Kto za Goku?

Hiszpańskiego rozgrywającego Goku po raz pierwszy zabraknie w ligowym meczu Wisły.


Goku nie zagra w piątek przeciwko swojej byłej drużynie. Gdy latem Podbeskidzie transferowało go do krakowskiego klubu, zagwarantowało sobie nie tylko zastrzyk gotówki w kwocie pół miliona złotych (płatne w dwóch ratach), ale także zapis dotyczący udziału 30-latka w meczach przeciwko „góralom”. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że każdy jego występ w tym sezonie przeciwko bielszczanom wiązałby się z zapłatą 100 tysięcy złotych.

W ostatniej chwili

Wisła nie zamierzała wydawać takich pieniędzy, a sezon tak się ułożył, że w piątek Goku pauzuje za żółte kartki. Czwartą zobaczył w samej końcówce ostatniego meczu z Resovią, gdy stanął zbyt blisko przeciwnika, który chciał wykonać stały fragment gry. Sytuacja jest więc dla krakowian komfortowa, bo ich czołowy gracz „wyczyścił się” na dalszą część sezonu. Po zmianie barw zawsze wychodził w podstawowym składzie i przeważnie grał do ostatniego gwiazdka. Strzelił sześć goli i miał dwie asysty, ale gdy uważnie prześledzi się akcje bramkowe wiślaków, to znajdzie się jeszcze kilka zdobytych bramek, przy których miał duży udział.

Hiszpan zamierza się wybrać do Bielska-Białej, gdzie mieszkał przez dwa lata, by na żywo zobaczyć starcie obecnej i byłej drużyny. Kto go zastąpi? Naturalnym kandydatem jest Dawid Olejarka, który bardzo dobrze spisał się w domowym spotkaniu przeciwko Zniczowi Pruszków. W ostatnim meczu nie podniósł się z ławki, ale nie był w najwyższej formie z powodu infekcji. – Mamy dopiero środę, więc jeszcze za wcześnie, by mówić o personaliach – ucina temat trener Radosław Sobolewski.


Czytaj także:


Zaskoczenie? Tylko pozytywne

Kibice mieli wobec Goku duże oczekiwania. Przychodził jako następca najlepszego zawodnika i strzelca Wisły, Luisa Fernandeza, który postanowił nie przedłużać umowy pod Wawelem, a potem niespodziewanie przeniósł się do Lechii Gdańsk. Warto tu dodać, że Fernandez sam wskazywał rodaka jako tego, który da radę wejść w jego buty. – Mieliśmy go bardzo dobrze przeanalizowanego, dlatego tak bardzo chciałem go w zespole. Chodzi nie tylko o jego umiejętności, ale to, że prawie cały sezon potrafi rozegrać bez kontuzji, pauz – tłumaczy Sobolewski.

Rzeczywiście, nowy nabytek krakowian także w poprzednich klubach cieszył się dobrym zdrowiem. W I lidze dla Miedzi Legnica i Podbeskidzia rozgrywał w trzech ostatnich sezonach kolejno 30, 31 i 31 spotkań. Jak szkoleniowiec Wisły ocenia go po kilku miesiącach wspólnej pracy? – Daje nam asysty i bramki, ale również fantastyczny charakter do tworzenia atmosfery i jedności w zespole. Jeżeli pytacie mnie, czy mnie zaskoczył, to tylko pozytywnie. Zaczyna się potwierdzać,że był to nasz bardzo dobry wybór – cieszy się 46-letni trener.

W maju dali radę

Podbeskidzie i Wisła po raz ostatni spotkali się w maju i gospodarzem tego spotkania także byli bielszczanie. Kibice „Białej gwiazdy” mieli obawy, bo tego dnia Sobolewski nie mógł skorzystać z Fernandeza, który w końcu musiał pauzować po trzech miesiącach unikania czwartej kartki. Wówczas show skradł napastnik Angel Rodado, który strzelił dwa gole w wygranym 3:0 meczu. Dziś Hiszpan jest liderem klasyfikacji strzelców I ligi. W poprzedniej kolejce zdobył jedną bramkę i pomylił się z rzutu karnego (strzelił w słupek). – Nie skreślam tego zawodnika jeśli chodzi o wykonywanie karnych. Dużo zależy od tego, jak on sam do tego podchodzi, jak „dźwiga” temat – tłumaczy Sobolewski.


40 goli strzelił w I lidze Goku. 22 razy trafił dla Podbeskidzia.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus