeby Legia po raz trzeci w tym sezonie pokonała zespół z Poznania, aby mogła cieszyć się z kolejnego na swoim koncie tytułu mistrza Polski. Jednak nic z tego. Mimo że warszawiacy byli wyraźnym faworytem, młodzież z Wielopolski nie wystraszyła się i po golach Kamila Jóźwiaka oraz Jakuba Kamińskiego pokonała stołecznego rywala 2:1. Po podziale tabeli na pół w ekstraklasie tylko Lech jest jeszcze niepokonany.

W końcu!

W grupie mistrzowskiej jedynie Lechia Gdańsk punktuje lepiej od Lecha. „Kolejorz” notuje zresztą serię 7 meczów bez porażki, a jeśli rozciągniemy ją na dłuższy okres, wyjdą z tego zaledwie 2 przegrane spotkania w 21 kolejkach!

Nie może dziwić fakt, że zawodnicy trenera Dariusza Żurawa znajdują się obecnie na trzeciej pozycji, mając tyle samo punktów co drugi Piast Gliwice, który przy podziale tabeli miał cztery „oczka” więcej. Kto wie, co by było, gdyby lechici nie zaczęli sezonu w tak słaby sposób, o co by teraz walczyli?

Dzięki prestiżowemu zwycięstwu – razem z Piastem – wciąż zachowują matematyczne szanse na tytuł, lecz do tego potrzeba spełnienia abstrakcyjnego scenariusza, który zakłada porażki Legii we wszystkich trzech ostatnich meczach sezonu.

– Można powiedzieć: w końcu! – cieszył się z wygranej trener Żuraw. – Trzeci mecz w tym sezonie z Legią, dwa razy byliśmy blisko i nie udało się wygrać. Tym razem po dobrej grze w naszym wykonaniu, szczególnie w pierwszej połowie, udało się.

Od początku spotkania stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji, mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki i w kreowaniu akcji, co zaowocowało dwoma strzelonymi golami. Były też następne, niewykorzystane okazje – podkreślał dobrą grę swoich piłkarzy poznański szkoleniowiec.

Spotkanie w finale?

Formę Lecha docenił również trener pokonanych, [Alexandar Vuković]. – Po pierwsze, gratulacje dla gospodarzy, bo zasłużenie z nami wygrali. Zwyciężyli, bo o wiele lepiej wykorzystali swój okres dobrej gry w pierwszej połowie.

My wyglądaliśmy zdecydowanie poniżej poziomu tej drużyny i poziomu potrzebnego do tego, żeby walczyć tutaj o pełną pulę – mówił z dużym szacunkiem „Vuko”. Serb był świadomy tego, że rozpędzona poznańska lokomotywa sprawiła, że fetowanie mistrzostwa trzeba było odłożyć w czasie.


Czytaj jeszcze: Ligowiec. Brawo dla „Kolejorza” i Kamińskiego


A nie można wykluczyć, że obie te drużyny spotkają się w tym sezonie raz jeszcze. I Lech, i Legia grają w półfinale Pucharu Polski – ci pierwsi jutro z Lechią, ci drudzy dzisiaj z Cracovią. Warszawiacy mają się czego obawiać, bo jeśli – potencjalnie – trafiliby w finale na ekipę z Wielkopolski, znów mogliby mieć problemy.

– W każdym meczu walczymy o trzy punkty. Musimy się szybko zregenerować i wygrać także w środę. Przed nami ważne starcie w Pucharze Polski i nie ukrywam, że naszym celem jest awans do finału tych rozgrywek – mówił bezpośrednio Żuraw.


Na zdjęciu: Trener Dariusz Żuraw nie ukrywa, że chce dotrzeć do finału Pucharu Polski.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus