Komentarz „Sportu”. Worek pieniędzy

Lechia Gdańsk podpisała kontrakt z Luisem Fernandezem nie dla jego pięknych oczu, tylko po to, by pomógł jej wrócić na łono ekstraklasy.


Fernandez zarabia za dużo?

Na angaż Hiszpana nie żałowała grosza (według nieoficjalnych doniesień prawie 30-letni Fernandez zarabia miesięcznie 170 tysięcy złotych), przebijając ofertę krakowskiej Wisły, która chciała zatrzymać go na następny sezon. Pod Wawelem Fernandez zarabiał „tylko” 120 tysięcy złotych, to oczywiście także nieoficjalne dane. Ale działacze „Białej gwiazdy” mogliby powiedzieć, że skórka była warta wyprawki, bo piłkarz w minionym sezonie strzelił 20 goli w 29 meczach w Fortuna 1. Lidze.


Czytaj także:


Bieżący sezon najdroższy piłkarz na zapleczu ekstraklasy rozpoczął z wysokiego „C”, zdobywając trzy gole w wyjazdowym meczu z Chrobrym Głogów (4:2). Im dalej jednak szedł w las, tym więcej napotykał drzew. Dość powiedzieć, że w kolejnych sześciu potyczkach ligowych Fernandez tylko raz – w meczu z Wisłą Płock (1:1) – wpisał się na listę zdobywców bramek. Gdańszczanie w tej chwili miotają się blisko środka tabeli, co nijak nie zaspokaja ich ambicji.

Niedzielna kompromitacja w Sosnowcu każe zastanowić się, czy pieniądze na transfery (nie tylko Fernandeza) zostały właściwie zainwestowane. W tym momencie uświadamiam sobie po raz kolejny, jakim genialnym piłkarzem i trenerem był Johan Cruyff. „Nigdy nie widziałem, by worek pieniędzy strzelił gola” – powiedział ongiś słynny Holender. Do Fernandeza pasuje na razie jak ulał.


Tabela I ligi:


Na zdjęciu: Luis Fernandez ma dać ofensywie gdańszczan lepszą jakość.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus