Korona zwolniła Nowaka

Pierwszoligowa Korona zmienia trenera. Wczoraj w południe poinformowała o rozwiązaniu za porozumieniem stron kontraktu z Dominikiem Nowakiem.


Czarę goryczy przelała sobotnia porażka 2:5 w Niepołomicach.

– Jesteśmy na 3. miejscu i w 1/8 finału Pucharu Polski. Za to dziękujemy trenerowi Nowakowi, bo wykonał dobrą pracę, ale przyszedł czas weryfikacji. Ostatnie wyniki były niezadowalające, z 4 poprzednich spotkań przegraliśmy 3, a to z Puszczą zostało nazwane kompromitacją. Rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Liczymy, że będzie to bodziec dla zespołu. Wspieraliśmy trenera Nowaka, nie dokonywaliśmy nerwowych ruchów, ale ostatnie spotkanie sprawiło, że musieliśmy zareagować, by poderwać zespół do walki – mówi Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony.
Wraz z Nowakiem, który prowadził kielczan od kwietnia, zaliczając 13 zwycięstw, 8 remisów i 11 porażek, z klubem rozstaje się też jego asystent Dawid Goliński. W dwóch ostatnich tegorocznych meczach – dzisiejszym pucharowym z Górnikiem Łęczna oraz niedzielnym ligowym w Jastrzębiu – zespół poprowadzi II trener Kamil Kuzera.

– Są prowadzone rozmowy z kandydatami do objęcia zespołu. Mamy trochę czasu, chcemy wybrać trenera do świąt, by mógł uczestniczyć w budowie drużyny na rundę wiosenną. Chciałbym, by był to ktoś, kto przyjmie naszą ofertę z uśmiechem, pozytywną energią i będzie się z nami rozwijał. Zdajemy sobie sprawę, że gramy w I lidze i mamy budżet, który nie przekona trenerów z najwyższej półki – dodaje Golański.

Mówi się, że kielczanom odmówili Leszek Ojrzyński, Pavol Stano oraz Piotr Stokowiec. Drużyna będzie zatem dążyć do celu z kimś innym.

– Miedź i Widzew trochę nam odjechały, ale musimy patrzeć na siebie. Ten zespół ma ogromne szanse, by awansować z któregoś z dwóch pierwszych miejsc. To nie kurtuazja, a realna ocena sytuacji – przekonuje dyrektor Korony. Następcy Nowaka należy życzyć więcej szczęścia od poprzednika – przecież po 8 kolejkach kielczanie mieli aż 22 punkty, a jedną z głównych przyczyn regresu była plaga kontuzji, wyłączająca z gry m.in. najbardziej doświadczonych zawodników – Adama Frączczaka czy Jacka Kiełba.


Fot. Paweł Andrachiewicz / PressFocus