Ligowiec. Tam tętni futbol

W lidze gra się po to, żeby ją wygrać. Na przestrzeni sezonu klaruje się ten, kto przez miesiące trzymał najwyższą formę i kto najbardziej zasłużył na to, aby cieszyć się z bycia numerem jeden. Jak to się mówi – tabela nie kłamie. Walka o mistrza daje mnóstwo emocji. Jednak już nie po raz pierwszy w naszej piłce dzieje się tak, że znacznie ciekawsza jest walka na dole tabeli. Raków zdominował ekstraklasę do tego stopnia, że już od tygodni nikt nie oczekiwał innego rozstrzygnięcia niż tytuł dla Częstochowy; każdy się z tym już kilka razy przespał.


Można było co prawda ekscytować się tym, kto zajmie najniższy stopień podium. Nie da się jednak ukryć, że było to nakręcanie trochę na siłę. Czy Lech, czy Pogoń… Okej, lepiej być trzecim niż czwartym, ale koniec końców i tak obie te ekipy zagrają w pucharach. Gdy rozstrzygnięcia czołówki stały się jasne, oczy większości skierowały się na dół, gdzie walczy się nie o glorię i chwałę, ale o uniknięcie hańby. To jest prawdziwa stawka! Pewnie niejedna osoba zgodzi się ze mną, że w obecnych realiach znacznie bardziej szokuje, zadziwia i podkręca tętno hasło „Lechia spadek” niż „Raków mistrz”. Poziom sensacyjności gdańskiej degradacji jest znacznie większy. No a gdyby do tego spadł jeszcze Śląsk… Dwie gigantyczne areny na zapleczu, dwaj niedawni pucharowicze…

Ale jednak wrocławianie przypomnieli sobie, jak należy grać w piłkę. W niedzielę pokonali efektownie Miedź, wcześniej Wisłę i teraz to właśnie ta Wisła może „polecieć”, mimo że na początku sezonu była przecież chwalonym zewsząd liderem! Tak na dobrą sprawę to spaść może jeszcze Korona, co parę tygodni temu nie byłoby żadnym zaskoczeniem. Jednak ostatnio trochę ta myśl od nas odbiegła. Trzech kandydatów (może jeszcze Stal…), ale miejsce jedno – to się dopiero ogląda!


Czytaj także o Ekstraklasie:


No właśnie – ogląda. W teorii drużyny z dołu tabeli grają w piłkę gorzej niż te z góry. Ich mecze powinny być mniej atrakcyjne. To jednak nieprawda, szczególnie w końcówce sezonu. W futbolu chodzi o emocje, liczą się spotkania o prawdziwą stawkę, te z podtekstem, odwieczne rywalizacje, derby, powroty, rewanże i tym podobne. W naszej ekstraklasie poziom meczów „góry” i „dołu”… aż tak bardzo się nie różni, a też nie od dziś wiadomo, że z brzytwą przyłożoną do tętnicy wielomiesięczne „ogórki” potrafią czynić cuda. Tak więc za tydzień – wszyscy włączamy Śląska, Koronę i Wisłę Płock! Tam obecnie tętni ekstraklasowy futbol.


Na zdjęciu: Korona Kielce wciąż walczy o utrzymanie.
Fot. Adam Starszynski / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.